Testy przedsezonowe do tej pory odbywały się w schemacie – po cztery dni na każdy z dwóch tygodni, co dawało łącznie 8 sesji. Zespoły i kierowców gościł tor Catalunya pod Barceloną i to nie ulegnie zmianie. Jednak wraz z rosnącą liczbą weekendów Grand Prix w kalendarzu włodarze serii musieli znaleźć rozwiązanie i stąd decyzja o skróceniu programu do 6 dni testowych.
Zimowe testy odbędą się w Hiszpanii, ale tym razem w dwóch trzydniowych segmentach, w dniach 19–21 lutego i 26–28 lutego. Pierwszy weekend wyścigowy przypada na GP Australii, dokładnie 13-15 marca.
Po usunięciu testów dwóch dni testów przedsezonowych oraz oficjalnych sesji testowych w trakcie sezonu, a przy tym zwiększeniu liczby wyścigów do dwudziestu dwóch już w przyszłym sezonie, zespoły będą miały trudne zadanie. Jeszcze częściej będziemy widzieć ich pracę nad jak najlepszą wydajnością części testowych w piątkowych treningach podczas każdego weekendu Grand Prix.
Z perspektywy mechaników, których czeka więcej podróży, taka decyzja wydaje się rozsądna. Jednak te dwa dni i powiedzmy dodatkowe 4-6 wynikające z braku testowania w trakcie sezonu 2020 oznaczają dla nich nieco mniej pracy i więcej czasu na odpoczynek. Na pewno już po GP Hiszpanii, GP Austrii, GP Wielkiej Brytanii czy GP Węgier (jak to było w ostatnich latach) nikt nie będzie musiał zostawać kolejnych 4 dni na torze (wolny poniedziałek, środa-czwartek testy i czwartek na pakowanie się).
A Wy co sądzicie o tej decyzji? Dajcie znać w komentarzach!