To miał być pierwszy akord decydującego o mistrzostwie i pozycjach medalowych pojedynku między Andresem Cárdenasem, Griffinem Peeblesem czy Maciejem Gładyszem. To miała być też okazja dla Ádáma Hidega, by pokazać się ze świetnej strony po starcie z pole position. Potężne opady deszczu, problematyczne już dla klasy GT, uniemożliwiły jednak rywalizację bolidów kategorii F4.
Z początku jeszcze próbowano. Kierowcy pojawili się na torze za plecami samochodu bezpieczeństwa, ale odjechali jedynie niespełna dwa okrążenia procesyjnym tempem, po czym zawitali do boksów. Organizatorzy zamierzali prawdopodobnie przeczekać okres niesprzyjającej aury i ruszyć z powrotem do gry, ale prognozy pogody okazały się niekorzystne. Po 20 minutach czerwoną flagę przekształcono w zawieszenia, a po niecałej godzinie podjęto decyzję o odwołaniu zawodów. Ponieważ, jak wspomniano, lider nie przejechał minimalnej liczby dwóch kółek, punktów nie przyznano.
Dwa wyścigi prawdy
Najbardziej niepocieszony z tego powodu może być Ádám Hideg. Węgier na bazie czasów z sesji treningowych (pierwsze kwalifikacje odwołano) miał startować z pole position. Jako że dotychczas zdobywał punkty tylko w Aragonii (w liczbie ledwie 12) ewentualny triumf lub miejsce na podium w Barcelonie mogłoby wywindować go w okolice pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej. Wiele po 1. wyścigu z pewnością obiecywali sobie też powracający do rywalizacji Matheus Ferreira i Jan Przyrowski oraz Keanu Al Azhari. Zawodnik z ZEA wystartował wcześniej w trzech wyścigach i wywalczył 46 oczek. Dziś miał piąć się w górę stawki z 6. pola. Z pewnością mógłby liczyć na kolejną pokaźną zaliczkę punktową.
Perturbacje z rozegraniem pierwszego wyścigu mogą jeszcze wpłynąć na kształt pozostałej części weekendu. Abstrahując od zawodów innych serii towarzyszących, kierowcy FWS mają zmierzyć się pod Barceloną jeszcze dwukrotnie. Wyścigi zaplanowano na niedzielę, odpowiednio na godz. 10:50 i 16:05. Jakby mało było niuansów, do pierwszego z nich zawodnicy ruszą w kolejności ustalonej na podstawie drugich (sic!) najlepszych czasów z zaplanowanej na godz. 9:00 drugiej sesji kwalifikacyjnej. Na wyłonienie tegorocznego mistrza serii musimy zatem jeszcze poczekać, albowiem do zdobycia są jeszcze 54 punkty. Największe szanse na tytuł mają rzecz jasna liderujący stawce Griffin Peebles oraz Andrés Cárdenas. Matematycznymi szansami dysponują zaś także Maciej Gładysz oraz wspomniany Matheus Ferreira. Walka trwa!