Historia serii FROC w „pigułce”
Mistrzostwa te zostały zapoczątkowane w 2005 roku. Seria ta, która była z początku znana jako Toyota Racing Series, miała z założenia pomóc lokalnym zawodnikom, aby ci mogli doszlifować się na krajowym podwórku, zanim trafiliby do Europy. Szybko okazało się jednak, że do Nowej Zelandii zaczęli przyjeżdżać także obcokrajowcy, którzy z kolei chcieli mieć możliwość ścigania się zimą. W ten sposób zwiększył się prestiż tej serii. Mistrzostwa są rozgrywane nieprzerwanie od czasu utworzenia. Jedynym wyjątkiem jest rok 2022, gdy z powodu pandemii odwołano zmagania. Od zeszłego sezonu mistrzostwa nazywają się Formuła Regional Oceania Championship i od tego powstał skrót FROC.
Znane postacie
W mistrzostwach kibice mogli ujrzeć kilku kierowców, którzy się przebili. Mistrzami w Nowej Zelandii zostawali m.in. Mitch Evans, Nick Cassidy, Lance Stroll, Lando Norris, czy też Liam Lawson. Te nazwiska dały o sobie przypomnieć w późniejszym czasie. Pierwsza dwójka może i nie trafiła do F1, ale jednak są to nadal kierowcy bardzo cenieni. W 2021 roku udział w kilku zawodach wziął udział Shane van Gisbergen, a więc gwiazda wyścigów Supercars. Poza tym w „galerii sław” możemy znaleźć Daniiła Kwiata, Raffaelle Marciello, czy też Guanyu Zhou.
Krótko o sezonie 2023
Mistrzem ubiegłorocznej edycji zawodów z Nowej Zelandii został Charlie Wurz. Syn byłego kierowcy F1 do końca walczył o tytuł z Callumem Hedgem. 4. zawodnik sezonu 2021 Włoskiej F4 początkowo miał startować tylko w 3 rundach, lecz perspektywa mistrzostwa okazała się kusząca. Finalnie kierowca z Austrii okazał się lepszy od Nowozelandczyka o 15 punktów. II wicemistrzem został natomiast Jacob Abel z USA. W drugiej połowie sezonu co ciekawe wystartował Laurens van Hoepen. Holender od razu wbił się do czołówki i w 6 startach aż 5-krotnie uplasował się w czołowej 3. Chloe Chambers została pierwszą kobietą, która zwyciężyła wyścig tych mistrzostw. Amerykanka okazała się najlepsza w Taup.
Czym ściga się FROC?
Tatuus FT-60 to konstrukcja, którą używa się od 2020 roku. Jest to zatem młodszy brat bolidów z FRECA. FROC to standaryzowana seria. Jako klasyczna spec-series, wszyscy biorący w niej udział zawodnicy posiadają dokładnie takie same nadwozia, silniki, skrzynie biegów oraz szereg innych komponentów. Samodzielny rozwój oraz poprawki nie są dozwolone – samochody jeżdżą cały rok w tej samej specyfikacji, a zmienne jest tylko ustawienie bolidu pod wymagania danego obiektu. Niemniej trzeba mieć na uwadze to, że choć bolidy są takie same, to różnice między zespołami są spore. Wynika to z umiejętności inżynierów. Różnica w ustawieniach jest bardzo istotna i najlepsze ekipy mogą zyskać przewagę nawet 0,3 sekundy nad resztą, gdy odpowiednio się przełożą. W sezonie 2024 dostawcą opon będzie Pirelli.
Silnik, skrzynia biegów i paliwo
W Europie jednostki napędowe do mistrzostw FRECA dostarcza Alpine. Tu natomiast taką rolę pełni pewna japońska marka. Bolidy są bowiem napędzane 2,0-litrowymi turbodoładowanymi silnikami Toyoty. Jego moc wynosi 270 koni mechanicznych, czyli tyle samo ile w Europie. Prędkość maksymalna maszyny oscyluje w okolicach 265 km/h. Tatuus FT-60 posiada 6-biegową skrzynię biegów, co jest standardem na tym poziomie.
Istotną zmianą jest jednak paliwo. W sezonie 2024 FROC jako pierwsza seria regionalna będzie używała paliw syntetycznych. Organizatorzy w tym celu musieli wdrożyć pewne zmiany w mapowaniu silników, lecz testy zakończyły się powodzeniem. Prace nad zmianą miały swój decydujący przebieg przed wakacjami 2023 roku. Zmiana ta wpłynęła na koszty startów w mistrzostwach, lecz Toyota w większości pokryła te wydatki z własnej kieszenie w ramach sponsoringu. Serwis Feeder Series zrobiło w ostatnich dniach ciekawy materiał na ten temat.
Tory
W mistrzostwach FROC weekend wyścigowy składa się z 3 wyścigów. Z racji, że w sezonie 2024 mamy 5 takowych, to przełoży się to na 15 wyścigów. Zawody będą gościć następujące tory: Taupo International Motorsport Park, Manfeild (Tor imienia Chrisa Amona), Hampton Downs Motorsport Park, Euromarque Motorsport Park (tor ten można kojarzyć z gry Project Cars), a wszystko zakończy się na Highlands Motorsport Park. Finał sezonu będzie najbardziej prestiżową rundą. To właśnie wtedy rozgrywa się GP Nowej Zelandii, które obok Makau jest jednym z nielicznych wyścigów tej rangi, który nie jest wyścigiem F1.
W porównaniu do zeszłego roku tor Tereonga został zastąpiony przez Euromarque Motorsport Park. Tor ten powraca do kalendarza mistrzostw po 6-letniej przerwie.
Punktacja
System punktowy jest podobny, ale nie w zupełności identyczny, jak w GB3 Championship. W wyścigach numer 1 i 3 tak wygląda punktacja:
1. miejsce – 35 punktów
2. miejsce – 31 punktów
3. miejsce – 27 punktów
4. miejsce – 24 punkty
5. miejsce – 22 punkty
6. miejsce – 20 punktów
7. miejsce – 18 punktów
8. miejsce – 16 punktów
9. miejsce – 14 punktów
10. miejsce – 12 punktów
11. miejsce – 1o punktów
12. miejsce – 9 punktów
13. miejsce – 8 punktów
14. miejsce – 7 punktów
15. miejsce – 6 punktów
16. miejsce – 5 punktów
17. miejsce – 4 punkty
18. miejsce – 3 punkty
19. miejsce – 2 punkty
20. miejsce – 1 punkt
Drugi wyścig jest odwrócony. Tam przyznaje się punkty wedle klucza:
1. miejsce – 20 punktów
2. miejsce – 18 punktów
3. miejsce – 16 punktów
4. miejsce – 14 punktów
5. miejsce – 12 punktów
6. miejsce – 10 punktów
7. miejsce – 9 punktów
8. miejsce – 8 punktów
9. miejsce – 7 punktów
10. miejsce – 6 punktów
11. miejsce – 5 punktów
12. miejsce – 4 punktów
13. miejsce – 3 punktów
14. miejsce – 2 punktów
15. miejsce – 1 punkt
Nie przyznaje się bonusów za zyskane pozycje.
Drugi Polak we FROC
Oczy polskich kibiców będą zwrócone na Romana Bilińskiego. Będzie to drugi Polak w historii, który wybrał się do Nowej Zelandii, aby tam rywalizować. W 2016 roku w Toyota Racing Series ścigał się Antoni Ptak. Syn m.in. byłego działacza piłkarskiego wywalczył 2 podia. Finalnie na koniec sezonu zajął 12. miejsce. Biliński trafił do jednej z najlepszych ekip, która rywalizuje w Nowej Zelandii. M2 Competition w ostatnich 10 latach tylko raz nie wygrało mistrzostwa wśród kierowców. W 2017 roku wszystkich pogodził bowiem reprezentant Victory Motor Racing, czyli Thomas Randle. W ekipie Polaka w poprzednich odsłonach rywalizacji startowali właśnie m.in. Lando Norris, Lance Stroll, czy Liam Lawson.
Biliński po raz pierwszy zdecydował się na starty zimą. Być może to będzie klucz do tego, aby we FRECA włączyć się regularnie o walki do duże punkty. 19-latek owszem miał duże przebłyski, lecz zdecydowanie brakowało konsekwencji. Starty w Nowej Zelandii mogą mu pomóc w ustabilizowaniu dyspozycji. W zawodach pojedzie on z numerem 4.
Kogo obserwować?
W stawce znajdzie się 3 kierowców, których rok temu mogliśmy oglądać w FIA F3. Mowa tu o Christianie Mansellu, Tommym Smithie i Michaelu Shinie. Ten pierwszy na ten moment potwierdził swój udział w wybranych rundach, lecz być może zobaczymy go w pełnym cyklu startów. Australijczyk był jedną z największych niespodzianek poprzedniego sezonu F3, więc jego dobra forma nie może być zaskoczeniem.
Jednym z kolegów z zespołu Romana Bilińskiego będzie Nicola Lacorte. Włoch rok temu startował we Włoskiej F4 i nawet wygrał 1 wyścig. Kierowca z Italii to także junior Alpine. Lacorte wraz z Bilińskim zostali zakontraktowali przez Trident do rywalizacji we FRECA w głównym okresie startów.
Gdzie oglądać zmagania?
Mistrzostwa można obejrzeć za darmo na kanale „Toyota GAZOO Racing NZ” w serwisie YouTube. Alternatywą jest także motorsport.tv.