Najlepszy zawodnik: Keanu Al Azhari
To był dzień debiutantów. Czołowe dwie pozycje na starcie zajęli wszak Keanu Al Azhari oraz Jack Beeton – młodzi nowicjusze z MP Motorsport oraz US Racing. To oni przewodzili stawce po restarcie zawodów za samochodem bezpieczeństwa i nie dali się zaskoczyć bardziej doświadczonemu Cárdenasowi. Przeciwnie, to Peruwiańczyk stracił koncentrację, a wraz z nią panowanie nad bolidem. Dwóm debiutantom zaszkodzić mógł zatem już tylko Gianmarco Pradel.
Australijczyk zabrał się do tego z pełną pieczołowitością, ale nic nie zdziałał. Jechał w odległości ok. 1,5 sekundy od prowadzącego Al Azhariego i nie był w stanie zaatakować. Na pocieszenie może zapisać sobie na koncie pierwsze podium w sezonie i pokonanie bezpośrednich rywali z klasyfikacji generalnej – Jamesa Egoziego i Juana Coty.
Pradel nie był jednak gwiazdą show – to miano należy się Al Azhariemu. Zawodnik z licencją ZEA nie popełnił ani jednego błędu, kapitalnie manewrował po wężykującym torze pełnym zdradliwych łuków. Tam, gdzie inni (jak Anurag) tracili przyczepność, Al Azhari doskonale operował przepustnicą i nie pozwolił rywalom myśleć o natarciu. A Jack Beeton nie odpuszczał i siedział liderowi na ogonie. Spomiędzy zawodników spoza podium, kilka słów warto powiedzieć o Lucasie Fluxy – on to z 11. miejsca przedarł się na 4.
Zero punktów dla Polaków
Dla Macieja Gładysza wyścig właściwie skończył się jeszcze zanim się zaczął. Polak zajmował świetne 5. pole startowe, ale kiedy zgasły światła, nie udało mu się z niego ruszyć. Nasz kierowca przyznał, że sam nieco zbyt szybko zwolnił sprzęgło, a potem, gdy usiłował przyciskiem na kierownicy ponownie włączyć silnik, nacisnął nie ten guzik, którego potrzebował. Jego stojący bolid desperacko próbowali ominąć rywale i większości się to udało, ale Carrie Schreiner oraz Ernesto Rivera nie zdołali uniknąć kolizji, w efekcie czego liczba zawodników, którzy do mety nie dojechali, wzrosła do 3.
Jeśli MP Motorsport uda się naprawić solidnie rozbitą maszynę Polaka (który, co ważne, wyszedł bez szwanku z wypadku), Gładysz powróci do rywalizacji jutro. Nasz drugi zawodnik na polu bitwy, Wiktor Dobrzański, znów bardziej mierzył się zaś ze swoim samochodem, aniżeli z rywalami. Zyskawszy 3 pozycje po powyższym wypadku, rozpoczynał rywalizację z 33. miejsca i przeszedł po chwili na 31. pozycję, by spaść na 32. i ponownie awansować na 28. Bez wielkiej różnicy, w kontekście klasyfikacji generalnej.
Najlepszy zespół: US Racing
Czterech kierowców w pierwszej dziesiątce na starcie, dwóch na podium, dodatkowo Maxim Rehm na 11. pozycji. Niemiec miał szanse na zdecydowanie więcej, lecz jego osunięcie się w dół stawki nie przyćmiewa doskonałego rezultatu stajni, która stara się gonić MP Motorsport w klasyfikacji ekip. A propos, Holendrzy też mają prawo być z zawodów zadowoleni, wszak zajęli 1. i 4. miejsce. Ze świetnej strony pokazał się też ich kolejny jeździec, René Lammers.
Największe zaskoczenie: Thomas Strauven
Belg wystartował we wszystkich 6 wyścigach tego sezonu, ale punktów dotąd nie zdobył. Dziś miał po temu najlepszą okazję i wykorzystał ją…połowicznie. Już na początku widać było bowiem, że Strauven narzucił sobie nieco zbyt wygórowane cele. Swe ambitne próby awansowania do czołowej czwórki przypłacił błędem, przez co spadł na 9. miejsce. Jedną pozycję odzyskał na rzecz Maxima Rehma – zdobywa tedy 4 punkty.
Największe rozczarowania: Francisco Macedo
Niekiedy trudno określić, kto mógł spisać się lepiej, jeśli czerwona flaga ograniczyła rywalizację do ledwie nieco ponad 18 minut. Francisco Macedo z pewnością mógł jednak lepiej wykorzystać swą doskonałą lokatę startową (9. miejsce). Portugalczyk obrócił się tuż przed zjazdem samochodu bezpieczeństwa do boksów i spadł na sam koniec, do czwartej dziesiątki stawki. A stamtąd nie mógł już liczyć na punkty.
Z tymi pożegnał się też Andrés Cárdenas. Zawodnik wcześniej „współliderujący” klasyfikacji generalnej miał wszelkie argumenty ku temu, aby zyskać dużą przewagę nad Griffinem Peeblesem, który ruszał dopiero z 17. pozycji. Jak wspomniano powyżej, Cárdenas obrócił się jednak tuż po restarcie, co skazało go na szaloną pogoń z trzeciej dziesiątki. Walczył doskonale, właściwie co kilka zakrętów przedzierał się wyżej, ale na punktowane lokaty nie wrócił. Finiszował 14.
Zażarta walka na szczycie
Andrés Cárdenas nie zdobył dzisiaj punktów, ale na szczęście dla niego, Griffin Peebles zyskał tylko oczko. Australijczyk ma więc 109 punktów, a Peruwiańczyk – 108, i nadal żaden spośród rywali nie może się do nich zbliżyć. Trzecie miejsce zajmuje Matheus Ferreira, czwarte Maciej Gładysz. Do Polaka zbliżył się nieco Juan Cota. Hiszpan ma 64 punkty, o 6 mniej niż kierowca MP Motorsport.
Wśród zespołów niezmiennie na czele MP Motorsport. Dzięki kapitalnemu wynikowi Al Azhariego i Fluxy, Holendrzy zdobywają 37 punktów, co daje im łącznie 214 oczek. Drugie US Racing ma na koncie 162 punkty, a trzeci Campos – 138.
Dwie kolejne rundy walki
Maciej Gładysz będzie miał jeszcze 2 okazje, by w ten weekend zapisać na swoim koncie wiele punktów – pod warunkiem, że MP zdoła naprawić jego maszynę. Odpowiednio o godz. 10:00 i 15:10 w niedzielę odbędzie się 2. i 3. wyścig Formuły Winter Series na torze Aragón. Gładysz demonstrował dotąd dobre tempo, ma więc wielkie szanse, aby wyprzedzić w tabeli Matheusa Ferreirę i na dobre zadomowić się na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej. Brazylijczyk, który dotychczas wyprzedzał naszego zawodnika w tabeli o 5 punków, w ogóle nie został zarejestrowany do startu w tej rundzie.
Wyniki 1. wyścigu FWS na torze Aragón