Connect with us

Czego szukasz?

WEC i 24h Le Mans

Kierowcy F1 w Le Mans 2024. Kubica i mistrz świata

Co roku w 24h Le Mans startuje sporo byłych kierowców F1 i nie inaczej jest w 2024 roku. Podsumujmy osiągnięcia tegorocznej stawki F1 w Le Mans.

Osiemnastu byłych kierowców F1 w 24h Le Mans 2024
Fot. DPPI

Mamy mistrza świata oraz zwycięzcę Grand Prix

Najbardziej utytułowany spośród kierowców F1 w tym roku w Le Mans jest Jenson Button. Brytyjczyk zdobył mistrzostwo w sezonie 2009 za kierownicą legendarnej ekipy Brawn GP, z której przeszedł potem do McLarena, z którym spędził resztę swojej kariery w tej serii. Dla Buttona to będzie trzeci start w Le Mans. W 2019 roku jechał on w nowym aucie BR1 ekipy SMP w LMP1. Natomiast rok temu wystartował w NASCAR-owym Camaro w ramach Garage56. W tym roku zobaczymy go w #38 Jota Porsche.

Jenson Button jechał w Le Mans w LMP1 i samochodzie NASCAR

Fot. DPPI

Może bez tytułu, ale podobnie zasłużonym kierowcą jest Robert Kubica. On z kolei jedzie tu już po raz czwarty. Trzy poprzednie starty to trzy ostatnie lata w LMP2, które przyniosły mu drugie miejsca. Teraz przyszła pora na Hypercara Ferrari. Może #83 odmieni los Polaka. Jeżeli mowa o Ferrari to trzeba wspomnieć o Antonio Giovinazzim, który rok temu wygrał 24h Le Mans w debiucie z Ferrari. Niestety jego kariera w F1 była mniej udana, bo sprowadzała się do kilku lat w Sauberze, gdzie rezerwowym był właśnie Kubica.

Kubica pierwszy raz w 24h Le Mans w Hypercar

Fot. DPPI

Absolwenci akademii Red Bulla dobrze się tu czują

Byli podopieczni Red Bull Junior Team mają tu mocną reprezentację, szczególnie w Toyocie. Tam jadą chociażby Brendon Hartley, Sebastien Buemi czy niedawny zawodnik AlphaTauri – Nyck de Vries. I o ile w F1 nie zdołali osiągnąć zbyt wiele, tak w WEC wygląda to już lepiej. De Vries to nowa twarz w tej serii, ale już kilka startów w Le Mans ma za sobą. Natomiast bardzo udane starty w Le Mans mają na koncie Hartley i Buemi, którzy wygrywali tu wielokrotnie w załodze #8. Wprawdzie poza Red Bullem, ale jednak w F1 był też Kamui Kobayashi. Prawdopodobnie najlepszy japoński kierowca, jaki był w tej serii, ponieważ może poszczycić się podium przed własnymi kibicami. Natomiast w WEC może i dorobek kierowcy załogi #7 jest skromniejszy od zawodników #8, ale też ma na koncie triumf we Francji i mistrzostwo wśród kierowców.

Kobayashi i de Vries jadą raze w Toyocie w Le Mans

Fot. DPPI

Wracając do byłych podopiecznych Helmuta Marko to mamy na liście jeszcze Jeana-Erica Vergne. Francuz łączy starty w Peugeocie z rywalizacją w Formule E. Dodatkowo jego partnerem w elektrycznej serii jest Stoffel Vandoorne, a więc kierowca drugiego Peugeota.z tej dwójki żaden z nich nie wygrał jeszcze w Le Mans, ale oboje mają doświadczenie za kierownicą prototypów. JEV był nawet ma szczycie podium dekadę temu w LMP2, ale potem jego załogę zdyskwalifikowano. Za kierownicą 9X8 mamy jeszcze inne nazwisko z F1, a jest nim Paul di Resta. Jednak przygoda Szkota w tej serii była krótsza i nie przyniosła mu podium. Za to przed dotarciem do królowej motorsportu, pokonał Vettela w F3 Euro Series i zdobył mistrzostwo w DTM. Skoro mówimy o Vettelu to Niemiec też był przymierzany do startu w #4 w tym wyścigu, ale ostatecznie nie osiągnięto porozumienia.

Hartley i Buemi jadą w Le Mans w Toyocie

Fot. DPPI

Porsche i Cadillac mają zacne grono byłych kierowców F1

Może i nie są to gwiazdy ze wspomnianej serii, ale warto przypomnieć sobie te osoby. Na pierwszy ogień pójdzie Felipe Nasr. Brazylijczyk spędził w Sauberze aż dwa sezony. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, ilu kierowców zatrudniła na sezon 2015 Monisha Kalthenborn i jak zarządzała tym zespołem to Nasr ma za sobą trudne dwa lata. Tam udało mu się wielokrotnie punktować pokonując Marcusa Ericssona. Co więcej, to jego punkty z GP Brazylii 2016, które były jedynymi punktami Saubera z tamtego roku, pomogły utrzymać zespół na powierzchni. Niestety to nie pomogło Nasrowi pozostać w F1. Od tamtej pory regularnie rywalizuje on w IMSA SportsCar Championship z sukcesami w postaci tytułów w DPi.

ZOBACZ TAKŻE
Porsche na pole position w 24h Le Mans 2024. Cadillac o włos

Innym kierowcą wartym uwagi jest Sebastien Bourdais. Jednak nie można nazywać go wyłącznie kierowcą F1, bo jego kariera była zdecydowanie bardziej barwna. Cztery tytuły w ChampCar, wielokrotne starty w Le Mans, w którym się zresztą urodził to ułamek jego wyścigowego dorobku. Niestety w samej F1 trafił do złego miejsca o złym czasie, ale w IndyCar czy WEC, gdzie reprezentuje Cadillaca, sprawy mają się lepiej. Natomiast mniej istotną, ale jednak karierę w F1 ma za sobą Will Stevens. Jednakże sprowadzała się ona do roli statysty w Caterhamie czy Manorze. Teraz ściga się on w #12 Jota Porsche, w którym wygrał 6h Spa z Ilottem.

Sebastien Bourdais to były kierowca F1 i IndyCar

Fot. DPPI

Mamy też „młodych kierowców” w stawce

W tych dwóch markach mamy też dwóch kierowców z jednym startem na koncie. Andre Lotterer dosłownie raz wystartował w wyścigu F1 z Caterhamem w GP Belgii 2014. Tam z racji awarii przejechał niewiele większy dystans, niż Michael Schumacher w Jordanie w 1991 roku. Lotterer od lat ściga się w Le Mans z sukcesami. Wygrywał z Audi, wygrywał z Porsche. Teraz z tą drugą marką powalczy o mistrzostwo świata kierowców WEC, ale najpierw w sobotę ruszy z pole position z załogą #6. Innym jednorazowym kierowcą F1 jest Jack Aitken. Brytyjczyk koreańskiego pochodzenia dopiero zaczyna swoją karierę w Hypercarach i GTP. Natomiast w F1 narobił szumu w swoim jedynym starcie, jakim było GP Sakhiru 2020. Jego wypadek w wyścigu otworzył łańcuch zdarzeń, w wyniku którego George Russell zastępując chorego Lewisa Hamiltona w Mercedesie zamiast wygrać, ledwie zdobył punkty.

Grosjean i Kwiat drugi raz jadą w Le Mans, pierwszy raz w klasie Hypercar

Fot. DPPI

Alpine i Lamborghini służą do odbudowy reputacji

Na koniec zostawiliśmy ciekawą trójkę. Są to Romain Grosjean, Danił Kwiat i Mick Schumacher. Cała ta trójka słynęła w F1 z rozrzutności pod względem rozbijania samochodów. Dwaj pierwsi wielokrotnie stawali na podium w tej serii. Natomiast Schumacher tylko dwukrotnie punktował. Podczas gdy Grosjean i Kwiat reprezentują Lamborghini bez perspektywy na powrót do bolidów F1, Schumacher ma na to jakiekolwiek szanse. Młody „Schumi”, reprezentujący w tym roku Alpine w WEC, jest przymierzany do tej ekipy także w F1 za Estebana Ocona. Co ciekawe, na torze w Le Mans jest obecny jego potencjalny przyszłoroczny partner zespołowy, a więc Pierre Gasly. Na razie jednak Schumacher idzie śladami swojego ojca, który trzydzieści lat temu startował tu Mercedesem.

Pierre Gasly i Esteban Ocon wspierają Alpine w garażu w 24h Le Mans

Fot. DPPI

Oceń nasz artykuł!
Reklama