Zawsze coś
Alpine ruszało do wyścigu w Kanadzie z głowami podniesionymi wysoko do góry. Wszystko za sprawą tego, że Fernando Alonso ponownie zszokował świat Formuły 1 i wywalczył drugie miejsce w kwalifikacjach. Ostatni raz w pierwszym rzędzie startował on dziesięć lat temu w GP Niemiec. Oznaczało to, że w końcu po wielu latach męczarni dostał on samochód, który może o coś walczyć. Co prawda pomogły mu w tym deszczowe warunki, które nawiedziły Montreal w sobotę. Trzeba jednak przyznać, że Esteban Ocon również zaliczył bardzo dobrą sesję, awansując do Q3 i trzymając się zaraz za plecami najlepszych.
W niedzielę Francuz miał jeden z wielu swoich solidnych wyścigów bez większej historii. Trzymał się z dala od problemów, nie popełniał głupich błędów i ostatecznie dojechał na zadowalającym szóstym miejscu. Mówi się, że dużo młodszy z kierowców Alpine mógł wyciągnąć jeszcze więcej z tego wyścigu, ale poświęcił swój końcowy rezultat na rzecz gry zespołowej. Ocon w pewnym momencie zwolnił, aby Alonso mógł podciągnąć się za nim w „pociągu DRS”.
40-latek nie miał najłatwiejszego wyścigu. Po odważnym starcie zaczął się stopniowo osuwać w dół stawki, aż w końcu spadł za plecy Ocona. Słaba strategia, a także problemy silnikowe, rzekomo dotyczące systemu ERS sprawiły, że Hiszpan mógł się jedynie doczłapać na siódmej pozycji za swoim partnerem z zespołu. Niestety boleśnie odczuł on nałożoną na niego karę pięciu sekund za „wężykowanie” na prostej. Osunął się przez nią aż na dziewiątą lokatę za obu kierowców Alfy Romeo.
Fot. Alpine F1 Team / W sobotę Fernando jechał jak natchniony. Dało to nadzieję na to, że w tym sezonie przed Alpine jeszcze wiele dobrego
Waleczny duch
Perspektywy były jednak gigantyczne, więc Alpine naprawdę ma o co walczyć w pozostałej części sezonu. Dlatego właśnie zespół na czele z Otmarem Szafnauerem zdecydował się pójść za ciosem i pokazać się z jeszcze lepszej strony w zbliżającym się wielkimi krokami wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii. Urodzony w Rumunii szef zespołu przedstawił (el) plan działania na najbliższą rundę.
– Nawet po bardzo udanej sobocie podchodziliśmy realistycznie do samego wyścigu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że głównym celem pozostaje zdobycie punktów obydwoma samochodami. Chcieliśmy utrzymać impet, który jest kluczowy w mistrzostwach. Fernando miał pecha z dwoma VSC na początku wyścigu, zanim napotkał mały problem techniczny, który uniemożliwił mu dalsze awansowanie w stawce. W ten weekend pokazaliśmy nasz potencjał i nie możemy się doczekać kolejnego zestawu ulepszeń bolidów, zaplanowanych na następną rundę. Pakiet ten przyjeżdża po to, abyśmy mogli walczyć dalej z najbliższymi rywalami – powiedział Szafnauer.
Tymi najbliższymi rywalami w obecnym sezonie są oczywiście kierowcy McLarena. Utytułowana ekipa z Woking ma w tym roku zarówno lepsze, jak i gorsze momenty. Patrząc jednak na zeszły sezon, największego postępu dokonali oni po przerwie wakacyjnej, kiedy to wygrali wyścig i startowali do kolejnego z pole position. Jeśli więc Alpine chce ich pokonać, dobrze by było, żeby już teraz poszli na całość pod kątem swoich możliwości.