Mariusz Sikora ma bogaty bagaż doświadczeń w sportach motorowych. W pierwszej części naszego wywiadu nie dowiedzieliście się jeszcze wszystkiego. Dlatego z przyjemnością zapraszamy na kolejną odsłonę. W niej więcej o przyszłych celach polskiego mechanika oraz jego obecnej roli w zespole wyścigowym. Dowiedzieliśmy się także, że 35-latek miał okazję rywalizować z Robertem Kubicą w zawodach kartingowych w Polsce. Nie możecie tego przegapić! Czas na drugą ekspresową kawę/herbatę!
Muszę Cię zapytać o cel. Czy jest nim Formuła 1? Jak zareagowałbyś na ewentualną propozycję pracy?
– Zawsze o tym marzyłem, żeby pracować w F1 i jeśli nadarzy się taka okazja to z chęcią ją rozważę. Aczkolwiek nikt nie wyobraża sobie, ile to jest pracy i jak mało czasu mechanik spędza z rodziną. W Formule 3 praca na zawodach w trakcie weekendu wyścigowego oznacza około 3 godziny snu dziennie. Wiąże się z mnóstwem wyjazdów, testami, itd.
– Na ten rok miałem możliwość pracy w Mercedesie w DTM, ale jednak związany jestem umową z Motoparkiem, więc jeszcze zostaję z nimi na sezon 2018.
Praca dla zespołu wyścigowego to duże wyzwanie. Jak sam wspominałeś wcześniej, mechanicy pracują pod dużą presją. Podróżują przez cały rok i są poza rodzinnym domem. Na ich barkach spoczywa bardzo wiele. A jak Ty sobie z tym radzisz?
– Duże wyzwanie i duża presja. To jednak my jako mechanicy jesteśmy odpowiedzialni za życie zawodnika. Głupi błąd, niedokręcone koło czy śrubka od zawieszenia, która się urwie przy prędkości 250 km/h kończy się wiadomo czym. Nasza praca musi być wykonana na 110%.
– Co do wyjazdów, to tak, jest ich sporo, nie ma czegoś takiego, jak przerwa zimowa. Na przykład w zimie jesteśmy w Dubaju i Abu Zabi, gdzie jeździmy testować oraz odbywają się rundy innych serii. Większość mechaników z racji na swoją pracę nie ma rodzin, więc dla nich to normalna sprawa ciągle wyjeżdżać. Zaś ja mam kochaną narzeczoną i synka. Także ciągle rozłąki są bardzo ciężkie do zniesienia. Aczkolwiek, jak tylko mam możliwość, to zabieram rodzinę na tor, żeby byli blisko mnie.