Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

Motorsport

Hitowe transfery w F1, które nie doszły do skutku. Kubica do Ferrari i kto jeszcze?

Każdego roku, pojawiające się w mediach doniesienia na temat potencjalnych transferów, stanowią dla kibiców Formuły 1 jedne z najbardziej ekscytujących tematów do dyskusji. Historia królowej sportów motorowych pełna jest przypadków, w których głośne ruchy na rynku kierowców, były już o krok od finalizacji, a gdyby faktycznie się wydarzyły, mogłyby znacząco wpłynąć na bieg jej dziejów. Poniżej przedstawiamy najsłynniejsze z takowych przypadków.

robert kubica ferrari 2012

Lewis Hamilton -> Red Bull (2013)

Po wydarzeniach z 2021 roku wszystkim ciężko byłoby zobrazować sobie Lewisa Hamiltona startującego w barwach Red Bulla. Faktem jest jednak, że dziesięć lat temu Brytyjczyk był o krok od dołączenia do stajni z Milton Keynes. Kiedy w 2012 roku trapiony licznymi awariami swojej konstrukcji McLaren, po raz kolejny z niepowodzeniem zakończył rywalizację o mistrzowski tytuł, Hamilton zaczął rozglądać się za dostępnymi miejscami w innych zespołach. Jedną z opcji była mistrzowska ekipa Red Bulla, w której Brytyjczyk docelowo zająć miał miejsce Marka Webbera.

Lewis zdążył odbyć kilka dłuższych rozmów z Christianem Hornerem, lecz kiedy potencjalna umowa zaczynała nabierać kształtu, swoje pięć groszy dorzucić postanowił właściciel koncernu, Dietrich Mateschitz. Austriak zdecydował się wynagrodzić lojalność wobec zespołu Webberowi, oferując Australijczykowi przedłużenie kontraktu o kolejny rok. Sam Hamilton finalnie trafił do Mercedesa, za co spadła na niego wtedy fala krytyki. Teraz dobrze już jednak wiemy, że decyzja ta miała okazać się najważniejszym ruchem w jego karierze.

Fernando Alonso -> Red Bull (2008)

Kilka lat wcześniej, bliski dołączenia do teamu spod znaku czerwonego byka był inny mistrz świata — Fernando Alonso. Hiszpan w 2018 roku przyznał, że łącznie w trakcie swojej kariery otrzymał aż sześć ofert kontraktu od ekipy z Milton Keynes. Zdaniem Christiana Hornera, jego zespół usługami Fernando poważnie zainteresowany był jednak jedynie w 2007 roku. W tym czasie, w obliczu licznych kontrowersji i powstałego wewnątrz ekipy konfliktu, rychłego końca dobiegała, trwająca zaledwie jeden rok, pierwsza przygoda Alonso z McLarenem.

Hiszpan, znalazłszy się na rynku wolnych kierowców, nie mógł narzekać na brak ofert. Poza Red Bullem zabiegała o niego również chociażby Toyota. Alonso, argumentując to brakiem wystarczającej w tamtym czasie konkurencyjności wspomnianych zespołów, odrzucił obie propozycje. Zamiast tego, dwukrotny mistrz świata zdecydował się na powrót w rodzinne strony. Pochodzący z Oviedo kierowca podpisał kontrakt na starty w Renault, gdzie spędził następne dwa lata. Cóż, Hiszpan najwyraźniej niestety nie docenił geniuszu Adriana Neweya przed zaplanowaną na 2009 rok rewolucją w regulaminie technicznym.

Jenson Button -> Williams (2006) 

Saga dotycząca transferu Jensona Buttona do Williamsa rozpoczęła się w 2004 roku. Brytyjczyk jechał właśnie najlepszy sezon w swojej karierze. Plasował się na 3. pozycji w klasyfikacji mistrzostw po 12 rundach, z siedmioma finiszami na podium. Biorąc pod uwagę nie najlepszą w tamtym okresie formę Williamsa, ogłoszona w czasie letniej przerwy decyzja Jensona o powrocie do stajni z Grove (Button wcześniej startował dla Williamsa podczas swojego debiutanckiego sezonu w 2000 roku), wzbudziła spore zaskoczenie wewnątrz padoku. 24-letni wówczas kierowca starał się uzasadniać swoją decyzję. Twierdził, że zespół BAR, dla którego w tym czasie startował, nie posiadając w tamtym momencie umowy na fabryczną współpracę z dostawcą silników, nie zapewni mu w przyszłości takiej szansy na wygranie mistrzowskiego tytułu, jak drużyna sir Franka Williamsa. Przypomnijmy, że blisko współpracowała ona wtedy z BMW.

Button posiadał kontrakt na starty w BAR na sezon 2005, lecz w jego umowie znajdywała się klauzula, według której Brytyjczyk mógł opuścić stajnie z Brackley przed wygaśnięciem kontraktu. Wszystko było zależne od utraty jednostek napędowych Hondy. BAR w trakcie sezonu ogłosiło przedłużenie współpracy z Japończykami na kolejny rok, lecz menadżment Buttona twierdził, że umowa ta pozostawia pewne wątpliwości. W związku z tym klauzula mogła zostać aktywowana, a Button miał prawo zostać przedwcześnie zwolniony z kontraktu. W ten sposób wywiązała się burzliwa dyskusja. Frank Williams i jego zespół wraz z samym Buttonem twierdzili, że podpisany przez nich kontrakt jest poparty mocą prawną, lecz naturalnie innego zdania było szefostwo BAR.

ZOBACZ TAKŻE
Bruce McLaren - życie mierzy się osiągnięciami, a nie latami | Legendy motorsportu

Zespół był bardzo zdeterminowany

Prowadzonemu przez Davida Richardsa zespołowi mocno zależało na zatrzymaniu Buttona na kolejny sezon, pomimo że nie chciał tego sam zawodnik. Ostatecznie, sprawę w październiku 2004 roku rozstrzygnąć musiała Komisja ds. kontraktów FIA. Zgodnie z jej decyzją, Brytyjczyk miał wypełnić swój obecny kontrakt, przekładając tym samym transfer do Williamsa, dopiero na rok 2006.

W trakcie kampanii 2005 sytuacja skomplikowała się jednak ponownie — w obliczu zakończenia współpracy BMW z Williamsem oraz wykupienia BAR przez Hondę, Jenson zmienił zdanie, uznając, że większe szanse na zwycięstwa, zapewni mu pozostanie w swoim dotychczasowym zespole. Sir Frank zupełnie nie przyjmował tego do wiadomości, utrzymując, że jego umowa z Buttonem jest bezdyskusyjnie wiążąca. Finalnie, po wielotygodniowej dyspucie, Williams zwolnił Jensona z kontraktu, otrzymując w zamian rekompensatę od Hondy w postaci 18 milionów funtów. Anglik pozostał w stajni z Brackley na kolejne cztery sezony, co ostatecznie przynieść miało mu jego jedyny tytuł mistrzowski.

Ayrton Senna -> Ferrari (1994)

Lewis Hamilton w przeszłości odpowiadając na pytanie o to, dlaczego nigdy nie chciał startować w barwach Scuderii, często zasłaniał się jego idolem Ayrtonem Senną, który również nigdy nie ścigał się dla stajni z Maranello. Faktycznie jednak, gdy Brazylijczyk rozglądał się za nowym zespołem w 1993 roku, sam zapukał do drzwi Jeana Todta. Ówczesny szef Ferrari postanowił odrzucić propozycję Ayrtona, argumentując to ważnymi kontraktami na następny sezon obu kierowców jego stajni — Jeana Alesiego oraz Gerharda Bergera.

Według Francuza Sennie na transferze do Ferrari zależało bardzo mocno. Do tego stopnia, że Brazylijczyk nalegał wręcz na niego, aby ten zwolnił jednego ze swoich obecnych zawodników. Todt utrzymywał jednak, że musi uszanować ważne kontrakty swoich kierowców. Zaproponował jednak Sennie umowę na starty od sezonu 1995. Brazylijczyk udał się więc do Williamsa, a przez jego tragiczny wypadek na Imoli ewentualny mariaż Brazylijczyka z Ferrari nigdy nie doszedł do skutku.

Robert Kubica -> Ferrari (2012)

Artykuł ten nie byłby bez tej pozycji kompletny. Robert Kubica na początku ubiegłej dekady był jednym z najbardziej docenianych i rozchwytywanych kierowców w całej stawce Formuły 1. Polak posiadał reputację utalentowanego zawodnika, któremu do włączenia się do walki o mistrzostwo, brakowało jedynie samochodu z czoła stawki. Ta szansa nadejść miała wreszcie w 2012 roku, kiedy Kubica miał zająć w Ferrari miejsce Felipe Massy, tworząc tym samym bardzo silny duet wraz z Fernando Alonso.

Negocjacje ze Stefano Domenicalim miały miejsce w 2010 roku. Polski kierowca sam przyznał po latach, że zdążył złożyć podpis na wstępnym kontrakcie. Niestety, kontuzje odniesione podczas wypadku w rajdzie Ronde di Andora w lutym 2011 roku pokrzyżowały plany Kubicy. Wszyscy doskonale pamiętamy, że przez ten bardzo groźny wypadek jego kariera w Formule 1 stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Polak wrócił jednak do „królowej sportów motorowych” po ośmiu latach, czym wprawił w osłupienie cały sportowy świat.

ZOBACZ TAKŻE
GP Kanady 2008: Przypominamy historyczne zwycięstwo Roberta Kubicy

Jenson Button -> Ferrari (2013)

Jenson Button w 2012 roku prowadził rozmowy z szefostwem Ferrari na temat możliwości dołączenia do zespołu przed nadchodzącym sezonem 2013. W ubiegłym roku na łamach Motorsport News, Brytyjczyk ujawnił, że negocjacje były już na tyle zaawansowane, że sporządzona została już nawet wstępna umowa.

Ostatecznie Button zdecydował się jednak pozostać w McLarenie. Powodem rzekomo miała być obawa kierowcy przed dołączeniem do zespołu uporządkowanego pod siebie przez Fernando Alonso. Mistrz świata z sezonu 2009 w brytyjskiej stajni pozostał już do końca swojej kariery. Przypomnijmy też, że w 2015 roku, jak na ironię, jego zespołowym partnerem został Alonso, powracający do McLarena po siedmiu sezonach. 

Daniel Ricciardo -> Ferrari (2019)

Gdy Daniel Ricciardo rozstawał się z Red Bullem przed czterema laty, jego priorytetowym i wymarzonym kierunkiem była posada w Ferrari. Transfer ten wydawać mógł się w tamtym czasie idealnym rozwiązaniem dla Scuderii, która pozyskując Daniela, przyjęłaby do siebie topowego kierowcę, posiadającego w dodatku włoskie korzenie. Miejsce, w które celował Australijczyk, było już jednak zarezerwowane dla Charlesa Leclerca — decyzję tą kilka miesięcy wcześniej podjął Sergio Marchionne.

Po śmierci prezydenta Ferrari w lipcu 2018 roku, nowe władze włoskiej marki postanowiły uszanować wolę zmarłego. Ricciardo był więc zmuszony szukać posady w innym miejscu. Danny finalnie trafił do Renault i dzisiaj możemy już jedynie zastanawiać się nad tym, jak mogłaby potoczyć się dalsza kariera „Honey Badgera”, gdyby jego upragniony transfer doszedł do skutku. Warto dodać, że Ricciardo z podpisaniem umowy na starty w Scuderii Ferrari ponownie łączony był w 2020 roku. Wtedy włoski zespół zdecydował się zakontraktować Carlosa Sainza.

Michael Schumacher -> McLaren (1999)

W 2016 roku, były wieloletni szef McLarena w F1, Ron Dennis, przyznał, że pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, prowadził rozmowy z Michaelem Schumacherem na temat potencjalnego transferu. Według Dennisa obaj panowie mieli odbyć sekretną, kilkugodzinną dyskusję w monakijskim hotelu, podczas której udało im się dojść do porozumienia. Dwukrotny wówczas mistrz świata, kuszony współpracą z Mercedesem i Adrianem Neweyem, rzekomo był już gotowy na odejście z Ferrari.

Transfer zablokował jednak menedżment kierowcy. Ludzie odpowiedzialni za karierę Michaela chcieli bowiem w pełni kontrolować prawa do jego wizerunku, na co Dennis nie zamierzał się zgadzać. Negocjacje spełzły na niczym, a Schumacher finalnie nie zmienił czerwonych barw. Niemiec pozostał w Ferrari, by w następnych latach swoimi sukcesami, zapracować na miano prawdziwej legendy motorsportu.

Niedoszłe transfery gwiazd spoza F1

Valentino Rossi -> Ferrari (2007)

Siedmiokrotnego mistrza świata serii MotoGP wielokrotnie łączono z możliwą przesiadką do Formuły 1. Włoch najbliżej dołączenia do stawki był w 2007 roku, a pod uwagę brany był nawet angaż Włocha w Ferrari. Rok wcześniej Rossi, reprezentując stajnię z Maranello, wziął udział w oficjalnej sesji testowej na torze Ricardo Tormo, notując na zakończenie ostatniego z trzech dni jazd, czas zaledwie o niespełna  pół sekundy wolniejszy od Michaela Schumachera.

Sam Niemiec był pod wrażeniem umiejętności Valentino, lecz Włoch ostatecznie nie zdecydował się na zamianę dwóch kół na cztery. Il dottore przedłużył umowę z Yamahą, twierdząc, że na motocyklu pozostało mu jeszcze sporo do wygrania.

Sebastien Loeb -> Toro Rosso (2010)

Sebastien Loeb niejednokrotnie udowadniał nam już, że jego niezwykły talent nie ogranicza się jedynie do tras rajdowych. Wspierany przez Red Bulla Francuz, miał otrzymać szansę zadebiutowania w Formule 1 podczas kończącego sezon 2009 wyścigu w Abu Zabi. Wielokrotny mistrz WRC miał wystartować w samochodzie Toro Rosso, ale to nie wszystko. W przypadku pozytywnego zaliczenia sprawdzianu na Yas Marina, Francuz miał następnie podpisać pełnoetatową umowę na starty w sezonie 2010.

Plan austriackiego koncernu pokrzyżowała jednak FIA, która nie przyznała Loebowi superlicencji. Francuz zdaniem federacji miał bowiem zbyt małe doświadczenie w ściganiu się bolidami. Loeb w następnych latach odnosił kolejne sukcesy na szutrze, a fani F1 mogli poczuć się zawiedzeni. Legenda rajdów nigdy nie dostała bowiem okazji, aby przekonać się, jak poradzi sobie w „królowej sportów motorowych”.

5/5 (liczba głosów: 4)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama