Marcus Armstrong znowu zwyciężył
Sobotnie zmagania w Holandii zakończyły się triumfem Marcusa Armstronga, reprezentującego brytyjski zespół Hitech Grand Prix. Wyścig kontrolowany był przez Nowozelandczyka niemal od samego początku. W związku z zasadą odwróconych pól startowych, zakwalifikowanie się na 9. lokacie pozwoliło mu na start z pierwszego rzędu podczas wyścigu sprinterskiego. Choć pole position zajął Clement Novalak, byłemu członkowi akademii Ferrari udało się z nim uporać już na pierwszym zakręcie i objął prowadzenie, które utrzymał do samego końca.
– Nie był to najłatwiejszy z wyścigów, mimo prowadzenia od samego startu. Zandvoort to jeden z tych torów, na których trzeba naprawdę dbać o opony, a w Formule 2 nie jest łatwo z tym. Wiem, że pomogło tu moje doświadczenie, ale nadal zarządzanie oponami jest tu naprawdę jest ważne. Mogłem w każdej chwili przesadzić, więc była to tylko próba pozostania poniżej tego limitu i powiększenia mojej przewagi nad Clémem. Bardzo ważny był start, lecz niemniejsze znaczenie restart na końcu. Świetnie zrobiliśmy te dwie rzeczy i oto udał0 się wygrać – stwierdził Armstrong podczas konferencji prasowej.
Mocna strona „Kiwiego”
Reprezentant zespołu Hitech umiejętnie rozegrał start, a później wykazał się doskonałą opieką nad oponami. Było to jego trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Dzięki temu wskoczył do czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej Formuły 2. Zrównał się na 10. pozycji z Frederikiem Vestim. Obaj mają bowiem po 91 „oczek” na swoim koncie. Wyżej w tabeli sklasyfikowany jest jednak kierowca z Nowej Zelandii, gdyż wygrał on więcej zmagań podczas tegorocznej kampanii F2.
– Myślę, że w tym sezonie jedną z moich mocnych stron były starty, a po prawej stronie było brudno. Nie spodziewałem się więc, że uda mi się objechać Cléma, ale wykonaliśmy bardzo dobrą robotę. Moi inżynierowie dostali pozwolenie do mapowania przepustnicy i sprzęgła, wykorzystali to, więc jestem z tego bardzo zadowolony. A potem po prostu ja zrobiłem swoje. Bardzo się cieszę, że to wygrałem. Mówiąc szczerze, mogło być różnie – stwierdził finalnie 22-latek.