Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

MotoGP

GP Emilii-Romanii: Vinales wreszcie zwycięski | Analiza

Maverick Vinales (Yamaha Factory Racing) w końcu doczekał się zwycięstwa w tegorocznym sezonie klasy królewskiej MotoGP. Podium dopełnili jego rodacy – Joan Mir (Suzuki) i Pol Espargaro (KTM). Trzecie miejsce, na skutek kary czasowej, stracił Fabio Quartararo. W klasyfikacji generalnej prowadzącego Andreę Dovizioso (Ducati) i czwartego w tabeli Mira dzieli zaledwie cztery punkty. Wyścig na Misano tylko potwierdził jak wyrównana jest stawka, czas na kilka słów o tym…

Maverick VInales GP Emilii-Romanii 2020 triumf
Fot. MotoGP

Lider „generalki”, czyli Dovi, był zaledwie ósmy. Stawkę długo prowadził Francesco Bagnaia (PramacDucati), jednak ostatecznie Włoch nie dojechał do mety po wywrotce. Wyścig ukończyło zaledwie trzynastu zawodników. Z powodu kontuzji pauzował Anglik Cal Crutchlow (LCR Honda), natomiast do wyścigu na skutek bolesnej wywrotki w rozgrzewce nie przystąpił Niemiec Stefan Bradl (Repsol Honda). Bezbłędny okazał się za to Vinales, który pokerowo rozegrał GP Emilii-Romanii.

Zawodnicy po raz drugi przystępowali do rywalizacji na włoskim torze Misano Adriatico. Organizatorzy nazwali je GP Emilii-Romanii, gdyż tak zwie się region, w którym położony jest tor. O tym, że zawodnicy i zespoły byli jeszcze lepiej przygotowani do zmagań, świadczy jeszcze mocniej wyśrubowany rekord toru. Maverick Vinales był bowiem bliski złamania granicy jednej minuty i trzydziestu jeden sekund. Co ciekawe, obiekt położony jest we Włoszech, a nie w San Marino. Ze względu na organizację GP Włoch na torze Mugello (w tym roku nie odbył się z powodu organizacji 1000. rundy MŚ Formuły 1) wyścig na Misano  Adriatico od lat posiada nazwę GP San Marino.

Najlepszy zawodnik: Vinales

Po raz pierwszy w sezonie tytuł ten należy przyznać Maverickowi Vinalesowi. Kierowca fabrycznej Yamahy tym razem od początku prezentował dobre tempo, utrzymując prowadzenie na starcie. Nie od dziś Hiszpan słynie z niezbyt mocnej pierwszej fazy rywalizacji, o czym dobrze świadczy ubiegłotygodniowa rywalizacja. Vinales najwidoczniej wyciągnął pozytywne wnioski i po kolejnym pole position nie popełnił drugi raz tego samego błędu. Hiszpan wprawdzie wykorzystał wywrotkę prowadzącego Francesco Bagnai (PramacDucati), jednak w sportowej rywalizacji najważniejsze jest, aby nie popełnić błędu. I tak właśnie kierowca Yamahy uczynił.

ZOBACZ TAKŻE
Arthur Sissis: Syn marnotrawny wyścigów motocyklowych

Najlepszy zespół

W dzisiejszym wyścigu nie mieliśmy do czynienia z dominacją jednego zespołu nad innymi, a to głównie ze względu na mieszane uczucia każdej ekipy. Na podium znaleźli się bowiem kierowcy trzech różnych fabrycznych zespołów – Vinales z Yamahy, Mir z Suzuki oraz Espargaro z KTM-a.

O weekendzie tym na pewno będą chcieli zapomnieć ich zespołowi partnerzy. Valentino Rossi i Brad Binder zaliczyli bowiem wywrotki, natomiast Alex Rins od początku weekendu narzekał nie tylko na problemy z trakcją, ale także z ręką. W konsekwencji Hiszpan ukończył rywalizację dopiero na przedostatniej, dwunastej lokacie. Największe uznanie mimo wszystko należy się KTM-owi, który zanotował największy progres. Tydzień temu bowiem kompletnie nie liczyli się w walce o czołowe lokaty.

Największym rozczarowaniem rzecz jasna jest fabryczna ekipa Ducati. Od dłuższego czasu Andrea Dovizioso nie ma tempa, nie mówiąc już o Danilo Petruccim. Zespół, który w ostatnich latach najbardziej naciskał Repsol Hondę, w obecnym czasie nie potrafi kompletnie wykorzystać absencji Marca Marqueza i przez to problemów Japończyków.

Bezbłędny Vinales vs gorący Bagnaia

Po ubiegłotygodniowym weekendzie raczej mało osób wierzyło w przełamanie Mavericka Vinalesa. Większe nadzieje wiązano z dyspozycją Francesco Bagnai, który mimo iż wraca po kontuzji nogi, wyścig o GP San Marino zakończył na drugim miejscu. W dzisiejszym starcie „Peco” odrobił straty do Vinalesa i wyprzedził go na 6. okrążeniu. Włoch, który przymierzany jest do posady Dovizioso, długo prowadził wyścig, trzymając na dystans Hiszpana. Na siedem okrążeń przed metą zaliczył jednak uślizg przedniego koła w szóstym zakręcie, w konsekwencji czego pożegnał się z rywalizacją. Na domiar złego z powodu problemów technicznych wycofał się drugi z zawodników Pramac Racing, Jack Miller.

Oprócz Vinalesa, na uznanie zasługuje Joan Mir, który już po raz trzeci w tym sezonie stanął na podium. Od GP Austrii jest najrówniej jeżdżącym zawodnikiem, co pozwoliło mu zbliżyć się do prowadzącego w tabeli Desmo Doviego na różnicę zaledwie czterech punktów. Po raz drugi na trzecim miejscu znalazł się Pol Espargaro. Przyszły zespołowy partner Marca Marqueza, mimo napierania na Fabio Quartararo, nie popełnił błędu. Nie ustrzegł się ich za to po raz kolejny Francuz, który otrzymał karę przejazdu przez dłuższą nitkę toru na okrążenie przed końcem rywalizacji.

Kierowca satelickiej Yamahy nie wykonał polecenia sędziów, w związku z czym do jego wyniku doliczono trzy sekundy. To pozwoliło Espargaro odzyskać najniższy stopień podium. Quartararo nie ukrywał w boksach rozgoryczenia. Utrata trzeciego miejsca z pewnością jednak zaboli go mniej, aniżeli kolejny wyścig bez punktów (przypomnijmy, iż tydzień temu nie dojechał do mety przez wywrotkę). Wysoką pozycję zajął Miguel Oliveira, który ramię w ramię walczył z Ikerem Lecuoną. Najmłodszy w stawce Hiszpan jechał najlepszy wyścig w dotychczasowej karierze w klasie królewskiej. Nie ustrzegł się jednak błędu i dołączył do grona zawodników, którzy nie ukończyli wyścigu.

Progres Alexa Marqueza widoczny, gdy faworyci mają kłopoty

O rywalizacji w Misano na pewno zapomnieć będzie chciał ubiegłotygodniowy zwycięzca, Franco Morbidelli. Włoch został wywieziony z toru przez Aleixa Espargaro (Aprilia Factory Racing), w konsekwencji czego musiał odrabiać straty. Ostatecznie należy pochwalić kierowcę satelickiej Yamahy za duży progres. Przedzielił bowiem duet fabrycznej stajni Ducati, który zaliczył po raz kolejny niemrawy wyścig.

ZOBACZ TAKŻE
Petronas Yamaha dementuje plotki. Nie planują zakontraktować Dovizioso

Andrea Dovizioso, mimo utrzymania prowadzenia w tabeli, nie może być zadowolony ze swojej formy. Zajął bowiem dopiero ósme miejsce i to za sprawą odpadnięcia kilku zawodników. To już trzeci weekend przez szans na podium. Lepiej spisał się choćby Alex Marquez, dla którego ten weekend jest z kolei przełamaniem niemocy. Po „wygraniu” rozgrzewki szybko wskoczył do czołowej dziesiątki i ostatecznie linię mety przeciął jako siódmy. To zdecydowanie najlepszy weekend w MotoGP dla młodszego z braci Marquezów i nadzieja na „lepsze jutro”.

Klasyfikacja generalna

Andrea Dovizioso (84 punkty) utrzymał prowadzenie w tabeli. Posiada jednak zaledwie jeden punkt przewagi nad Quartararo i Vinalesem. Zaledwie cztery traci Joan Mir, który wyrasta na „czarnego konia” sezonu. Kolejni w klasyfikacji znajdują się najwięksi pechowcy z Misano – Morbidelli i Miller (obaj po 64 „oczka”). W klasyfikacji generalnej prowadzi Petronas Yamaha SRT.

Co przed nami?

ZOBACZ TAKŻE
Znamy nowy kalendarz MotoGP 2020. W końcu doczekaliśmy się!

Karuzela Motocyklowych Mistrzostw Świata przenosi się do Hiszpanii na tor Catalunya. Czy Maverick Vinales przełamał niemoc i rozpocznie drogę po upragniony tytuł? A może to Andrea Dovizioso powróci do formy i odeprze atak rywali? Jak rola „czarnego konia” wpłynie na Joana Mira? Wszystkiego dowiemy się już za tydzień, 27 września.

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama