Nie taki nowy tor
Imola w przeszłośći gościła całą masę wyścigów długodystansowych. Ostatnim takim ważnym wyścigiem ten tor mógł poszczycić się w 2011 roku. Wówczas gościł on samochody LMP1, LMP1 czy GT2. Jednakże nie było to jeszcze WEC, a Intercontinental Le Mans Challenge. Wtedy była to seria poprzedzająca wskrzeszenie WEC, jakie znamy dziś. Oczywiście od tamtej pory mieliśmy jeszcze kilka wyścigów ELMS na tym obiekcie. Jednakże teraz ten obiekt wraca do goszczenia rundy Mistrzostw Świata.
Taking a trip down memory lane 🇮🇹
The history of the @autodromoimola boasts several noteworthy milestones in endurance racing. Over the decades, the venue has staged various endurance races involving also the Prancing Horse cars.#Ferrari499P #FerrariHypercar #WEC #6HImola pic.twitter.com/0fp1dci8Dj
— Ferrari Hypercar (@FerrariHypercar) April 18, 2024
To będzie bardzo interesujący obiekt pod kątem ścigania. Przede wszystkim sporo namieszać tu może pogoda. W trakcie kwalifikacji istnieje duża szansa na opady deszczu. Ta zmaleje w niedzielę jeśli chodzi o godziny samego wyścigu. Natomiast o poranku w niedzielę przekroczy ono 50 procent. Dlatego można spodziewać się wilgotnego startu.
Samo ściganie zapowiada się tu interesująco. Pod kątem „krętości” przypomina on Losail, ale Imola jest tu mniej techniczna. W każdym razie chcę zwrócić uwagę na to, źe mamy tu sporo wąskich miejsc, w tym też szykan, w których trudno jest jechać inną linią, niż tą wyścigową. Spodziewajmy się wielu „sytuacji” w szykanach Tamburello czy Aqua Minerale. Dodatkowo Imola często nie wybacza błędów. Obecność żwirowych poboczy czy bliskość ścian względem nitki toru sugeruje nam sporo neutralizacji, w tym też tych wirtualnych.
FIA dokonała ciekawych zmian w BoP na 6h Imola WEC
Po rundzie w Katarze oczywiste było to, że Toyota przyspieszy chociażby za sprawą utraty wagi. 29 kilogramów mniej dla nich i 34 kilo mniej dla Ferrari to największe zmiany w tym zakresie. Warto też zauważyć, że 25 kg „schudło” BMW, 27 Isotta Franschini czy 28 kg Alpine. O dziwo, w tym wszystkim na niższą masę załapało się także Porsche, które straciło 15 kg. Zaledwie 7 kg i 2 kg straciły Lamborghini i Cadillac. Zaś Peugeot utrzymał masę z poprzedniej rundy. Dla odmiany to „Lambo” i „Caddy” dostały największą możliwą moc przy prędkościach poniżej 210 km/h. Te dwie marki dostały też ponad 12 megadżuli dodatkowej energii na przejazd w wyścigu, gdzie u innych producentów te przyrosty wynosiły nie więcej, niż 3 MJ.
Tabela parametrów BoP na 6h Imola 2024 WEC w Hypercar
Jak to możemy interpretować?
Oczywiście całość zweryfikuje dopiero niedzielna rywalizacja. Natomiast sama tabelka sugeruje, że Toyota powinna wrócić do walki na czele. Z kolei Alpine czy BMW będą groźniejsze jeśli chodzi o walkę o punkty. Jednocześnie należy pamiętać też, że Porsche także zostało przyspieszone. Jednakże A424 i M Hybrid V8 to też nowe konstrukcje, które jeszcze nie osiągnęły pełni swojego potencjału. Signatech i WRT będą dysponowały szybszymi autami względem Kataru, ale będą też bogatsze o wiedzę zdobytą po debiucie w klasie Hypercar.
Stawka powinna być jeszcze ciaśniejsza
Porsche, Ferrari i Toyota to zdecydowani faworyci do walki o wygraną w 6h Imola. Oczywiście mowa tu zarówno o fabrycznych samochodach, jak i zespole Jota czy trzecim Ferrari AF Corse, w którym startuje Robert Kubica. Może być tak, że tych trzech producentów samodzielnie obsadzi punktowaną dziesiątkę, bo teoretycznie jest to możliwe. Pamiętajmy jednak o tym, że nowi producenci też zostali przyspieszeni.
Trudno natomiast powiedzieć, gdzie w ten weekend znajdą się takie marki, jak Cadillac, Isotta Franschini czy Peugeot. Co do tego drugiego to raczej nie mamy wątpliwości, że będzie dalej z tyłu, ale nieco bliżej rywali. Natomiast Cadillac jest trudny do osadzenia na osi. Największą niewiadomą będzie Peugeot, który przywiózł na tor zmodyfikowaną wersję 9X8, które wzbogacono o tylne skrzydło. Koncepcja prototypu bez skrzydła nie zdała egzaminu i producent zdecydował się ratować program uciekając się do konwencjonalnych rozwiązań. Nie wiemy czy dodanie skrzydła i zastosowanie szerszych opon względem poprzednich da natychmiastową poprawę osiągów. Wiemy natomiast, że z punktu widzenia stabilności osiągów aerodynamicznych jest to krok do przodu. Oby tylko niezawodność dopisała.
Mamy roszady w składach na Imolę… oraz Spa
Cadillac zdecydował się w tym roku na rywalizację z dwoma kierowcami w sześciogodzinnych rundach. Dlatego Sebastien Bourdais nie pojedzie na Imoli oraz Spa. W ten weekend za kierownicą #35 Alpine nie zobaczymy także Ferdynanda Habsburga, który doznał kontuzji podczas testów dla Alpine. Zastąpi go tester zespołu, Jules Gounon, który zadebiutuje w tej klasie oraz w WEC. Już teraz wiadomo nam też o kilku zmianach na 6h Spa. Jean-Eric Vergne i Stoffel Vandoorne nie zasiądą w swoich załogach zespołu Peugeota, ponieważ Stellantis oddelegował ich do startu w Formule E, która rozegra swoją rundę równolegle do 6h Spa. Dlatego w Belgii #93 i #94 pojadą w dwuosobowych składach. Bo przecież wcale rozwojowym kierowcą Peugeota nie jest utalentowany Malthe Jakobsen…
Ważna zmiana nastąpiła także w #85 Iron Dames. Damską załogę na Imoli i w Le Mans reprezentować będzie nadal Doriane Pin. Jednakże w pozostałych rundach zastąpi ją Rahel Frey. Wynika to z faktu, że Pin zaangażowano w starty we FRECA z Iron Dames, które często koliduje z WEC. Francuzkę czeka też jedna kolizja terminów FRECA z F1 Academy.
LMGT3 gotowe na drugie starcie
Po dominacji Porsche w Katarze spodziewamy się bardziej przemieszanej stawki. Oczywiście na każdy producent będzie mógł walczyć na czele, bo taki Lexus raczej nie zapowiada się na konkurencyjny samochód, ale dajmy im szansę. Z pewnością obok Porsche należy uważać na BMW czy Ferrari. Zasadne zaś będzie postawienie pytania o to czy TF Sport i Proton Competition poprawiły się pod kątem zrozumienia potrzeb swoich samochodów, odpowiednio Corvette i Forda Mustanga. Szczególnie ten drugi jak na razie w WEC i IMSA zmaga się z „chochlikami”. Ciekawe, gdzie w tym wszystkim wylądują Lamborghini czy McLaren?
Lista załóg na 6h Imola 2024 WEC
Podwójne GP Long Beach
Jak co roku w stanie Kalifornia czeka nas weekend pełen ścigania na ulicach Long Beach. Legendarny uliczny tor co roku dostarcza nam masę emocji od startu do mety i rzadko kiedy mamy tam czas na nudę. W sobotę zmierzą się załogi IMSA SportsCar Championship w klasach GTP i GTD. Rok temu mieliśmy tu incydenty na starcie i na mecie. Najpierw Sebastien Bourdais wyleciał z toru w pierwszym zakręcie po starcie zabierając ze sobą Acurę MSR. Zaś na finiszu błąd popełnił Ricky Taylor w Acurze, ale WTR Andretti. Dzięki tym zdarzeniom, a także dobrej strategii, swoje pierwsze zwycięstwo w nowej erze GTP zdobyło Porsche Penske z samochodem 963. W tym roku, podobnie jak w poprzednim, ten wyścig będzie pierwszą rundą sprinterską sezonu.
Równie ciekawie powinno być też w IndyCar. Przy czym to będzie dopiero druga punktowana runda sezonu. Do tej pory mieliśmy tylko jeden punktowany wyścig w postaci GP Ste Pete, które zdominował Josef Newgarden. Amerykanin powalczy tu o drugie zwycięstwo w sezonie. Zaś jednym z jego rywali może być Kyle Kirkwood, który wygrał tu przed rokiem swój pierwszy wyścig w karierze w tej serii. Tylko trudno stwierdzić czy na drodze nie staną mu też inni kierowcy Team Penske, którzy byli bardzo mocni w wyścigu na Florydzie. Ważną zmianą przed tym weekendem będzie wprowadzenie modyfikacji w aeroscreenie, który od kilku lat jest obowiązkowy w bolidach IndyCar. Czy te nowe elementy przyniosą nam jakieś problemy w tym wyścigu? Oby nie. Zaś czy samo GP Long Beach będzie warte obejrzenia? Zdecydowanie tak!
Transmisja z wyścigu o GP Long Beach w IMSA SportsCar Championship