Connect with us

Czego szukasz?

Super Formuła

Vandoorne wspomina starty w Japonii. „Musiałem używać tłumacza Google”

W 2016 roku Stoffel Vandoorne rywalizował w japońskiej Super Formule. Mistrz świata Formuły E z bieżącego roku, w rozmowie z F1 Feeder Series, opowiedział o swoich niezwykłych wspomnieniach stamtąd i sytuacjach, których w Europie w zasadzie nikt nigdy nie widział.

Stoffel Vandoorne Super Formuła
Fot. Super Formula

Dominacja w GP2 i podróż do Japonii

Belgijski kierowca, po tym jak w 2015 roku zdominował przedsionek F1, przybył do Japonii, aby startować w Super Formule. Japońska seria wyścigowa stosuje bowiem o wiele bardziej zaawansowane bolidy od tych, które znamy z GP2/F2. Stajnia z Woking zrobiła to, gdyż chciała przygotować swojego juniora do startów w Formule 1 już od sezonu 2017. Belg trafił do renomowanej ekipy Docomo Dandelion Racing. Jego partnerem z zespołu był Tomoki Nojiri, czyli aktualny mistrz Super Formuły.

Wyścigi tam były naprawdę starą szkołą w porównaniu do tego, do czego byłem przyzwyczajony w Europie, w serii GP2 i standardu, jaki mieliśmy w tym czasie w Formule 1. Ale kiedy mówię o starej szkole, naprawdę mam na myśli starą szkołę we wszystkich aspektach: na przykład inżyniera, który nie pełnił tak ważnej roli – opowiadał Vandoorne serwisowi F1 Feeder Series.

Różnice pomiędzy Japonią a Europą

W seriach rozgrywanych na Starym Kontynencie, przed każdym wyścigiem strategia ma kilka scenariuszy. Zupełnie inaczej wygląda to w Japonii, gdzie wszystko odbywa się spontanicznie.

Wszystkie pomysły były rzucane i realizowane pod wpływem chwili. Ale muszę przyznać, że to było zabawne! Dzięki temu musiałem wysilić się. Mam tu na myśli głównie dawanie zespołowi wskazówek, szukanie samemu ustawień i poprawek. Mogę powiedzieć, że byłem takim pół-inżynierem – stwierdził Belg.

Co ciekawe nie tylko Vandoorne zwracał uwagę na ten aspekt. W 2019 roku Dan Ticktum notorycznie musiał poprawiać swój zespół. Team Mugen nie był bowiem w stanie zapewnić mu odpowiedniego pakietu. Brytyjczyk podejrzewał, co potem okazało się prawdą, że jeździł z uszkodzonym podwoziem. Zanim jednak mechanicy doszli do tego, jeszcze wtedy jako junior Red Bulla, z hukiem został wyrzucony z ekipy.

A jak to wyglądało ze znajomością angielskiego?

René Oudman w wywiadzie zapytał swojego rozmówcę o komunikację z zespołem. I tu również bywało ciekawie.

Tam praktycznie nikt nie mówił po angielsku! Mój inżynier znał dosłownie kilka słów, kierownik zespołu też był w stanie powiedzieć kilka zdań, ale to wszystko. Bardzo trudno było mieć dobrą komunikację z zespołem. Nawet podczas wyścigów. Czasami nie wiedziałem, czy zjechać na pit-stop, czy zostać na torze. Zresztą moje pytania dotyczące ustawienia samochodu były czasami niezrozumiałe dla nich Bardzo często korzystałem z tłumacza Google. A jak i to nie pomagało, to rysowałem na papierze to, co miałem na myśli. Patrząc wstecz to było bardzo zabawne – wspominał Vandoorne.

ZOBACZ TAKŻE
"Pomagał mi Jenson Button". Naoki Yamamoto o swojej karierze | Wywiad

Dyspozycyjność dla McLarena ponad Super Formułę

Pomimo tego, że podczas tamtej kampanii Belg bił się o miejsce w czołowej 3. na koniec sezonu, to musiał być cały czas do dyspozycji stajni z Woking. W ten sposób Vandoorne w przeciwieństwie do młodszego z braci Schumacherów, nie zamieszkał w Kraju Kwitnącej Wiśni. Znana jest historia jak w środku nocy czasu japońskiego, musiał wsiąść w samolot do Bahrajnu. Mistrz GP2 z 2015 roku musiał zastąpić kontuzjowanego Fernando Alonso.

Nie mieszkałem w Japonii. Kompletnie. Musiałem jeździć na wszystkie wyścigi F1, bo McLaren sobie tego życzył. To wiązało się z wieloma podróżami. Jednak biorąc pod uwagę całokształt, świetnie się bawiłem w Kraju Kwitnącej Wiśni – zakończył swoją myśl kierowca z Belgii.

Stoffel Vandoorne w Super Formule podczas tamtej kampanii zajął 4. miejsce na koniec sezonu. Zdołał wygrać 2 wyścigi, a w swoim debiucie stanął na podium.

Reklama