Nie tylko F1, czyli krótko o historii Prodrive
Prodrive to wciąż istniejąca firma, zajmująca się projektowaniem i przygotowywaniem samochodów motorsportowych. Została założona przed byłego pilota rajdowego, Davida Richardsa, oraz Iana Perry’ego, w 1984 roku. Obszar ich działalności był bardzo szeroki. Początkowo startowali oni w rajdach, najpierw wystawiając samochody Porsche, a potem BMW. Na początku lat 90. nawiązali współpracę z Subaru, która to przyniosła niezwykle dużo sukcesów. Później Prodrive przeniósł się też na tory wyścigowe. Swoją działalność zaczęli w brytyjskiej serii samochodów turystycznych, później biorąc udział także w seriach GT, przygotowując samochody m.in. do 24-godzinnego wyścigu Le Mans. W późniejszych latach Prodrive związał się z Astonem Martinem, co doprowadziło do powstania Aston Martin Racing. Ta współpraca trwa i do dziś owocuje w seriach GT.
Prodrive F1 a BAR Honda
Działalność Prodrive, jeszcze przed próbą założenia zespołu w F1, zahaczała o królową motorsportów. Właściciel Prodrive – David Richards – w 2002 roku został bowiem szefem ekipy BAR. Dla Brytyjczyka nie była to pierwsza praca w roli szefa zespołu. Miał on doświadczenie z Benettona, którym zarządzał w 1998 roku. Przy współpracy z Prodrive, zespół z Brackley zdecydowanie poprawił swoje wyniki. Najbardziej obfitym w sukcesy rokiem był 2004. W zdominowanym przez Ferrari sezonie, BAR zajął drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, a Jenson Button był trzeci w klasyfikacji kierowców. Dla Richardsa był to jednak ostatni rok pracy dla zespołu. Po przejęciu sporej części udziałów BAR przez Hondę, nowym szefem został Nick Fry.
Nabór na nowy zespół F1 w 2006 roku
Szansa na powrót Davida Richardsa do F1, tym razem już z własnym zespołem, pojawiła się w 2006 roku. Wtedy to FIA ogłosiło nabór na 12. zespół Formuły 1. Mimo bardzo wielu zgłoszeń, to właśnie ekipa Prodrive została wybrana jako ta, która dołączy do stawki. Ich kandydatura pokonała chociażby Carlin Motorsport, Direxiv czy próby powrotu zespołów Jordana, oraz Minardi. Tak wybór tłumaczył Max Moxley: Prodrive ma najlepszą kombinację wsparcia finansowego, możliwości technicznych i doświadczenia w motorsporcie, oraz jest dobrze znany FIA, dzięki udziałowi w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Ponadto, dyrektor naczelny Prodrive – David Richards – ma doświadczenie jako szef zespołu Formuły 1.
Bajka. Wydawało się, że ze swoim doświadczeniem oraz pewnością finansową Prodrive nie tylko zadebiutuje w Formule 1, ale też zagości w niej na wiele lat. Jednak problemy pojawiły się niedługo później, poprzez plany współpracy nowego zespołu z McLarenem.
Zespół juniorski McLarena
Już w 2006 roku pojawiły się pierwsze pogłoski o możliwym powiązaniu Prodrive z ekipą z Woking. Według nich, nowa ekipa miała być „zespołem B” McLarena, czyli tym, czym w tamtym roku zostało Toro Rosso dla Red Bulla. Mieli oni więc nie tylko korzystać z tych samych silników Mercedesa, oraz zatrudniać kierowców związanych z brytyjską ekipą, ale też użyć bolidów zbudowanych w Woking. Według Richardsa, takie rozwiązanie zdecydowanie zwiększyłoby szansę na sukces Prodrive F1. Poprzez współpracę, pierwszym kierowcą nowego zespołu miał zostać Gary Paffett, wieloletni podopieczny Rona Dennisa. Drugi fotel mogli zając tacy kierowcy jak Pedro de la Rosa, Alexander Wurz, czyli zawodnicy także ściśle związani z McLarenem. Nie był to jedyny plan wielokrotnych mistrzów świata, by założyć „swoje Toro Rosso”. Kandydatem na taki zespół był Direxiv. Ten plan upadł już na etapie naboru w 2006 roku, a o dziejach zespołu pisaliśmy już na MotoHigh.pl.
Sprawa sądowa
Trzeba przyznać, że moment na wejście Prodrive F1 do sportu nie był idealny. Dokładnie w tamtym czasie sporo kontrowersji powodowały Toro Rosso i Super Aguri, czyli zespoły klienckie odpowiednio Red Bulla i Hondy. Tymczasem planem Prodrive było nie tylko bycie zespołem juniorskim McLarena. Według niektórych doniesień, chcieli oni nawet używać dokładnie tego samego auta co ekipa z Woking – nie tylko poszczególnych części. To oczywiście nie spodobało się rywalom, a w szczególności Williamsowi. To właśnie oni sprowadzili sytuację na ścieżkę prawną, protestując przeciw nowemu zespołowi klienckiemu. Ze względu na długo ciągnące się dochodzenie i brak pewności w sprawie rozstrzygnięcia, Prodrive musiał wycofać się ze startów w sezonie 2008. Pojawiały się też próby dogadania i wejścia zespołu w środku sezonu, jednak te były bezskuteczne. David Richards musiał obejść się smakiem i poczekać na kolejne szanse na wejście do Formuły 1.
Kolejne nieudane próby Prodrive
Te pojawiły się dość szybko. Pierwszą było odejście ze sportu Hondy. David Richards był jednym z kandydatów do przejęcia ekipy z Brackley, w której, nomen omen, kilka lat wcześniej pracował jako szef zespołu. Ostatecznie kupcem okazał się Ross Brawn i zapoczątkował jedną z najbardziej niezwykłych historii w dziejach Formuły 1. Kolejna okazja na kupno istniejącego już zespołu pojawiła się niedługo później, za sprawą Renault. Prodrive był rzekomo jednym z czterech potencjalnych nabywców akcji. Planowo mieli oni przejąć zespół z Enstone, przy czym wciąż byliby wspierani przez francuski koncern, który pozostałby dostawcą silników. Także w tym wypadku David Richards został uprzedzony, a kupcom okazała się spółka Genii Capital.
Prodrive F1 Aston Martin?
Ciekawym wątkiem w historii Prodrive F1 jest sprawa Astona Martina. David Richards był bowiem właścicielem konsorcjum posiadającego słynną, brytyjską markę samochodową. Dzięki zaangażowaniu Walijczyka, Aston Martin Racing zaczęło wystawiać samochody w wyścigach długodystansowych, w pewnym momencie nawet w najwyższej klasie – LMP1. Stąd oczywiście pojawiały się pytania, czy Aston Martin nie będzie też częścią projektu Prodrive F1. Przy pierwszej próbie stworzenia zespołu, David Richards stanowczo temu zaprzeczał.
Jednak zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w 2009 roku, przy naborze zespołów na sezon 2010. Prodrive F1 zakładał bowiem, że jeśli dostaną swoje miejsce w stawce, to w perspektywie kilku lat przywrócą Aston Martina do królowej motorsportu. Chcieli oni w 2012 roku przejść rebranding, aby na nachodzące stulecie marki reprezentować brytyjskiego producenta samochodów. Kandydatura została odrzucona, na rzecz Team Lotus, Virgin Racing, HRT oraz US F1 Team. Z perspektywy czasu wydaje się, iż był to błąd. Trzy pierwsze zespoły były „czerwonymi latarniami F1”. Natomiast czwarty z wymienionych, ze względu na problemy finansowe, nigdy nie pojawił się na polach startowych Formuły 1. Pozostało tylko gdybać, czy Prodrive zdołałby przetrwać dłużej i stanowić realną siłę w stawce, gdyby przy którejś próbie udało im się zagościć w królowej sportów motorowych.