Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

Formuła E

Evans zdobywcą Wiecznego Miasta | Analiza E-Prix Rzymu

Triumfem Mitcha Evansa ze stajni Jaguara zakończyła się czwarta runda sezonu. Nowozelandczyk zdominował rywali, transformując 9 pole w niewiarygodną wiktorię. Podium fascynującego, wymagającego E-Prix uzupełnili po trudnej walce Robin Frijns z ekipy Envision oraz Stoffel Vandoorne, kierowca Mercedesa.

Mitch Evans Rzym
Fot. ABB FIA Formula E World Championship / Twitter

Najlepszy kierowca: Mitch Evans

To był spektakl trzech aktorów z oscarową partią Mitcha Evansa. Nowozelandczyk startował dopiero z 9 pozycji, a jednak doskonale przebijał się przez stawkę, utrzymując tempo pomimo ostrożnego dysponowania ładunkami Trybu Ataku. Stopniowo, przechodząc przez duet DS Techeetah oraz zwalniającego Nycka de Vriesa, Evans zbliżył się do prowadzącej dwójki – Frijnsa i Vandoorne’a.

Wtedy też taktycznie wykorzystał ostatni ładunek, prędko wyprzedzając Belga oraz Holendra, a następnie budując niewiarygodną przewagę. Evans był absolutnie nie do złapania, wygrywając na ulicach miasta drugi raz. Jego osiągnięcie jest tym bardziej imponujące, iż przez całe zawody utrzymywał w baterii więcej energii niż główni rywale. Już na 10 minut przed końcem wyścigu dysponował 25% całej mocy, podczas gdy drugi Jake Dennis posiadał zaledwie 21%.

Pochwały należą się również Robinowi Frijnsowi. Holender doskonale zachował się na starcie, trzymając się blisko zdobywcy pole position, Stoffela Vandoorne’a. Gdy Belg na chwilę utracił koncentrację i zawahał się na hamowaniu, Frijns prędko wprowadził w życie swoje plany. Wyprzedził kierowcę Mercedesa, a następnie zbudował wystarczającą przewagę, by utrzymać prowadzenie nawet po obraniu szerszej ścieżki, celem użycia Trybu Ataku.

Pozycję lidera ostatecznie stracił, niezdolny do wytrzymania presji ze strony Jaguara. Niemniej, kierowca Envision prowadził spokojnie, precyzyjnie wyprowadzając ataki (które staną się koszmarem Vandoorne’a) i nie popełniając błędów. – Świetnie się bawiłem, walcząc ze Stoffelem. Potem przyjechał Mitch, wyprzedził nas, odjechał…z nim nie bawiłem się równie dobrze – opowiadał rozbawiony Holender. Na tle swego zespołowego partnera, Nicka Cassidy’ego, który był kompletnie niewidoczny, Frijns zaprezentował się niczym wirtuoz.

Czołową trójkę uzupełnił wspomniany Vandoorne. Belg kontrolował zawody przez kilka okrążeń, ale wydawał się nie spodziewać tak gwałtownej presji. Kilkukrotnie prowadził i kilkukrotnie oddawał pozycję niemal bez walki – gdy zauważył w swych lusterkach zielony lub czarny bolid było już zazwyczaj za późno. Pomimo kłopotów, Vandoorne spisał się jednak na miarę oczekiwań, dowożąc trzecie miejsce po intensywnej walce w końcówce.

Najlepszy zespół: Jaguar TCS Racing

Takiego właśnie zwycięstwa było trzeba brytyjskiej ekipie. Jaguar, nie bez przyczyny nazywany śpiącym gigantem FE, dotychczas zdobył jedynie 13 „oczek”, ale z pierwszej rundy w Rzymie wyjeżdża już z 48 punktami. Sam Bird piął się w górę stawki powoli, praktycznie nie pokazując się kamerom. Jeszcze w połowie zawodów perspektywa piątego miejsca nie jawiła się jako realna, ale doświadczony kierowca trzymał nerwy na wodzy i nie pozwolił na kolejne uszkodzenia samochodu po kontakcie na pierwszym okrążeniu. Z kolei Evans dostarczył ekipie najsłodszej rozrywki, wynagradzając miesiące ciężkiej pracy i eliminowania błędów, które skazały ich poprzednie weekendy na najwyżej przeciętne występy.

ZOBACZ TAKŻE
Veni, vidi, vici - historia Formuły E w Rzymie

Euforia wewnątrz garażu była jak najbardziej uzasadniona. Mniejszą radość odczuwają zapewne inżynierowie DS Techeetah, choć i oni mogą mówić o dobrym początku weekendu. Zarówno Antonio Felix da Costa, jak i Jean-Eric Vergne tylko przejściowo dysponowali tempem pozwalającym na zagrożenie czołówce. Portugalczyk prawdopodobnie zmagał się dodatkowo z kłopotami z hamulcami, kilka razy zwalniając wyraźnie za późno i blokując przednie koła. Szóste miejsce to niewielki sukces, ale solidna zdobycz punktowa, podobnie jak czwarte miejsce jego francuskiego zespołowego kolegi. DS nie przypomina dominującej siły sprzed dwóch sezonów, ale inteligentnie wykorzystuje kłopoty reszty stawki, gromadząc kluczowe oczka.

Największe zaskoczenie: Jake Dennis

Tytuł ten bez wątpienia należy do Brytyjczyka. W swoim stylu nie brał jeńców. Jechał agresywnie, bezbłędnie, szukał swoich szans pośród szybszych Mercedesów, Evansa oraz Frijnsa; tym razem jednak przesadził. Kolizja, która wytrąciła z równowagi da Costę zakończyła się pięciosekundową karą, ale większej winy miernego rezultatu upatrywać należy w strategii. Dennis naciskał tak mocno, że zabrakło mu energii koniecznej, by trzymać tempo. Efektem tego był frustrujący regres zawodnika, który jechał po drugie miejsce, a skończył zawody na odległej, 13. lokacie. Brytyjczyk zapewnił nam jednak wiele rozrywki, równie szybko awansując prawie na szczyt, jak spadając prawie na dno. Dlatego też stosowniej określić go mianem zaskoczenia – na rozczarowania czas przyjdzie później.

Nyck de Vries Rzym

Stoffel Vandoorne stracił pierwszą lokatę, ale dzielnie obronił się przed Jeanem-Ericem Vergne’em | Fot. Mercedes-EQ Formula E Team / Twitter

Zaskakująco spisywali się także kierowcy ROKiT Venturi – nie byli ani szybcy, ani wolni. Mortara „zyskał” karę za spowodowanie nieco kuriozalnej kraksy, lecz potem trzymał się dzielnie w dolnych rejonach czołowej dziesiątki. Na finiszu próbował atakować miejsca na podium, ale szybszy i sprytniejszy okazał się Sam Bird. Lucas di Grassi natomiast ucierpiał na wybryku swego kolegi i nie mógł pokazać pełni potencjału. Po tym, jak poradził sobie ze swoim rodakiem, Sergio Sette Camarą, ruszył w pogoń zakończoną 11 miejscem. W czarnych samochodach, którym szefuje Jerome d’Ambrosio widać było tempo, więc Venturi może czuć się rozdarte. Wobec koszmarnego początku wyścigu, sześć oczek to miły bonus, choć dla faworytów do tytułu to zapewne niewielka rekompensata.

Największe rozczarowanie: Nick Cassidy

Wymieniony już wyżej partner Frijnsa zupełnie nie odnalazł się w Rzymie. Po słabych kwalifikacjach nie dołączył również do Sama Birda w walce o czołową piątkę, zwyczajnie pozostał na miejscu. Finiszował dziewiąty, dokładając jeszcze najszybszy czas okrążenia, choć z pewnością po rodaku Evansa spodziewano się znacznie więcej. Jego głównymi rywalami byli kierowcy Porsche, którzy stracili znakomite tempo z Meksyku. Wehrlein i Lotterer trzymali się blisko siebie, zdobywając łącznie zaledwie pięć oczek.

Nie sposób również inaczej określić postawy ekipy Nissan e.dams. Francuska stajnia pokazywała na Autodromo Hermanos Rodriguez przebłyski powrotu do formy, ale jedna jaskółka wiosny nie uczyniła. Cały wyścig można by skreślić i wyrzucić do kosza. Najpierw obaj kierowcy zostali zmuszeni do awaryjnego hamowania, gdy Mortara obrócił Olivera Rowlanda, blokując połowę szerokości toru. Potem Maximilian Guenther zderzył się z murem, wywołując żółte flagi na całej długości obiektu, a wkrótce i samochód bezpieczeństwa. Tempa kompletnie nie posiadał również Sebastien Buemi, cały wyścig w cieniu Dragon Penske Sette Camary. Brazylijczyk oddalił się od niego na wystarczającą odległość, by nawet pięciosekundowa kara nie zdegradowała go niżej od Szwajcara.

A propos Penske, mizernie spisał się Antonio Giovinazzi. Włoch zakwalifikował się wyżej od partnera z ekipy, lecz zaliczył fatalny start i nie zdołał się już pozbierać. Podczas gdy Camara walczył o miejsce w pierwszej połowie drugiej dziesiątki, Włoch toczył boje…z NIO 333, raz jeszcze na samym końcu stawki. Były zawodnik Alfy Romeo w F1 będzie musiał uzbroić się w żelazną cierpliwość, jeśli chce myśleć o dłuższej karierze za kierownicą elektrycznych maszyn. Prawie 40-sekundowy deficyt do młodszego kolegi ze stajni to powód do zmartwień.

Mortara wciąż prowadzi w „generalce”

Zwycięstwo Evansa znacząco zmniejszyło jego stratę do wciąż utrzymującego prowadzenie Szwajcara. Nowozelandczyk zajmuje obecnie ósmą lokatę, trzy miejsca wyżej od Sama Birda, co składa się łącznie na szóstą pozycję Jaguara w klasyfikacji zespołów. Brytyjczycy mają jednakże tylko 4 punkty straty do Envision, którego Robin Frijns (z dwoma drugimi miejscami), jest trzeci wśród najlepszych kierowców.

Frijnsa wyprzedza Vandoorne, z 46 „oczkami”, trzema mniej, niż posiada Mortara. Przewaga kierowcy Venturi wynika ze stabilności – jako jedyny poza Vergne’em zdobył punkty we wszystkich tegorocznych wyścigach, w których wystartował. O pechu może mówić de Vries, który był na drodze do tego samego osiągnięcia, ale problemy mechaniczne spowodowały, że musiał się wycofać. Holender jest piąty w stawce, z 38 oczkami, punkt za wyżej wymienionym Francuzem.

FE Klasyfikacja Rzym

Fot. FEVisualized / Twitter

Mercedes nadal utrzymuje prowadzenie w klasyfikacji ekip – 10 „oczek” nad ROKiT Venturi, dla których był to najsłabszy jak dotąd wyścig. Dzięki występowi w Meksyku, na trzeciej lokacie utrzymuje się Porsche. Niemcy tracą do swych rodaków 19 punktów, mając na koncie 65. Ledwie sześć oczek za nimi plasuje się DS Techeetah, a kolejne trzy traci Envision Racing. Dwie ekipy wciąż pozostają bez punktów – to standardowe czerwone latarnie czempionatu, Dragon i NIO. Również Mahindra ma o czym myśleć. Szef ekipy wspominał, iż tempo musi wreszcie przełożyć się na punkty, ale w Rzymie może być o to trudno.

Powtórka już jutro?

Kolejny wyścig już jutro, 10 kwietnia, ponownie na ulicach południowej dzielnicy miasta, bogatego dystryktu EUR. Kierowcy pojawią się na sesji treningowej o godz. 8:30, a kwalifikacje rozpoczną się dwie godziny i dziesięć minut później. Na wyścig trzeba poczekać do godz. 15. Dzisiejsze zmagania zwiastują równie emocjonującą rundę piątą, i jak zwykle w FE, nie sposób wskazać faworyta. Pragnieniem rewanżu z pewnością wykaże się zespół Mercedesa oraz Envision, zwłaszcza w rękach Robina Frijnsa. Wiele pracy mają do wykonania inżynierowie Porsche, o ile niemiecka ekipa chce utrzymać dystans w klasyfikacji do czołowej dwójki. Tymczasem pełne wyniki czwartej rundy sezonu 8 zobaczyć można pod poniższym linkiem.

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama