Odważny pomysł NASCAR i ACO
Zarówno amerykańskie mistrzostwa, jak i francuska federacja stawiają w ostatnim czasie na poprawę medialności swoich serii. Ta pierwsza organizacja zdecydowanie daje sobie radę, jeśli spojrzymy chociażby na ich statystyki w serwisie YouTube. Według serwisu Social Blade, NASCAR od kilku miesięcy znajduje się na dobrej fali wznoszącej, jeśli chodzi o przyrost subskrypcji na YouTube. Jednakże sam rozwój w mediach społecznościowych to nie jedyny sposób, w jaki amerykańskie mistrzostwa Stock Car chcą zwiększyć swoją widownię.
Amerykanie od zawsze borykają się z problemem niskiej oglądalności wyścigów w Europie, na co składa się kilka czynników. Do najważniejszych z nich należą godziny rozgrywania wyścigów, które nie są atrakcyjne dla widza na starym kontynencie. Wśród przyczyn takiego stanu rzeczy należy wymienić także brak wyścigów w Europie i brak zawodników z tej części świata. Tu amerykańska organizacja zdecydowała się na radykalne rozwiązanie. Mianowicie w 2023 roku Hendrick Motorsports wystawi Chevroleta Camaro ZL1 w specyfikacji NASCAR w Le Mans w ramach tzw. „Garażu 56”.
Co wiemy na ten moment?
Podstawowa informacja jest taka, że to wspomniana ekipa Ricka Hendricka odpowie za całą operację związaną z tym startem. Amerykański zespół od kilku dekad jest jedną z największych i najmocniejszych ekip w tej serii i zdecydowanie wiedzą jak operować tego typu samochodem. Jednakże nie mają oni doświadczenia w wyścigach endurance, ale i to nie powinno stanowić problemu. Hendrick Motorsports roku współpracuje z Action Express i wspólnie wystawiają oni załogę #48 w IMSA Sportscar. Tu należy wspomnieć, że „gwiazdą” tej załogi jest Jimmie Johnson, czyli siedmiokrotny mistrz NASCAR Cup Series. Fakt istnienia tej współpracy sugeruje, że wspomniany zawodnik może być jednym z kandydatów do startu w tej załodze. Innym kierowcą, który może stać w kolejce do miejsca w tej załodze jest Chase Elliott, czyli mistrz NASCAR z sezonu 2020. Syn Billa Elliotta w przeszłości zaliczył pojedynczy start w Rolex 24 at Daytona, który zakończył się triumfem jego załogi.
Jeśli chodzi o personel to wiadomo już, że menadżerem operacji będzie Chad Knaus, pod którego opieką Jimmie Johnson dominował przez lata w NASCAR. Knaus to bardzo poważana osoba w obydwu środowiskach, która od blisko roku przygląda się możliwości wystawienia zespołu w Le Mans. Start w przyszłorocznej edycji jest prawdopodobnie pomysłem między innymi Knausa.
Ten samochód będzie wymagał kilku modyfikacji
Jeśli chodzi o kwestie techniczne to samochód będzie musiał przejść kilka modyfikacji. Przede wszystkim należy zamontować w nim oświetlenie, którego standardowe samochody NASCAR nie posiadają. Dodatkowo zespół musi też poświęcić uwagę hamulcom, które absolutnie nie są przystosowane do długich dystansów. Mówi się, że zespół Hendrick Motorsport ma pracować nad wydłużeniem ich żywotności. Jednak i tak należy się spodziewać nawet trzykrotnej wymiany tarcz i klocków w trakcie wyścigu. Zastanawiające jest też to, z jakiego pakietu aerodynamicznego skorzysta zespół i czy będzie on zgodny z tym co możemy oglądać w amerykańskiej serii. W następnych miesiącach powinniśmy poznawać pierwsze szczegóły techniczne tego projektu. Na ten moment wiemy, że opony dla tego samochodu przygotuje Goodyear, który jest także wyłącznym dostawcą ogumienia w NASCAR Cup.
Jako, że samochód pojedzie w ramach „Garażu 56”, który pełni rolę klasy eksperymentalnej to nie ma tu presji wyniku na zespole. Zespół, który startuje na tych zasadach w Le Mans pełni zwykle rolę „ciekawostki”, która ma także przyciągać uwagę odbiorcy. Najprawdopodobniej taki jest cel zarówno NASCAR, jak i ACO które prawdopodobnie zyskają spory rozgłos. ACO zdecydowanie przyciągnie tym ruchem amerykańskich odbiorców, a z kolei NASCAR może zwiększyć oglądalność swoich wyścigów wśród widzów z Europy.