Miało być stabilnie
Tegoroczny rynek transferowy w MotoGP miał być spokojny i dopiero w 2024 roku miały nastąpić roszady. Wszak od dekady w MotoGP funkcjonuje układ, w którym zawodnicy podpisują dwuletnie umowy, które wygasają na koniec roku parzystego. Jednak Marc Marquez postanowił zerwać z tą tradycją rozwiązując umowę z Hondą na rok przed jej wygaśnięciem. W związku z tym niektórzy zyskali szansę przejścia do innej ekipy w poszukiwaniu nowych wyzwań.
Natomiast dla innych oznaczało to walkę o przetrwanie. Do tego grona zaliczyć mógł się Fabio di Giannantonio. Włoch po przeciętnym debiucie był w trakcie równie przeciętnego drugiego sezonu w klasie królewskiej, gdy dowiedział się, że Marquez może przejąć jego miejsce. W takim razie musiał on wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, aby pokazać na co go stać przed potencjalnymi nowymi pracodawcami. I oczywiście nie mamy na myśli tego, że dopiero, że dotychczas nie wkładał on całego serca w swoje wyniki w MotoGP. Jednak fakt, że jego wyniki poprawiły się mniej więcej od GP San Marino wygląda zastanawiająco.
Niemniej jednak trzeba oddać „Diggii” to, że od tamtej pory zaczął on prezentować się znacznie lepiej. Pojawiły się regularne finisze w czołowej ósemce. Natomiast przełom nastąpił w GP Australii. Tam zawodnik Gresini Racing zaliczył świetny występ dowożąc podium przed Jorge Martinem. Natomiast w GP Kataru pokonał Pecco Bagnaię w drodze do zwycięstwa w niedzielę. Jednak nadal nie miał on gwarancji miejsca w stawce.
Było sporo opcji
W międzyczasie Fabio di Giannantonio rozmawiał z kilkoma zespołami, a najpoważniejszą ofertą była ta, którą złożyła Repsol Honda. Jednak wszystko runęło przy okazji GP Malezji, gdy okazało się, że ta rozmawia z Marinim. Wtedy jedynym wyjściem zostało VR46 Racing Team, ale wtedy faworytem do tego zespołu był Fermin Aldeger z Moto2. Tu jednak decyduje okazało się być doświadczenie, które najprawdopodobniej przeważyło i sprawiło, że Fabio di Giannantonio oficjalnie zostanie zawodnikiem VR46 Racing Team na sezon 2024.
Mogą być fafajerwerki
To będzie interesujący duet. Obecnie wygląda na to, że zespół Valentino Rossiego dysponuje dwoma zawodnikami zdolnymi do wygrywania. W takiej sytuacji mogą oni często spotykać się na torze i walczyć ze sobą o pozycje. To przy potencjalnej walce o mistrzostwo świata MotoGP może ciekawie wpłynąć na dynamikę wewnątrz zespołu.