Finał MotoGP w Portimao oznacza powrót królewskiej serii do Portugalii po ośmiu latach. Sytuacja jest związana z pandemią koronawirusa, która wywróciła sezon Motocyklowych Mistrzostw Świata do góry nogami. Wyścig odbędzie się na torze Algarve, jednak wcześniej stawka ścigała się w Estoril. Ostatnie Grand Prix planowo zostanie rozegrane w dniach 20-22 listopada.
– Jestem bardzo dumny, że MotoGP powróci do mojego kraju po ośmiu latach od ostatniego Grand Prix, który odbyło się na Circuito do Estoril w 2012 roku. Chciałbym podziękować Dornie, Autodromo Internacional do Algarve i Portugalskiej Federacji Motocyklowej za umożliwienie spełnienia niezbędnych do organizacji finału warunków – powiedział prezydent FIM, Portugalczyk Jorge Viegas.
W końcu stało się. Algarve wskoczyło do głównego kalendarza
Warto wspomnieć, że tor w Portimao od roku 2017 jest opcją rezerwową dla serii MotoGP. Pandemia koronawirusa wymusiła zatem skorzystanie z niej. Już od lipca krążyły plotki, jakoby finał serii odbył się właśnie w Portugalii. Końcem lipca odwołane zostały również wszystkie pozaeuropejskie rundy, co oznacza, że królewska stawka nie wyjedzie poza Stary Kontynent.
– To dla nas świetna wiadomość. Z Portimao podpisaliśmy umowę w 2017 roku, który był rezerwowym torem dla potencjalnych odwołań i przez cały czas byliśmy w stałym kontakcie. Portugalia ma długą historię w naszym sporcie. W Estoril miały miejsce historyczne walki. To dobrze, że możemy wrócić do tego kraju, zwłaszcza że udział bierze Miguel Oliveira. Wspaniale, że Portugalczyk może rywalizować we własnym kraju. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że na końcu roku będziemy ścigać się w Portimao – przyznał Carmelo Ezpeleta, szef Dorna Sports.
Kibice w Portimao? To możliwe
Mówi się również o tym, że w Portimao, na zakończenie sezonu, zobaczymy na trybunach kibiców. Na tor wstępnie ma zostać wpuszczonych 30000 osób.
– Pracujemy nad tym, aby w wyścigu wzięli udział fani. Na razie mówimy o konkretnej liczbie, ale wspólnie z Dorną i władzami Portugalii zdecydujemy o tym w późniejszym czasie. Nie możemy wyrazić tego, jak bardzo jesteśmy szczęśliwi z powodu tego Grand Prix – wspominał Paulo Pinheiro, CEO toru Algarve.