V12 Vantage nie będzie końcem ery
Liczba nowych samochodów, które można kupić z silnikami V12 spada z roku na rok. Wielu fanów Astona Martina obawiało się, że nadchodzący Aston Martin V12 Vantage będzie końcem pewnej ery brytyjskiej marki.
Jego następcą mógłby być np. podwójnie doładowany silnik V8 od Mercedesa-AMG, który w niedawno zaprezentowanym DBX707 rozwija aż 707 KM, a jego maksymalny moment obrotowy wynosi 900 Nm. To o 157 KM więcej niż ten sam silnik w bazowej wersji SUV-a Astona Martina. Przy takich osiągach dla wielu byłoby to więcej niż wystarczające zastępstwo.
Tobias Moers, szef Astona Martina, w wywiadzie z „Autocarem” przyznał jednak jasno, że V12 nie zniknie z oferty. Zapytany, czy według niego wspomniany wyżej silnik V8 mógłby zastąpić V12 pod maską modeli DBS i DB11, odpowiedział wprost. „Nie, nie będziemy [rezygnować z V12 – przyp. red.]. Silnik V12 wciąż ma pewien potencjał, a V12 Vantage pokazuje, że nadal mamy miejsce na takie jednostki w naszej gamie samochodów sportowych”.
Tobias Moers ma jasny plan
Chociaż Aston Martin nie wprowadził jeszcze nowego V12 Vantage, oczekuje się, że będzie on wyposażony w 12-cylindrowy, 5,2-litrowy silnik z podwójnym turbodoładowaniem. To rozwiązanie, które zaprezentowano w limitowanej serii V12 Speedster (88 sztuk). W takim przypadku nowy V12 Vantage mógłby więc zaoferować 700 KM i 753 Nm momentu obrotowego. Na razie to jednak tylko pogłoski, bowiem nikt w Astonie Martinie nie chce tego potwierdzić.
„Vantage V12 pokazuje, w jakim kierunku rozwijamy Astona Martina. To najbardziej wyczynowy samochód sportowy, jaki kiedykolwiek wyprodukował Aston Martin” – powiedział Moers. Tym samym jasno zasugerował, że takie specjalne jednostki napędowe będą montowane tylko w wyjątkowych, ekskluzywnych samochodach sportowych. Co więcej, szef Astona Martina zastosował ciekawą zagrywkę zaznaczając, że przewiduje koniec silnika V12 na lata 2026-27. Według nas to jasny sygnał dla klientów – kupujcie nasze wyjątkowe samochody, dopóki je produkujemy.
Brytyjska marka korzysta teraz z V8 i rzędowych, 6-cylindrowych jednostek dostarczanych przez Mercedesa-AMG. Tobias Moers póki co kręci jednak nosem na 4-cylindrowe jednostki tego producenta, przeznaczone do C63 i E63 nowej generacji. „Może jest to jakiś pomysł, ale nie pasuje do marki Aston Martin” – przyznał menedżer, który przed pracą w Gaydon był przecież właśnie szefem Mercedesa-AMG.