Jeszcze rok temu nie do pomyślenia
Niedobór komponentów, a co za tym idzie poważne braki samochodów przy zwiększonym popycie klientów powodują niezwykłe sytuacje. Edmunds, znana amerykańska firma doradzająca przy zakupie samochodów wyliczyła, że w styczniu 2022 r. 82,2% kupujących zapłaciło za nowy samochód powyżej sugerowanej ceny detalicznej. Żeby zobaczyć skalę tego szaleństwa, dodajmy że w styczniu 2021 r. było to 2,8%, a w styczniu 2020 r. 0,3%.
Dane firmy Edmunds pokazują, że średnia cena zakupu nowego pojazdu była o 728 dolarów wyższa od sugerowanej ceny detalicznej. W styczniu 2021 r. wartość ta wynosiła 2152 dolarów poniżej sugerowanej ceny detalicznej, a w styczniu 2020 r. 2648 dolarów poniżej sugerowanej ceny detalicznej. Dane te jasno pokazują, że o rabatach w większości salonów nie ma mowy. Cała sytuacja była kompletnie abstrakcyjna jeszcze rok temu, ale od wtedy wszystko się zmieniło.
„Częściowo jest to spowodowane tym, że zamożni klienci są gotowi zapłacić więcej za pojazdy, które po prostu chcą kupić. Istnieje jednak również duża grupa osób, która po prostu potrzebuje pojazdu i nie ma innego wyboru, jak za niego przepłacić” – tłumaczy Jessica Caldwell, dyrektor ds. analiz w firmie Edmunds.
Kto najbardziej „kasuje” swoich klientów?
Analitycy Edmunds przyjrzeli się także różnicy w średnich cenach zakupu nowych samochodów i porównali je ze średnią sugerowaną ceną detaliczną producentów samochodów. W ten sposób zidentyfikowali marki, które „kasują” swoich klientów znacznie powyżej wartości z cennika oraz te, które pomimo całej sytuacji nadal są w stanie zaoferować rabaty.
Na szczycie listy znalazł się Cadillac, który w styczniu 2022 r. sprzedawał swoje samochody średnio ponad 4 tysiące dolarów drożej niż wskazywałby na to cennik. Podium uzupełniły Land Rover (średnia cena 2565 dolarów powyżej cennika) i Kia (średnia cena 2289 powyżej cennika). Na zupełnie drugim biegunie znalazły się Alfa Romeo, Volvo i Lincoln. Włoska marka sprzedawała swoje samochody z potężnym jak na obecne czasy rabatem, przekraczającym średnio 3,4 tys. dolarów.
Marka | Średnia cena według cennika | Realna średnia cena sprzedaży | Różnica |
---|---|---|---|
Cadillac | $76,914 | $80,962 | $4,048 |
Land Rover | $87,457 | $90,022 | $2,565 |
Kia | $32,218 | $34,507 | $2,289 |
Porsche | $103,590 | $105,311 | $1,721 |
Acura | $49,316 | $51,017 | $1,701 |
Genesis | $59,933 | $61,536 | $1,603 |
Honda | $32,440 | $33,948 | $1,508 |
Hyundai | $33,545 | $35,043 | $1,498 |
Audi | $60,965 | $62,290 | $1,325 |
Jaguar | $66,828 | $67,937 | $1,109 |
Toyota | $37,174 | $38,189 | $1,015 |
Nissan | $32,529 | $33,433 | $904 |
Infiniti | $53,709 | $54,529 | $820 |
Dodge | $48,498 | $49,227 | $729 |
Mercedes-Benz | $67,817 | $68,536 | $719 |
Fiat | $29,818 | $30,536 | $718 |
GMC | $58,749 | $59,426 | $677 |
Chevrolet | $47,728 | $48,353 | $625 |
Subaru | $34,164 | $34,756 | $592 |
Chrysler | $47,779 | $48,239 | $460 |
Volkswagen | $35,046 | $35,474 | $428 |
Jeep | $49,220 | $49,573 | $353 |
Mazda | $32,785 | $33,097 | $312 |
Lexus | $53,490 | $53,725 | $235 |
Mitsubishi | $29,309 | $29,516 | $207 |
Ford | $49,680 | $49,843 | $163 |
Buick | $41,716 | $41,733 | $17 |
Mini | $36,440 | $36,289 | -$151 |
BMW | $63,209 | $63,010 | -$199 |
Ram | $60,057 | $59,592 | -$465 |
Lincoln | $62,202 | $61,692 | -$510 |
Volvo | $57,870 | $57,001 | -$869 |
Alfa Romeo | $54,644 | $51,223 | -$3,421 |
Średnia rynkowa | $44,989 | $45,717 | $728 |
Czy to etyczne?
Pytanie, czy takie zachowanie jest w ogóle etyczne jest oczywiście jak najbardziej na miejscu. W Stanach Zjednoczonych oczy zażenowanych tą sytuacją klientów zwróciły się głównie na lokalnych producentów: General Motors i Forda. Obie marki publicznie wezwały swoich dealerów do zaprzestania sprzedawania samochodów powyżej sugerowanych cen detalicznych. Mają bowiem świadomość, że taka sytuacja może trwać tylko chwilę, a klienci zapamiętają stosowanie tych niekorzystnych dla nich metod na długo.
Eksperci Edmunds w tym kontekście zauważają jednak, że klienci są świadomi sytuacji rynkowej. Dla wielu z nich ta sytuacja staje się po prostu nową normalnością. Kryzys z komponentami potrwa jeszcze co najmniej (podkreślmy – co najmniej) kilka miesięcy i tak naprawdę nie wiadomo czy i kiedy sytuacja wróci do stanu sprzed pandemii koronawirusa. „Klienci mogą czekać nawet rok albo dłużej na normalizację sytuacji, ale niektórzy z nich po prostu nie chcą tego robić” – zauważył Ivan Drury z Edmunds.