Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Verstappen zignorował buczenie kibiców. „Nie zepsuje to mojego dnia”

Od dłuższego czasu potencjał i wyniki Maxa Verstappena dają się we znaki fanom Mercedesa i Ferrari. Objawia się to licznymi gwizdami i buczeniem, gdy kamery skupiają na nim uwagę przy okazji zawodów na torze Silverstone. O dziwo mistrz świata został potraktowany w ten sam sposób na włoskiej Monzy, lecz tym razem przez kibiców Ferrari. 24-latek przyznał jednak, że nic nie robi sobie z takiego traktowania jego osoby.

Max Verstappen Italy 2022
Fot. Red Bull Content Pool

Odwieczna niechęć

Sezon 2022 Formuły 1 zamienił się w objazdową rundę honorową dla Maxa Verstappena. Po tułaczce w drodze do tytułu mistrzowskiego w zeszłym sezonie, pierwszy od czasów Sebastiana Vettela kierowca z numerem „1” na bolidzie, może „wrzucić na luz”. Holender wygrał już jedenaście wyścigów, a większość z nich była raczej łatwym łupem dla aktualnego czempiona, który bez problemu obroni tytuł. Grupa licznych fanów jego talentu już dawno wykroczyła po za rodzimą Holandię, ponieważ „Verstappenomania” osiągnęła skalę globalną. W wielu miejscach na całym świecie, w które udaje się Formuła 1, 24-latek jest po prostu niesiony ogromnym wsparciem trybun.

ZOBACZ TAKŻE
GP Włoch: Dominacja Verstappena trwa w najlepsze | Analiza

Wyjątkiem od reguły już jakiś czas była runda o GP Wielkiej Brytanii. Mistrz świata od dawna ma nie po drodze z Mercedesem, a przede wszystkim z Lewisem Hamiltonem. Liczne starcia na torze i nie tylko, które nasiliły się w ostatnim sezonie, odcisnęły piętno na opinii brytyjskich kibiców o Verstappenie. Holender nie ma łatwego czasu na torze Silverstone. Przez cały czas musi się bowiem liczyć z niekończącymi się gwizdami i buczeniem wymierzonym w swoim kierunku.

Ta sytuacja może się zmienić w najbliższych miesiącach lub latach. Verstappen okazuje dużo wzajemnego szacunku drugiemu kierowcy Mercedesa, George’owi Russellowi, który również jest Brytyjczykiem. Stoczyli oni już w tym sezonie pojedynki o potencjalną wygraną – najpierw w Hiszpanii, a później na Węgrzech i w Holandii. Wszystkie te starcia były klinicznie czyste, a późniejsze interakcje między nimi wskazywały na to, że nie ma między nimi złej krwi.

Nowi wrogowie Maxa Verstappena

Tak samo dobre relacje ma on z kierowcami Ferrari. W tym sezonie to oni są głównym zagrożeniem dla końcowego sukcesu syna Josa Verstappena. Młody Holender często kończy kwalifikacje i wyścigi w topowej trójce razem z Carlosem Sainzem i Charlesem Leclerkiem. Kamery często uchwytują piękne obrazki, na których cała trójka wymienia się spostrzeżeniami, lub znajduje powód do śmiechu. Ich pojedynki o zwycięstwo to naprawdę rzadki przykład sytuacji na zasadzie „niech wygra najlepszy”. Tifosi, czyli zagorzali fani Ferrari najwyraźniej widzą tę sytuację zupełnie inaczej.

ZOBACZ TAKŻE
Piorunujący galop - jak zmienia się Ferrari F1-75 | Technologia F1

Przez cały, długo wyczekiwany weekend o GP Włoch Max Verstappen był mieszany z błotem na trybunach wokół Monzy. Kibice będący za Ferrari wygwizdywali go na każdym kroku. Niektórzy podchodzili nawet do fanów w ciuchach Red Bulla i napastowali ich tak długo, aż nie ściągnęli oni swoich znaków wsparcia dla Holendra. Największa eskalacja niechęci przyszła po wyścigu, który kontrowersyjnie zakończył się za samochodem bezpieczeństwa. Kierowca Red Bulla dostał lawinę buczenia zarówno podczas swojego wywiadu, jak i wyjścia na podium. Później przyznał jednak, że takie zachowanie po nim spływa.

Zdarza się. Wszyscy mówią mi o tym buczeniu i takich tam. Ale ja jestem tutaj po to, żeby wygrać wyścig, co zrobiliśmy. Niektórzy ludzie nie potrafią tego docenić, ponieważ są bardzo zagorzałymi fanami innego zespołu. Tak po prostu już jest. Nie zepsuje to mojego dnia, po prostu cieszę się chwilą – powiedział Verstappen.

 

Zmiany na gorsze

Wymuszanie zmian barw na Monzy, incydenty z flarami w Holandii, napastowania na tle seksualnym w Austrii, gwizdy i nienawiść w kierunku poszczególnych kierowców. Formuła 1 w europejskiej części sezonu 2022 to naprawdę nietypowy, dla tego niegdyś raczej „eleganckiego” sportu, wulgarny chaos, który rozgrywa się za kulisami torowych wydarzeń. To co dzieje się na trybunach w kilku ostatnich weekendach wyścigowych bardziej przypomina wydarzenia ze stadionów piłkarskich. O ukrócenie takich zachowań zaapelował wicelider klasyfikacji Charles Leclerc.

Myślę, że nikt nie lubi buczenia i uważam, że to nie powinno się nigdy zdarzyć. To wszystko. A jeśli chodzi o flary, osobiście uważam, że jest to w porządku, gdy używamy ich przed okrążeniem formującym lub dojazdowym do pola startowego. Ale czasami podczas wyścigu może to nam przeszkadzać i wybijać z rytmu. Tak właśnie jest. Po fladze w szachownicę było trochę tego [dymu – przyp. red], ale już mi to nic nie robiło – zaapelował Monakijczyk.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama