Sztuka przetrwania
Czy wiecie, że Mitsubishi wycofuje ze sprzedaży kultowy model Pajero? To niesłychane, że samochód – legenda przestaje być potrzebny. W swojej historii zdobył rzeszę fanów, a także dwunastokrotnie zwyciężył w rajdzie Paryż-Dakar. Dochodzimy do momentu, kiedy wierni fani japońskiej motoryzacji oraz Mitsubishi będą musieli kupować samochody konkurencji chcąc nadal jeździć wyżej i dalej niż inni. Na szczęście w gamie producenta pozostał jeszcze jeden model, który dzielnie radzi sobie w terenie, a także zaskakuje umiejętnościami lawirowania w miejskiej dżungli.
Mowa o Mitsubishi L200. To samochód starej daty, niezbyt nowoczesnej konstrukcji, ale jakże trwały i zaskakujący w swojej prostocie. W gruncie rzeczy nowa X-klasa, VW Amarok, Isuzu D-Max, czy Toyota Hilux są zbudowane tak samo, sprzedają się równie dobrze i są tak samo dzielne. Wniosek? Ludzie nadal potrzebują tego typu aut. I chciałbym, aby nadal tak zostało.
Jak tym jeździć?
Mitsubishi L200 to duży samochód. Ma ponad pięć metrów długości, waży ponad dwie tony i budzi respekt na drodze. Europejskie miasta z dnia na dzień są coraz bardziej zakorkowane, więc można pomyśleć, że jazda takim samochodem na co dzień może sprawiać problemy. Tak i nie. Dla chcącego nic trudnego, ale nie ukrywam, że zdarzają się momenty zwątpienia w znalezienie dogodnego miejsca do parkowania. Plusy posiadania takiego auta są proste: poczucie bezpieczeństwa i ładowność. Siedząc wysoko więcej widzimy, a inni uczestnicy ruchu dwa razy się zastanowią zanim zdecydują się zajechać nam drogę.
Duża paka ułatwia przewożenie ładunku. Wbrew pozorom zmieścimy na nią zakupy dla 5-osobowej rodziny, ale z zapakowaniem rowerów na weekendową wycieczkę będzie problem. Mi nie udało się włożyć na tył ani jednego. Problem w tym, że część towarowa pojazdu nie jest na tyle obszerna, aby go zmieścić, a sprawy nie ułatwia dodatkowa, uchylna zabudowa. Są plusy ujemne i plusy dodatnie – mawiają – bo zamiast rowerów, na tył uda się zapakować kilkanaście worków z cementem o łącznej wadze 1000 kg. L200 to naprawdę dzielny samochód, ale czasem można się zdziwić.
Z zewnątrz
Ile osób, tyle opinii. Mówi się, że Mitsubishi L200 nie jest zbyt urodziwym samochodem. O gustach się nie dyskutuje, ale czy prawdziwy pick-up musi być piękny? Do testu otrzymaliśmy limitowaną edycję „Black Edition”. W jej skład wchodzą: biały perłowy lakier, czarne nadkola, lusterka boczne i felgi. Całość wygląda całkiem imponująco i może się podobać. Ważne, że L200 wyróżnia się na drodze i nie próbuje upodabniać się do innych modeli z gamy Mitsubishi. Problem w tym, że nowa generacja L200 będzie już bardziej generyczna.
W środku
Środek auta to prostota i prehistoria. Materiałowe fotele, twarde plastiki otaczające kierowcę i pasażerów i przestarzały system multimedialny. To pierwsze rzeczy, które zauważamy wsiadając do środka. Nowoczesności dodaje ładna kierownica i wstawki pokryte lakierem fortepianowym. Gdybym mógł, to z chęcią zrezygnowałbym z tej drugiej opcji, bo plastiki strasznie szybko się rysują.
W zasadzie w środku jest wszystko, czego możemy potrzebować. Jednostrefowa automatyczna klimatyzacja, kilka pojemnych schowków, cupholder w tunelu środkowym oraz jakże ważny podłokietnik. Naprawdę – w środku nie znajdziemy fajerwerków. To nic, ponieważ został on zaprojektowany tak, aby niczego nie wymagać od kierowcy i dać mu się zrelaksować podczas jazdy.
Wspomniałem też o systemie multimedialnym, który może być jedną rzeczą w tym samochodzie, która irytuje. Domyślam się, czemu wciąż montuje się ten przestarzały ekran i głęboko wierzę, że w nowej generacji zostanie to już zmienione. Już dawno nie miałem do czynienia z tak słabo działającym systemem.
Fotel kierowcy i pasażera jest miękki i komfortowy, a dookoła znajdziemy sporo miejsca. Tym samochodem naprawdę przyjemnie pokonuje się kolejne kilometry w trasie. Z tyłu również nie ma się na co poskarżyć. Siedzi się bardzo wygodnie, a na brak miejsca nie można narzekać.
Jak to jeździ?
Pod maską Mitsubishi L200 znajdziemy 2.4-litrowy silnik wysokoprężny o mocy 180 KM, który dzielnie współpracuje z 5-biegową automatyczną skrzynią biegów. Do dyspozycji kierowcy jest także kilka trybów działania napędu. Od tylnego (do jazdy na co dzień), stałego na obie osie, a także obie osie z reduktorem. Całością steruje się za pomocą pokrętła i nie jest to skomplikowane, ponieważ z trybu 2WD na 4WD możemy przejść podczas jazdy. Trzeba tylko pamiętać, aby zatrzymać się w miejscu w momencie włączania reduktora, ponieważ w innym wypadku może skończyć się to awarią.
Ten duży pick-up dzielnie przyspiesza w trasie, a wyprzedzanie nie stanowi większego problemu. Prędkość maksymalna na poziomie 180 km/h również robi wrażenie w takim kolosie. Dla niektórych problemem może być spalanie, ponieważ przy spokojnej i płynnej jeździe w mieście nie zejdziemy poniżej 12 litrów, a w trasie takie same wartości będą normalne. Kupując samochód o takich rozmiarach musimy się z tym liczyć. Co ciekawe, producent deklaruje spalanie na poziomie 7,5-litra na każde 100 km.
Jazda jest płynna i bezpieczna. Samochód prowadzi się stabilnie oraz przewidywalnie i raczej niczym nie zaskoczy kierowcy. Silnik pracuje trochę głośno, ale to jestem mu w stanie wybaczyć. Automatyczna skrzynia biegów działa dosyć wolno, a mimo to satysfakcjonująco i bardzo dobrze radzi sobie z silnikiem i gabarytami auta. Podczas siedmiu dni testów odniosłem nawet wrażenie, że chce się tym jeździć gdziekolwiek. Byleby poczuć „wyższość” nad innymi i klimat prawdziwych pick-upów, ale co kto lubi.
Podsumowanie
Po co komu taki samochód? Przede wszystkim L200 będzie doskonałym wyborem dla osób, które żyją aktywnie. Ciągnięcie ciężkiej przyczepy tym samochodem nie stanowi problemu. Z drugiej strony możesz mieć po prostu zachciankę na posiadanie dużego i wyróżniającego się na ulicach samochodu. Warto wspomnieć, że L200 w maksymalnej wersji wyposażenia kosztuje „jedyne” 160 tys. zł. To mniej niż Ford Ranger, Nissan Navara, Toyota Hilux czy Volkswagen Amarok.
Jeśli przełkniesz jego prehistoryczną konstrukcję, nie najlepsze materiały wykończeniowe i całkiem spory apetyt na paliwo, to L200 odwdzięczy Ci się bezawaryjnością i pewnością, że poradzi sobie w każdych warunkach.