Connect with us

Czego szukasz?

Fascynacje

Ferrari Purosangue – grand tourer nowej ery

Od kilkunastu lat Ferrari przeprowadza ewolucję w swojej gamie. Kiedyś układ był prosty – małe, sportowe V8, wyczynowe V12 oraz luksusowe, czteroosobowe dwunastocylindrowe coupe. Tak było chociażby za czasów podziału na modele F430, 599 oraz 612 Scaglietti. Wraz z odejściem tego ostatniego rozpoczęły się jednak eksperymenty. Najpierw rasowa berlinetta została zamieniona w trzydrzwiowe kombi, a teraz przyszedł czas na coś nowego.

Ferrari Purosangue
Fot. Ferrari

Czym jest wspomniana berlinetta?

Najogólniej – włoskim określeniem na coupe 2+2, podkreślającym właśnie użyteczność tylnych siedzeń. Tak zdefiniować można wspomniane 612 Scaglietti oraz jego poprzedników – modele 456, 412 czy 400. Nie jest to jednak określenie do końca jednoznaczne, ponieważ równie często określano tym mianem dwuosobowe „grand tourery”. Wiadomo w końcu, że we Włoszech, a tym bardziej w Ferrari nic nie może być jasne i oczywiste. Czasem berlinetta znaczy „czteroosobowy”, a czasem podczas pit-stopu otrzymujesz tylko trzy koła zamiast czterech.

ZOBACZ TAKŻE
GP Holandii: Verstappen nie dał szans Mercedesom | Analiza

W 2012 roku na szczycie gamy Ferrari doszło do znaczącej zmiany – najbardziej luksusowym modelem marki zostało debiutujące FF, czyli trzydrzwiowe, napędzane na cztery koła… kombi, czy też jak to się ładnie mówi „shooting brake”. Sytuacja ta trwała do 2020 roku, gdy zakończono produkcję jego następcy, GTC4Lusso. Ciekawostka – napęd na cztery koła działał tylko na pierwszych czterech biegach, a bieg wsteczny napędzał tylko koła przednie. Jak się okazuje, był to przejściowy etap. Od dzisiaj bowiem „rodzinne” Ferrari ma nieco wyższy prześwit (18,5 cm) oraz pięcioro drzwi.

doors

Fot. Ferrari

Ferrari Purosangue – podzieli fanów marki?

W oczekiwaniu na zmartwychwstanie oficjalnej strony Ferrari i uzyskaniu dostępu do wyżej i niżej widocznych zdjęć prasowych zaliczyłem opad szczęki, znajdując pierwszy przeciek. Purosangue faktycznie ma czworo drzwi dla pasażerów – wszystkie oczywiście bezramkowe. Tylne przy tym otwierają się pod wiatr (elektrycznie), w dodatku niezależnie od przednich. Szkoda tylko, że nie udało się usunąć środkowego słupka, zapewne przed obawą o utratę sztywności nadwozia. Cóż, Francuzi dali radę to zrobić.

ZOBACZ TAKŻE
TEST | Renault Kangoo Pack Clim Blue dCi 95 Open Sesame – skarbiec z monitoringiem

Wróćmy jednak do tematu wpisu – co wiemy już o Ferrari Purosangue? Po pierwsze, według CEO marki Benedetto Vigny, nie jest to SUV. Ba, zakazuje on nam używania tego miana, podkreślając, że to po prostu pierwsze czterodrzwiowe auto w historii marki. Przy okazji jednak nie zostało pierwszym pięcioosobowym. Z tyłu w każdej odmianie otrzymujemy dwa kubełkowe fotele, niczym w Koenigseggu Gemera czy Astonie Rapide. Jeśli kogoś interesuje przestrzeń bagażowa – jej pojemność wynosi około 470 litrów. Na post-inflacyjne zakupy wystarczy.

rear seats Ferrari

Fot. Ferrari

We wnętrzu dominuje bardzo „indywidualna” atmosfera. Tak jak z tyłu są osobne fotele, tak osoby siedzące z przodu mają indywidualne ekrany, umieszczone na wyraźnie podzielonym kokpicie. Podobnie jak w bardziej wyczynowych modelach marki, sterowanie multimediami i nawigacją odbywa się w całości z poziomu kierownicy i cyfrowych zegarów. Tutaj prawdopodobnie część władzy zostanie jednak oddana w ręce pasażera, obdarowanego 10,2-calowym monitorem.

interior Ferrari Purosangue

Fot. Ferrari

Ile zostało Ferrari w Ferrari?

Sporo. Ma to obiecywać już nazwa auta – Purosangue znaczy bowiem „czystej krwi”. Jak było już wcześniej wiadomo, pod maskę trafił silnik V12 o pojemności 6,5 litra. Jest on umieszczony wzdłużnie, jak najbliżej ściany grodziowej, tak aby zapewnić niemal idealny rozkład mas na poziomie 49:51. Ten pozbawiony doładowania (!) motor osiąga moc 725 KM, minimalnie bijąc wynik swojego głównego rywala, Astona Martina DBX 707. Ma to pozwolić na przyspieszenie do 100 km/h w 3,3 sekundy, a proces ten kończyć się będzie dopiero przy prędkości 310 km/h. Przełożeniem tej mocy na koła zajmuje się ośmiobiegowy, dwusprzęgłowy automat. Podobnie jak w przypadku GT4C oraz FF, napęd AWD działa jedynie na pierwszych czterech biegach i przy tempie nieprzekraczającym 200 km/h.

Ferrari Purosangue

Fot. Ferrari

Samochód nie należy do najmniejszych – rozstaw osi to ponad 301 cm, a masa własna (co prawda najniższa w segmencie) to 2033 kg. Wygląda przy tym zadziwiająco proporcjonalnie – duża w tym zasługa języka stylistycznego znanego choćby z fenomenalnej Romy. Jeśli po przeczytaniu powyższego chcielibyście sobie takiego sprawić, musicie przygotować co najmniej 390 tysięcy euro – tyle bowiem startowo ma kosztować odmiana V12. W późniejszym czasie Ferrari Purosangue otrzyma również napęd V8 oraz odmianę hybrydową.

Ferrari Purosangue

Fot. Ferrari

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama