Dramat wicelidera mistrzostw
Charles Leclerc miał wszystko, aby podczas GP Francji powalczyć o zwycięstwo. Monakijczyk bowiem prowadził od startu i odpierał ataki ze strony Maxa Verstappena. Wszystko jednak dla niego skończyło się na 18. okrążeniu. Wówczas kierowca Ferrari wpadł w poślizg w końcowej części toru i uderzył w bandę. Tym samym 24-latek zakończył swój udział w wyścigu. Choć wydawało się, iż wypadek zdarzył się z powodu awarii przepustnicy, Leclerc wziął winę na siebie.
– Straciłem przyczepność tyłu. Nie wygląda to na żaden problem techniczny, mogłem wyjechać za szeroko tylnym kołem na brud. To mój błąd. Jeśli dalej będę popełniał takie błędy, to nie zasługuję na zdobycie tytułu. Dodatkowo nie działał mi wsteczny bieg po uderzeniu w bandę. Nie mogę popełniać takich błędów. To niedopuszczalne. Na Imoli i tutaj było to samo. Jeśli przegramy mistrzostwo świata 32 punktami, to będę wiedział skąd to się wzięło. To był błąd. Uważam, że jestem w wysokiej formie, ale jeżeli dalej będę popełniał takie błędy, to nie ma sensu utrzymywanie jej na tak wysokim poziomie. Tracę zbyt wiele punktów. To ja próbowałem cisnąć zbyt mocno i straciłem tył auta. To bardzo trudny weekend dla mnie. Miałem problemy z balansem bolidu. Gdy jest tak ciepło ciężko jest utrzymać równe osiągi i miałem problemy z płynną jazdą. Popełniłem błąd w złym momencie – stwierdził kierowca Ferrari w rozmowie z duńskim oddziałem Viaplay.
Skomplikowana sytuacja w mistrzostwach
Po tym jak Max Verstappen pozbawiony konkurencji wygrał zawody na torze Paul Ricard, Holender zdołał odskoczyć i to znacznie Monakijczykowi w klasyfikacji kierowców. Leclerc w tym momencie traci bowiem do niego aż 63 punkty. Taka strata jest w zasadzie nie do odrobienia w ciągu minimum 5 wyścigów. Jeżeli Ferrari jak i sam kierowca marzą jeszcze o mistrzostwie świata, muszą koniecznie pożegnać wszystkie problemy. A o taki stan rzeczy może być ciężko. Włoska stajnia boryka się bowiem z wieloma problemami na wielu płaszczyznach. Dopiero eliminacja wszystkich błędów sprawi, iż Scuderia będzie w stanie rzucić rękawce Red Bullowi na poważnie.