Connect with us

Czego szukasz?

FRECA

FRECA: Triumfujący Haverkort i podium Bilińskiego | Analiza 1. wyścigu na Hungaroringu

Holender Kas Haverkort idealnie wykorzystał pole position i odniósł przekonujące zwycięstwo na węgierskim Hungaroringu. Za nim do mety dojechali Gabriele Mini i Roman Bilinski. Polak, startujący jeszcze pod brytyjską licencją, znakomicie wykorzystał walkę w czołówce i niezagrożony pomknął po pierwsze podium w sezonie.

podium biliński FRECA Hungaroring 2022
Fot. YouTube

Najlepszy kierowca: Kas Haverkort

Holender zrobił wszystko dokładnie tak, jak należało. Świetnie ruszył, obronił się w pierwszym zakręcie, a następnie systematycznie odjeżdżał reszcie rywali. Gabriele Mini starał się dotrzymać mu kroku, ale zawodnik Van Amersfoort Racing okazał się bezkonkurencyjny. W ostatniej fazie wyścigu zupełnie odstawił Włocha, przecinając linię mety o ponad 4 sekundy przed trzecim kierowcą klasyfikacji generalnej.

ZOBACZ TAKŻE
Biliński z polskim obywatelstwem. Chce być mistrzem F1 w biało-czerwonych barwach

Mini również zasłużył na pochwały, głównie za spokojny wyścig i drugą lokatę, co daje mu także drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Jeszcze lepiej zaprezentowali się natomiast kierowcy, dla których kwalifikacje nie były udane. Dino Beganovic potrzebował ledwie jednego kółka, by z jedenastego miejsca przedostać się na szóste (finiszował siódmy). Z kolei Gabriel Bortoleto – już obwołany mianem Mr. Consistent – znów uplasował się w Top 10, tym razem na 9. lokacie.

Największe zaskoczenie: Joshua Dufek

Tak znakomitego występu ze strony Szwajcara jeszcze w tym roku nie widzieliśmy. Dufek, kolega Haverkorta ze stajni VAR, zakwalifikował się na trzecim miejscu w grupie A. W wyścigu w pełni z tego skorzystał. Mądrze zachował się podczas chaotycznego pierwszego okrążenia, ustawiając swój bolid tuż za Leonardo Fornarolim. Włoch z Tridentu w połowie wyścigu odjechał mu na dość bezpieczny dystans, lecz dla Dufka czwarte miejsce nie było stracone. W końcowej fazie zawodów mocno nacisnął na partnera Bilińskiego i prawie minął go na końcu prostej startowej.

Doskonale spisał się też Francuz Sami Meguetounif. Po ekscesach z Monako można było mieć wątpliwość co do dojrzałości młodego kierowcy, ale na Hungaroringu zachował zimną krew i pokazał talent. Po starcie z 19. pozycji jechał czysto i skutecznie, przypuszczając rozsądne ataki i równie mądrze się broniąc. Choć ostatecznie punktów nie zdobył, z 12. lokaty na mecie może być zadowolony.

Kapitalny występ Bilińskiego

Polak zdecydowanie skradł show na pierwszym okrążeniu. Startując z brudnej części toru, zdołał idealnie ruszyć i już przed pierwszym zakrętem przebić się o dwie pozycje. Minutę później był już na trzeciej lokacie, mądrze korzystając z błędów Paula Arona i walki Hadriena Davida z Dufkiem.

Od tej pory urodzony na Wyspach Brytyjskich zawodnik trzymał tempo. Możliwości bolidu Trident nie pozwoliły mu na podjęcie rękawicy rzuconej przez parę Haverkort-Mini, ale wystarczyły, by ze spokojem utrzymywać szansę na debiutanckie podium. Na korzyść Bilińskiego działał też fakt, iż zawodnicy Premy cały wyścig spędzili na walce ze sobą. Stracili zatem cenny czas, który mógłby posłużyć na próby dogonienia Polaka.

Trzecie miejsce to jednak wyłącznie zasługa świetnej jazdy debiutanta. Bilinski jak na razie rozgrywa swój pierwszy weekend na Hungaroringu bezbłędnie. Leonardo Fornaroli, mimo utrzymywania się w odległości około sekundy za Polakiem, nie miał żadnej okazji, by skorzystać z systemu push2pass i przypuścić atak. Jeśli Biliński utrzyma taką formę również w drugim wyścigu, może znacząco podwyższyć swe notowania na scenie FRECI. Nie wspominając już o tym, iż bez problemów pokonuje drugiego z naszych reprezentantów, Piotra Wiśnickiego.

Największe rozczarowanie: Sebastian Montoya

Kolumbijczyk wciąż poluje na kolejne dobre rezultaty, lecz wygląda na to, że na Węgrzech nie powtórzy swego sukcesu z Zandvoort, gdzie zajął 6. i 4. miejsce. Zawodnik Premy startował z drugiej dziesiątki i początkowo sprawiał wrażenie kierowcy, który może przebić się do czołówki, ale szansę zmarnował, próbując bronić się przed Samim Meguetounifem.

Syn Juana Pablo Montoi trzymał wewnętrzną linię zakrętu nr 2, lecz przeliczył się i zablokował koło. Nie mogąc wyhamować, wyjechał na pobocze, co skrzętnie wykorzystali rywale, spychając Kolumbijczyka na 17. pozycję. Montoya nie dał rady podnieść się po błędzie i finiszował jeszcze niżej, na 18. lokacie.

Sporo błędów popełnił dziś również Paul Aron. Estończyk startował z zabrudzonej strony pierwszego rzędu – miast ruszyć do przodu, zaliczył potężne buksowanie kół. W wyniku tego spadł na czwartą pozycję, a po kolizji w zakręcie nr 2 znalazł się na końcu pierwszej dziesiątki. Faworyt lokalnej publiczności (podobno przed jego boksem gromadziły się dziesiątki fanów) pokazał spore umiejętności i przedostał się nawet przed Dino Beganovicia, niemniej szósta pozycja to dlań jedynie zmniejszanie strat.

Najlepszy zespół: Trident

Włosi może i nie zdobyli największej liczby punktów, ale z pewnością zabłysnęli najbardziej. Ich wynik mógłby być jeszcze lepszy, gdyby nie trzeci z rzędu nieukończony wyścig Tima Tramnitza. Niemiec ma pecha do awarii mechanicznych, która w tym wypadku prawdopodobnie zabrała mu co najmniej 2 punkty. Biliński i Fornaroli jechali jednak znakomicie, konsekwentnie trzymając się najszybszej linii wyścigowej, uniemożliwiając ataki Dufkowi i rywalom z Premy.

Być może nawet większe gratulacje niż Bilińskiemu należą się jego partnerowi z ekipy. Włoch bowiem musiał wciąż patrzeć w lusterka, czuwając, by wspomniany Dufek nie spróbował ataku po wewnętrznej. Fornaroli prowadzi w tym roku natarcie ekipy z trójzębem. To już jego siódmy występ w punktach i kolejne znakomite osiągnięcie do wyścigowego CV.

Ogromny awans Polaka

Polski kierowca nie mógł sobie chyba wymarzyć lepszego wyniku, biorąc pod uwagę wszelkie jego okoliczności. Trzecie miejsce gwarantuje mu 12. pozycję w klasyfikacji – to awans o sześć lokat wyżej. Na czele tymczasem wciąż utrzymuje się Dino Beganovic – Szwed ma 180 punktów. Dobry występ Gabriele Miniego oznacza, że to on obejmuje prowadzenie w wąskiej grupie pościgowej. Włoch ma na koncie 153 „oczka”, tymczasem Paul Aron, mimo obiecującej czasówki, zdobywa tylko osiem punktów. Łącznie Estończyk ma ich 146.

ZOBACZ TAKŻE
Klasyfikacja FRECA 2022. Sprawdź pozycje Bilińskiego i Wiśnickiego

O ile sami kierowcy Premy mogą czuć presję ze strony Miniego, to włoski zespół nie musi specjalnie obawiać się ART Grand Prix. Wielokrotni mistrzowie przewodzą klasyfikacji z liczbą 330 punktów, a Francuzi mają ich tylko 219. Za nimi plasuje się R-ace GP (188 punktów) i dwie ekipy holenderskie. Dzięki świetnemu występowi Haverkorta i Dufka, VAR zdobywa 35 punktów, znacznie oddalając się od MP Motorsport. Dwie stajnie z Niderlandów mają na koncie odpowiednio 134 i 95 „oczek”. Zespół MP dogania Trident z Fornarolim i Bilińskim na czele. Włosi tracą do rywali tylko 31 punktów.

FRECA nie żegna się z Hungaroringiem

Przed nami jeszcze jeden wyścig – jutro, 10 lipca, o godz. 16:40. Poprzedzą go kwalifikacje, jak zwykle rozbite na dwie sesje. Odbędą się one o 9:55 i 10:15, a kierowcy ponownie będą mieć jedynie 7-10 okrążeń, by wykręcić swe najlepsze czasy. W gronie faworytów znajdują się tradycyjnie liderzy Premy – Dino Beganovic oraz Paul Aron, a także zdobywca pole position do sobotnich zawodów, Kas Haverkort. Holender popisał się doskonałym kółkiem, pokonując Gabriele Miniego o dokładnie 0,15 sekundy.

ZOBACZ TAKŻE
Kalendarz FRECA 2022. Sprawdź, kiedy startują Biliński i Wiśnicki

Po rundzie na Węgrzech kierowców czeka jedynie dwutygodniowa przerwa nim zameldują się na Spa-Francorchamps. Zmagania na belgijskim obiekcie zakończą letni sezon i zapowiedzą trzy decydujące weekendy. Od września do końca października sesja zawita jeszcze bowiem na Red Bull Ring, Circuit de Barcelona-Catalunya oraz Mugello, gdzie rok temu pierwsze triumfy odnosił Paul Aron.

Wyniki 1. wyścigu FRECA 2022 na Hungaroringu

FRECA Wyniki Hungaroring1

Fot. FRECA / YouTube

FRECA Wyniki Hungaroring2

Fot. FRECA / YouTube

FRECA Hungaroring Wyniki3

Reklama