Connect with us

Czego szukasz?

Biznes

Ogromna wtopa Toyoty. Wykupuje swoje samochody elektryczne, bo nie umie ich naprawić

Być może za krótko żyjemy na świecie, ale czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. Znamy przypadki felernych modeli, z którymi producenci miele wiele problemów, ale nigdy po czterech miesiącach od rozpoczęcia sprzedaży. A tak właśnie wygląda sytuacja z Toyotą i ich pierwszym w pełni elektrycznym SUV-em bZ4x.

bz4x odkup problem toyota
Fot. Toyota

Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy

Toyota jest zdecydowanie najpopularniejszą marką samochodów w Polsce, a od lat na całym świecie kojarzy się z dwoma aspektami – niezawodnością oraz napędami hybrydowymi. Idąc z duchem czasu – niechętnie, ale jednak – postanowiła wejść na rynek samochodów elektrycznych. Pierwszy SUV pod dziwaczną nazwą bZ4x miał być początkiem złotej ery japońskiego producenta, jeśli chodzi o samochody na prąd. Na razie jednak dziecko wylało się razem z kąpielą.

Elektryczny model boryka się bowiem z poważnymi problemami. Na wstępie zaznaczmy, że problemy z pierwszymi modelami w danej technologii to nic nowego. Są one wyposażone w szereg nieprzetestowanych innowacji, które w dłuższej perspektywie stają się źródłem trudnych do rozwiązania trudności. Producenci inwestują więc wiele w procedury kontrolne, ale jak widać w 2022 roku nadal nie jest w tym aspekcie perfekcyjnie. Czasem doprowadza to do kosztownych (finansowo i wizerunkowo) wycofań modelu z rynku czy też odkupu samochodów.

W przypadku Toyoty jest podobnie, ale… jeszcze gorzej. Krytyczny problem nie pojawił się bowiem po kilku latach sprzedaży, ale cztery miesiące po jej rozpoczęciu. To bardzo krótki okres, więc coś ewidentnie poszło nie tak. Japończycy są tak zdesperowani, że oferują ludziom odkup samochodu, bowiem nie wiedzą, jak poradzić sobie z problemem. Nie musimy dodawać, że to także wizerunkowy strzał w stopę, zwłaszcza przy renomie niezawodności, którą ma Toyota.

ZOBACZ TAKŻE
Toyota ogłasza szczegóły strategii elektryfikacji gamy. 30 modeli do 2030 r.

O co chodzi?

Sprawa wyszła na jaw w czerwcu tego roku, kiedy Toyota poprosiła właścicieli bZ4x o natychmiastowe zaprzestanie jeżdżenia nimi. Miała ku temu powód, o czym poinformowała w specjalnym oświadczeniu. „Po przejechaniu ograniczonej liczby kilometrów wszystkie śruby piasta kola mogą się poluzować do tego stopnia, że koło może spaść z samochodu” – można przeczytać w treści, w której wskazano oczywiście także, że grozi to utratą kontroli nad samochodem i ryzykiem wypadku. Problem poważny, ale wydaje się możliwy do naprawy, prawda?

Z jakiegoś powodu Japończycy nie naprawili dotąd ani jednego egzemplarza i nie wiadomo, czy w ogóle to zrobią. Toyota cały czas nie jest w stanie dokładnie określić, dlaczego koła samochodów odpadają i nie wie, jak to naprawić. Bez diagnozy nie ma skutecznego leczenia, więc sytuacja jest tak naprawdę patowa. Marka wysłała listy do swoich klientów (jeden z nich możecie zobaczyć poniżej), w których prosi ich, aby nie jeździli swoimi samochodami, oferuje pokrycie kosztów wynajmu samochodu zapasowego i szereg innych usług. To całkiem hojna oferta, która pokazuje jak bardzo Toyota boi się utraty reputacji. Najważniejsze w całym liście jest jednak co innego – japoński brand informuje, że jeśli klient nie chce już mieć swojego bZ4x, może go odsprzedać.

Naprawdę nie przychodzi nam do głowy żaden producent samochodów oferujący bezwarunkowy odkup prawie nowego samochodu. To sytuacja bez precedensu, choć całkiem zrozumiała. Ostatecznie jednak bardzo mocno uderza przede wszystkim w wizerunek japońskiego producenta, który na coraz bardziej konkurencyjnym rynku samochodów elektrycznych będzie trudny do odbudowania. 

1 Komentarz

1 Komentarz

  1. Pozdr

    5 sierpnia 2022 at 17:34

    Wizerunek będzie trudny do odbudowania? To co powiedzieć o volkswagenie i diesel gate? Ani wizerunku ani twarzy ani honoru za grosz. Ja czuję się zachęcony do kupienia Toyoty słysząc o takiej akcji.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama