Wygląd dobrze znany z dróg
O wyglądzie Land Rovera zbyt wiele rozpisywać się nie trzeba – po czterech generacjach „pudełek” producent postanowił pójść w modne krzywizny. Nie napiszemy nic odkrywczego, ale tym ruchem Discovery stał się bardziej schludny, ale i stracił własną twarz. Skoro jednak wygląda bardzo dobrze, to w czym problem?
Testowana przez nas wersja miała 21-calowe aluminiowe felgi z oponami all-terrain, które w połączeniu z niezwykle masywnie wyglądającym tyłem tworzą imponujący widok. Duża w tym zasługa także konfiguracji tego konkretnego egzemplarza – kolor Lantau Bronze z czarnymi wstawkami wygląda po prostu obłędnie.
Masywny tył nie powstał jednak oczywiście ze względów estetycznych – chowa w sobie trzeci rząd siedzeń, który jest naprawdę przestronny. Jakiś czas temu jeździliśmy Fordem Explorerem i musimy przyznać, że ma godnego rywala. Jest tam na tyle dużo miejsca, że chętnie odbylibyśmy tam jakąś dłuższą podróż. Podczas tygodniowego testu nie było ku temu okazji, czego bardzo żałujemy.
Z zewnątrz samochód robi naprawdę świetne wrażenie. Masywny, ale nowocześnie wyglądający i z najnowszymi technologiami. Nam bardzo spodobała się animacja kierunkowskazów, która… nie pasuje do każdego modelu. Do „Disco” jednak wybitnie. Co ciekawe, aż 85% karoserii wykonane jest z amelinium aluminium.
Nie tylko do lasu
Discovery wzorem Range Rovera przeszedł na wzmocnione, samonośne aluminiowe nadwozie w rezultacie czego stracił prawie połowę wagi. Rzecz jasna ma to korzystny wpływ na dynamikę jazdy i prowadzenie. W „Disco” nie zrezygnowano jednak ze słynnych możliwości terenowych, dlatego samochód ma inteligentny napęd na cztery koła Terrain Response 2 (opcja za 2 500 zł) z niezliczonymi trybami jazdy.
Wszystko rozpoczyna się od konfiguracji samochodu: do warunków drogowych, do warunków terenowych albo do holowania. W ustawieniach Terrain Response znajdziemy konfiguracje do brodzenia, jazdy po piasku, jazdy w błocie i koleinach czy jazdy w trawie, żwirze i śniegu. Rzecz jasna wysokość pojazdu można ustawić także manualnie.
Przede wszystkim Discovery jeździ jednak po prostu świetnie, zwłaszcza jeśli porównamy je z poprzednimi generacjami. Samochód jest też wyjątkowo wygodny, za co odpowiada zawieszenie pneumatyczne. W naszej wersji mieliśmy do czynienia z jednostopniową skrzynią rozdzielczą bez reduktora, ale w ofercie znajduje się także dwustopniowa skrzynia rozdzielcza z reduktorem. Za kierownicą można poczuć się nie jak w SUV-ie, ale jak na luksusowym jachcie. Ogromne fotele z podłokietnikami i wielka kierownica z średnicą zbliżoną do steru przysporzyły nam takich skojarzeń.
Samochód wyposażono w prześwit podwozia wynoszący aż 285 mm, a możliwość brodzenia sięga 900 mm. Tak naprawdę Discovery mógłby jeszcze więcej, ale potem zaczyna pływać z powodu wyporu. „Disco” można też holować przyczepy o masie całkowitej do 3500 kg. Bagażnik ma pojemność od 1137 litrów przy konfiguracji 7-miejscowej do aż 2406 litrów przy złożonym trzecim rzedzie (który można składać elektrycznie).
Silnik uczciwy, ale nie dla każdego
Mniejsza masa pozwoliła na… montaż mniejszego silnika. Najpopularniejsze są oczywiście 3.0 V6 (zarówno w benzynie, jak i dieslu), ale w ofercie znajduje się także dwulitrowy benzyniak z miękką hybrydą, którego test właśnie czytacie. Nie spodziewaliśmy się po nim niczego spektakularnego, a raczej obawialiśmy jego pracy w wielu przypadkach. Okazało się jednak, że inżynierowie Land Rovera po prostu nie są głupi. Discovery ma w nim z 8-stopniowym automatem naprawdę przyzwoitą dynamikę, a „ale” jest tylko jedno. Po wciśnięciu pedału przyspieszenia samochód potrzebuje momentu, aby zareagować, a następnie zaczyna ryczeć jak prawdziwy mastodont.
Przyznajemy jednak bez bicia, że gdybyśmy mieli już kupować taki samochód to wyłącznie z V6. Jesteśmy niemal pewni, że w tej wersji samochód szybciej reaguje na pedał przyspieszenia, mając znacznie większy moment obrotowy. Dzięki temu z pewnością ma też więcej charakteru, jakiego należy oczekiwać od tak drogiego samochodu. Jego cena jest zresztą tak znacząca, że wybranie większej jednostki napędowej nie powinno być większym problemem dla kieszeni kupującego.
Całkowicie nie dziwimy się więc, że poszukując informacji w Internecie o „Disco” znacząca większość materiałów dotyczy samochodów z 3-litrową jednostką napędową. Z tego powodu samochód można nazwać nietypowym, bowiem jest niezwykle rzadko spotykany na drogach.
Lista systemów asystujących jest natomiast imponująca. Na pokładzie mieliśmy bowiem do dyspozycji autonomiczny system awaryjnego hamowania, asystenta martwego punktu, system kamer 360 stopni z funkcją widoku na podłoże, aktywny tempomat, system rozpoznawania znaków drogowych z adaptacyjnym ograniczeniem prędkości czy asystenta wykrywania ruchu przecinającego drogę cofania. Przede wszystkim są one tak skonstruowane, aby pomagać, a nie pikać przesadnie często, co ma miejsce w modelach Kii.
Premium aż bije z wnętrza
Najlepsze jest to, że ten mastodont świetnie radzący sobie w terenie jest także niezwykle komfortowy. W „naszym” egzemplarzu znalazły się m.in. czterostrefowa klimatyzacja, siedzenia przednie regulowane w 18 kierunkach z pamięcią ustawień, panoramiczny dach, 11,4-calowy ekran systemu informacyjno-rozrywkowego oczywiście z możliwością podłączenia Android Auto i Apple CarPlay.
Co jeszcze zwróciło naszą uwagę? Chłodziarka w konsoli centralnej (opcja za 1960 zł) oraz izolacja akustyczna samochodu. Jest po prostu fantastyczna i nie ma wątpliwości, że obcuje się z marką premium. Na pokładzie znajduje się też system nagłośnienia Meridian, który oceniamy bardzo dobrze. Zupełnie szczerze to dla nas najlepszy dostawca audio do samochodów zaraz po Bose. Focal czy Bang&Olufsen w naszej opinii są znacznie, znacznie gorsze.
Systemem informacyjno-rozrywkowym Pivi Pro steruje się za pomocą wspomnianego 11,4-calowego ekranu dotykowego w konsoli środkowej. Nie będziemy owijać w bawełnę – z dwóch powodów bardzo nam się spodobał. Przede wszystkim jest wbudowany w konsolę, a jesteśmy bardzo wyczuleni na wystające ekrany, które są po prostu nieestetyczne. Po drugie chodzi naprawdę płynnie, a grafiki i czytelność bardzo przypadły nam do gustu. Od razu widać, że ktoś miał plan i udanie wdrożył go w życie.
Co nam jeszcze zaimponowało? Jakość obrazu kamery cofania. Bez kozery możemy przyznać, że większość samochodów w tym aspekcie nie ma szans z Discovery, bowiem jego jakość jest po prostu oszałamiająca. Obok kamery mamy obraz z systemu kamer 360 stopni, który zawiera funkcję widoku bezpośrednio przed przednim zderzakiem, co może być szczególnie przydatne w off-roadzie.
W co można doposażyć samochód?
Choć Discovery w standardowych wersjach jest naprawdę bogato wyposażony, Land Rover oferuje oczywiście także wiele opcjonalnych możliwości. Jeśli planujecie używać trzeciego rzędu siedzeń, to za 9 740 zł możecie kupić pakiet inteligentnych foteli trzeciego rzędu siedzeń z podgrzewaniem.
Z rzeczy bardziej przyziemnych demontowalny hak holowniczy to 4 050 zł, a dach panoramiczny z elektrycznie otwieraną przednią częścią oraz stałą tylną częścią to 2 640 zł. Podgrzewane przednie siedzenia regulowane w 18 kierunkach z pamięcią ustawień to dodatkowe 2 140 zł, czterostrefowa klimatyzacja – 3 000 zł, a niewielka chłodziarka w konsoli centralnej to wspomniane 1 960 zł.
Cena testowanego przez nas egzemplarza to 373 580 zł, z czego aż 43 280 zł stanowią opcje dodatkowe. Większość z nich opisaliśmy powyżej, ale z dziennikarskiego obowiązku dodajmy, że jedną z najdroższych jest ten fantastyczny lakier Lantau Bronze, który kosztuje aż 5 510 zł.
Land Rover Discovery 2.0 I4 300 KM AWD R-Dynamic SE
-
Stylistyka
-
Przestronność
-
Jakość materiałów
-
Wyposażenie
-
Multimedia
-
Komfort użytkowania
-
Przyjemność z jazdy
-
Silnik i napęd
-
Skrzynia biegów
-
Ekonomia i ekologia
-
Bezpieczeństwo
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Mamy problem z oceną tego samochodu. W wielu elementach po prostu się w nim zakochaliśmy – zwłaszcza podczas jazdy w terenie i poruszania się drogami krajowymi. Wtedy mieliśmy do czynienia z majestatycznym, luksusowym SUV-em, który daje sobie radę także w gorszych warunkach. Nieco gorzej sytuacja wygląda jednak poruszając się po trasach szybkiego ruchu i podczas codziennego użytkowania w mieście. Wtedy trzeba czasem szybko włączyć się do ruchu, a Discovery z silnikiem 2.0 ma z tym problemy. Jednostka napędowa to główna wada testowanego przez nas egzemplarza – być może w samochodzie z 3-litrowym V6 można zakochać się bez żadnego „ale”. SUV premium o eleganckim wyglądzie z mocnym silnikiem i właściwościami terenowymi brzmi naprawdę jak przepis na uniwersalny samochód, który zaspokoi potrzeby wielu. Wtedy problemem pozostaje już tylko cena.