Caesars Palace na ratunek Ameryce
W latach 80. XX wieku, a szczególnie na ich początku, F1 była bardzo popularna w USA. Organizowane były tam dwa wyścigi w ciągu jednego sezonu – w Long Beach oraz w Watkins Glen. Obie rundy były lubiane zarówno przez kibiców, jak i kierowców. Niestety po wielu perturbacjach wyścig w Watkins Glen wraz z końcem 1980 r. wypadł z kalendarza. Na szczęście władze F1 wcześniej znalazły pewną alternatywę. Był nią wyścig w królestwie hazardu – Las Vegas. Niestety ktoś wymyślił, że zawodnicy nie będą ścigać się ulicami. Zamiast tego wytyczono tor… na parkingu hotelu Caesars Palace. Trasa miała długość 3,7 km i posiadał 14 zakrętów, z czego aż dziesięć było w lewo. Właśnie tak powstał dość specyficzny obiekt, który był gospodarzem GP Las Vegas.
Organizatorzy, aby nie zrobić z toru „lotniska”, dowieźli z okolicy żwir. Dodatkowo żałosną sytuację pogorszyło położenie toru, który znajdował się niedaleko pustyni – olbrzymie temperatury oraz silne podmuchy wiatru to niezbyt dobre połączenie dla bolidów F1 oraz samych kierowców.
1981 U.S. #F1 Grand Prix at Caesars Palace car park. This is the present location of The Mirage and Forum Shops pic.twitter.com/TgTXyPbnnW
— Sport & Betting History (@CDCHistory) October 21, 2018
GP Las Vegas 1981: Historia trzech muszkieterów walczących o tytuł MŚ?
Była to ostatnia runda sezonu 1981, a o końcowy laur walczyli Carlos Reutemann, Nelson Piquet oraz Jacques Laffite. Można było więc spodziewać się ciekawej walki o końcowy triumf w „generalce”. Kwalifikacje padły łupem kierowców Williamsa – z pole position startował Reutemann, a tuż obok niego Jones. Piquet startował z P4, a Laffite w zasadzie pogrzebał swoje szanse na mistrzostwo, gdyż kwalifikacje zakończył na odległej 12. pozycji.
Nastał dzień wyścigu. Start okazał się tragedią dla Reutemanna. W ciągu jednego okrążenia spadł z pierwszego na piąte miejsce, a potem nie było wcale lepiej. Na szczęście dla niego, w tamtym momencie Piquet i Laffite jechali za nim. Argentyńczyk w coraz bardziej sprawiającym problemy Williamsie bronił się jak lew przez kolejne 17 okrążeń przed atakami Piqueta. Dopiero później Brazylijczyk wykorzystał chwilowe poważne problemy Argentyńczyka i wyprzedził go po zewnętrznej, ledwie unikając kontaktu zarówno z rywalem, jak i bandą. Kilka okrążeń później z rywalizacji odpadli Villeneuve oraz Andretti, przez co Piquet awansował na czwarte miejsce. W końcówce wyprzedził go Mansell, ale dwa oczka za piąte miejsce dawały mu na tamtą chwilę pierwszy tytuł mistrza świata.
Wyścig wygrał Jones, przed Prostem oraz Giacommellim z Alfy Romeo, dla którego było to jedyne podium w karierze. Czwarty na metę wpadł Mansell, a za nim wręcz półprzytomny Piquet oraz Laffite. Z racji tego, iż Reutemann ukończył wyścig poza punktowaną szóstką, kierowca pochodzący z Rio de Janeiro został mistrzem świata. Warto dodać, iż wygrana Jonesa przy słabym miejscu Laffite’a spowodowała, że to Australijczyk wskoczył na trzecią pozycję.
#OnThisDay in 1981.
Nelson Piquet (Brabham-Ford-BT49C) became the new F1 World Champion, a 5th place finish at the end of season Caesars Palace GP saw Piquet pip Carlos Reutemann by a single point.
Alan Jones (Williams-Ford-FW07C) dominated the race, his 12th & last F1 win. pic.twitter.com/n7ggdtfKqN— Grand Prix Memories 🏎️🏁 (@GPMemories) October 17, 2020
Drugi i ostatni wyścig F1. Czas na nowy układ toru
Rok później w wyścigu już o nie tak wysoką stawkę triumfował Michele Alboreto, przed Johnem Watsonem i bohaterem Amerykanów – Eddie Cheeverem. Była to dla Włocha pierwsza wygrana w królowej sportów motorowych. Z racji tego, iż oba wyścigi okazały się klęską pod względem widowni i przychodów, postanowiono więcej nie ścigać się na tym nietypowym torze. W latach 1983-1984 ściągnięto tu jednak serię CART. Zmodyfikowano jednak pętlę, bowiem zawodnicy ścigali się na torze o charakterystyce podobnej do owalu.
W 1983 roku spodziewano się sporej walki pomiędzy Mario Andrettim a Al Unserem. Czarnym koniem miał być Włoch Teo Fabi. Pole Position zdobył John Paul jr, a wyścig padł łupem właśnie Mario Andrettiego. Obaj zawodnicy rywalizowali niemal do samego końca. Drugi wówczas Paul tak wypowiadał się o torze:
Naprawdę uważam, iż jest to tor uliczny. Za każdym razem, gdy musisz zredukować bieg, czuć, że to droga szosowa. Tor jest bardzo trudny, nie widać zakrętów, a one wszystko są ślepe i płaskie. Nie ma na to żadnej reguły. To bardzo trudne. To dobre miejsce do jazdy, ale trzeba być bardzo precyzyjnym.
Ostatnie tango, czyli jak GP Las Vegas pożegnało się również z CART
Rok później odbył się ostatni w historii wyścig na Caesars Palace. Był to przy okazji finał sezonu CART. Tom Sneva i Mario Andretti walczyli o tytuł mistrza serii. W końcowej części toru dokonano małych korekt i tym samym prędkość przejazdu minimalnie spadła. W wyścigu triumfował Sneva, lecz Andretii miał taka przewagę, iż spokojnie został mistrzem serii.
Po tym wydarzeniu włodarze hotelu przestali interesować się sprowadzaniem różnych serii wyścigowych. Dziś próżno szukać śladów obiektu, gdyż parking na którym ścigali się zawodnicy już nie istnieje. Trzeba mimo wszystko przyznać, że choć tor był nudny i sprawiał wiele problemów technicznych z nawierzchnią i otoczeniem (w obu rundach F1 odpadała zawsze przynajmniej połowa stawki), a kierowcy go nie lubili, to miał on swój urok i nie można odmówić mu oryginalności. Tak oto prezentuje się historia toru, który istniał tak naprawdę tylko przez 4 lata. Wydaje się, iż niemal na pewno tor na parkingu w Miami okaże się bardziej trafionym pomysłem niż ten w Las Vegas.