Koniec popularnych modeli?
O całej sprawie poinformował jeden z największych portali motoryzacyjnych w Czechach, auto.cz. Według Povšíka, norma będzie miała również wpływ na rozwój i homologację innych komponentów ważnych dla funkcjonowania samochodów, takich jak opony, hamulce, ale także np. płyn do klimatyzacji.
Przypomnijmy, że proponowana norma Euro 7 ma m.in. zmniejszyć emisję tlenków azotu i cząstek stałych emitowanych do powietrza. Euro 7 ma zrównać limity dla samochodów z silnikami benzynowymi i diesla. Pojazdy będą musiały spełniać ją dwa razy dłużej niż dotychczasowe normy, a dotyczyć będzie ona zarówno hamulców, opon, jak i spalin.
Dodatkowo samochody mają być wyposażone w czujniki umożliwiające sprawdzenie emisji w dowolnym momencie. Nowa norma ma obowiązywać już za dwa lata.
Dla Skody byłby to poważny cios
Skoda już wcześniej wskazała, że wprowadzenie normy sprawi, że zwłaszcza mniejsze samochody produkcyjne będą znacznie droższe, a przez to niesprzedawalne. Cena małych modeli miałaby zaczynać się od około 90 000 zł, co zdaniem Skody jest nie do przyjęcia dla klientów. Przypomnijmy, że obecnie najtańszy model czeskiej marki w Polsce – Fabia – kosztuje od 66 450 zł.
W ubiegłym roku Skoda dostarczyła klientom 96 300 egzemplarzy Kamiqa, 92 700 Fabii i 39 500 Scali. Samochody te stanowiły 31 procent całkowitej sprzedaży marki. Powiedzieć, że wpłynęłoby to na pozycję marki na rynku, to nic nie powiedzieć.
Związki zawodowe w Skodzie mają już plan
Povšík weźmie udział w delegacji do Brukseli w kwietniu, wraz z przewodniczącą rady zakładowej Volkswagena Danielą Cavallo i innymi przedstawicielami pracowników. „Całą wiedzę, którą zdobędę podczas spotkań z pracownikami zabiorę do naszej europejskiej, a nawet światowej rady zakładowej Volkswagena, abyśmy mogli lobbować w Brukseli w sposób merytoryczny. Jeśli nie da się użyć argumentów, będziemy musieli użyć emocji. Osobiście doświadczyłem już takich sytuacji. Sam byłem tam co najmniej cztery razy, np. gdy stawaliśmy w obronie Volkswagena” – zdradził Povšík na łamach auto.cz.
Inne czeskie koncerny samochodowe, a także rząd i posłowie, również sprzeciwiają się nadchodzącej normie Euro 7. Twierdzą, że branża nie będzie miała wystarczająco dużo czasu na wdrożenie wymogów normy, a ponadto będzie ona wymagała dodatkowych inwestycji. Te pochłoną oczywiście środki, które producenci mogliby wykorzystać na przygotowanie się do zakończenia produkcji samochodów z silnikami spalinowymi w 2035 roku.
Unia Europejska niejednokrotnie pokazała już, że ma takie apele głęboko w poważaniu. Jesteśmy więc ciekawi, jak sprawa zakończy się tym razem.
user
27 lutego 2023 at 20:20
Dobrze, dzięki temu będzie mniej samochodów na ulicach.