Kim jest Jack Aitken? To oraz inne pytania będą sobie zadawać wszyscy związani ze światem Formuły 1, natychmiast gdy rywalizacja wróci na tor Red Bull Ring. Zmianie ulegnie tylko nazewnictwo, zamiast drugiego GP Austrii rozegra się GP Styrii. Nazwa wzięła się oczywiście od regionu, w którym znajduje się Spielberg. Przebieg weekendu będzie wyglądać mniej więcej identycznie. Zauważalne różnice będą miały jednak miejsce w pierwszym treningu Formuły 1.
Ku uciesze polskich fanów, po raz pierwszy w tym sezonie ujrzymy Roberta Kubicę. Rezerwowy kierowca Alfa Romeo Racing Orlen zastąpi Antonio Giovinazziego. W sesji tej udziału nie weźmie również były kolega z zespołu Polaka, George Russell. Zamiast niego w Williamsie pojedzie Jack Aitken. Dla osób, które oprócz F1 śledzą również serie juniorskie, to nazwisko jest dobrze znane. Jednakże Ci, skupiający się bardziej na otoczeniu i przepychu najwyższego szczebla, mogą zastanawiać się, o kogo chodzi.
Kim jest Jack Aitken, nowy kierowca Williamsa?
Urodzony w Londynie 24-latek, jest znanym bywalcem zaplecza F1. W 2015 roku wygrał zarówno serię Renault Eurocup, jak i Alps. Rok później dotarł już do Formuły 3 w barwach zespołu Arden. Pomimo zwycięstwa na torze Spa-Francorschamps i ogólnego dobrego debiutanckiego sezonu, Brytyjczyk został na tym szczeblu do końca sezonu 2017. W drugim roku startów zmienił jednak zespół. Trafił do ART Grand Prix, gdzie jego partnerem z zespołu został nie kto inny jak George Russell.
Ostatecznie w 2018 roku obaj panowie zostali awansowani do F2, którą Russell wręcz zdominował. Właśnie dlatego George natychmiast trafił do Formuły 1, a Jack Aitken został stopień niżej. Opuścił jednak ART i podpisał kontrakt z ekipą Campos Racing, którą reprezentuje do teraz.
Wielu osobom Jack Aitken kojarzy się bardziej z zespołem Renault aniżeli z Williamsem. Jest to spowodowane tym, że 24-latek rzeczywiście do niedawna był częścią akademii kierowców z Enstone. Z dostępnych informacji wynika, że Brytyjczyk opuścił francuską ekipę przez brak perspektyw.
Wybór padł na Williamsa. Paradoksalnie może to być krok w dobrym kierunku dla kariery 24-latka. Jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w historii F1 próbuje odbudować się po bardzo słabych występach w 2019 roku. Jednym z pierwszych ruchów było zaproponowanie kontraktu na ten sezon dla Nicholasa Latifiego. Za to wśród kierowców rezerwowych znalazło się miejsce właśnie dla Aitkena, ale także dla Dana Ticktuma.
Krótka przygoda czy osadzenie na stałe?
Fotel dla kierowcy z zaplecza zespołu oznacza, że tym razem gra dla Jacka Aitkena, jest warta świeczki. Oczywiście ciężko stwierdzić, kiedy pojawi się szansa na awans do głównego zespołu. Jednakże coraz większe zainteresowanie osobą George’a Russella oznacza, że prędzej czy później zwolni się jego miejsce.
Nie ma jednak nic gorszego niż przedwczesne spekulacje. Dlatego właśnie, na ten moment Aitken powinien skupić się na dowożeniu jak najlepszych rezultatów dla zespołu Campos Racing w F2. Jeśli chodzi o szanse stwarzane przez Williamsa, będą to jedynie treningi i testy. 24-latek i tak musi dać z siebie 110%. Inaczej współpraca z ekipą może skończyć się przedwcześnie.
Rywalizacja o posadę
Jack Aitken będzie musiał w kluczowych momentach wycisnąć z siebie siódme poty również dlatego, że akademię Williamsa zasilił również wspomniany już Dan Ticktum. Nieprzewidywalny rodak Aitkena, znany ze swojej agresji i arogancji może mocno namieszać w szeregach zespołu. Były junior Red Bulla otrzymał w tym sezonie fotel zespołu DAMS, dla którego w zeszłym roku jeździł Nicholas Latifi. Może okazać się, że Claire Williams podczas ewentualnej potrzeby wyboru między nimi, postawi na wyniki, a nie charakter i usposobienie.
Na razie nie ma jednak co wybiegać daleko w przyszłość. Zdecydowanie warto jednak dokładnie przeanalizować pierwszy trening przed wyścigiem o GP Styrii. Dobrze zrealizowany program i konkurencyjne osiągi młodego debiutanta, najlepiej odpowiedzą na pytanie: kim jest Jack Aitken?