Początki bywają ciężkie
Fred Vasseur do Ferrari dołączył na początku tego roku. 55-latek przejął stajnię z Maranello w nie najlepszym stanie. Stanowisko szefa ekipy oddawał Mattia Binotto, na którego wylała się ogromna fala hejtu, co nie wpływało dobrze na zespół. Dlatego też przed Vasseurem stało, a wręcz nadal stoi jedno zadanie, którym jest jak najszybszy powrót na szczyt. Ułatwieniem dla Francuza nie był ostatnio fakt, że z Ferrari odeszli dwaj czołowi inżynierzy. Mowa tu o Laurencie Mekies oraz Davidzie Sanchezie, którzy przenoszą się kolejno do AlphaTauri oraz McLarena. W ramach rekompensaty, stajnia z Maranello zatrudniła już Loica Serre z Mercedesa, jednak nie zacznie on nowej pracy wcześniej niż w 2025 roku.
Niewątpliwie Vasseur posiada jeden unikalny atut, z którym niektóre zespoły mają problem. Mowa tu o dwóch bardzo utalentowanych, zgranych oraz chętnych ciągłego progresu kierowcach. Zarówno Charles Leclerc, jak i Carlos Sainz jeżdżą na podobnym, wysokim poziomie. Obaj wyraźnie są zaangażowani w zespół, co jest najlepszą możliwą pomocą dla inżynierów. Jeśli wszystkie partie stajni z Maranello zaczną nadawać na tych samych falach, to na pewno mogą być niesamowicie silną ekipą.
Brak określonego celu, jedynie progres
To właśnie szef Scuderii jest rozliczany z wszystkich osiągnięć Ferrari, a więc musi mierzyć się z zainteresowaniem mediów. Niedawno 55-latek wypowiedział się na temat drogi, którą chce obrać wraz z zespołem. Według Włocha nie da się znaleźć idealnej struktury, więc jedynym przepisem na sukces jest ciągły progres.
– Na pewno jesteśmy daleko od celu. Nie powinniśmy obecnie wyobrażać sobie idealnych struktur, a raczej poprawiać i zmieniać inne elementy. Jeżeli pozostajesz w tym samym układzie przez 2 lata, jesteś martwy, bo każdy inny rywal poczyni postęp. W najbliższym czasie będziemy wprowadzać różne poprawki. Po kilku miesiącach pracy zaczynamy rozumieć, gdzie jesteśmy silni, a gdzie raczej nie. Z każdym wyścigiem mamy lepszy obraz sytuacji. Najważniejsze to zachować spokój i ciągle wykonywać naszą robotę – pewny siebie skwitował Vasseur.
„Tifosi” będą mieć jeszcze powód do dumy?
Ostatnie lata w Ferrari były bardzo nieudane. Wszystko zapoczątkowało się w 2020 roku, kiedy to stajnia z Maranello po prostu przygotowała słabą maszynę, która wyraźnie odstawała osiągami. Następna kampania była lepsza, jednak nadal nie pozwoliła na walkę z najlepszymi. Dopiero w sezonie 2022 włoska ekipa dysponowała bolidem godnym walki o mistrzostwo, ale wtedy zawiodły liczne awarie, nietrafne decyzje i różne błędy wewnętrzne. Tegoroczna kampania stanowi ponownie regres względem poprzedniej, gdyż stajnia z Maranello może co najwyżej czasem rzucić rękawice Astonowi Martinowi czy Mercedesowi.
Skromny skrót ostatnich czterech lat w wykonaniu Ferrari nie wygląda za dobrze. Jednak niewątpliwie może być lepiej. Wina za zaprzepaszczoną szansę w 2022 spadła głównie na Mattie Binotto, co wywołało zmiany w zarządzie. Jeśli Vasseur odnajdzie się na nowym stanowisku i zatrudni odpowiednich ludzi pod sobą, to jest szansa na „nowy początek”. Na dodatek niedawno można było ujrzeć plotki, że Charles Leclerc przedłuży kontrakt ze stajnią z Maranello do 2026 roku, co byłoby na pewno kapitalną informacją dla włoskiej ekipy. Trzeba jednak poczekać na to, co czas pokaże.