Na pierwszy rzut oka (gdyby nie zielone tablice) Peugeot e-208 wygląda jak zwykła wersja z silnikiem spalinowym. To dobrze. Grzechem byłoby zmienianie wyglądu tego samochodu i dodawanie na siłę futurystycznych udziwnień, które mają podkreślać jego elektryczność. Zespół designerów doszedł do wniosku, że “mamy naprawdę fajnie wyglądające auto, nie zmieniajmy nic w wersji elektrycznej”. I muszę przyznać, że była to świetna decyzja.
Miłość od pierwszego wrażenia?
Przygodę z e-208 określiłbym jako wakacyjny romans. Przyszedł szybko, był intensywny, już byłem przekonany, że to wielka miłość, ale po rozstaniu jakoś za nim mocno nie tęsknię. Bynajmniej nie jest to wina samego samochodu i jeśli byłaby to klasyczna wersja spalinowa, ból po rozstaniu byłby znacznie silniejszy. Będzie to trochę cliché przy wcześniejszym porównaniu, ale ostatniego dnia powiedziałem do niego “to nie twoja wina, tu chodzi o mnie”. To naprawdę dobre i przyjemne auto, w którym można się zakochać od pierwszego wrażenia ale… obecna infrastruktura i mieszkanie w bloku na obrzeżach Warszawy zdecydowanie nie sprzyja takiemu romansowi z samochodem elektrycznym.
Fot. Karol Dymkowski
Peugeot e-208 – dobry, mały krok w przyszłość
Tak, samochody elektryczne to ciągle przyszłość. Teraźniejszość jeszcze im nie sprzyja w stu procentach. Ten sam problem w moim odczuciu ma e-208. Auto wygląda bardzo dobrze, przyjemnie się prowadzi, jest dobrze wykonane i mamy kolejne “ale”. Tę całą przyjemność odbierał mi niepokój. Ciągle zerkałem na cyfrowy wyświetlacz i sprawdzałem zużycie prądu i ile kilometrów jeszcze będę mógł przejechać na akumulatorach o pojemności 50 kW. Według WLTP auto na pełnym naładowaniu może przejechać 340 kilometrów. Realnie bym powiedział bliżej 300, a ze względu, że auto testowałem w marcu przy niskich temperaturach, zasięg spadał do około 250 kilometrów przy normalnej jeździe w mieście. W przypadku bardziej dynamicznej jazdy, komputer pokazywał, że kolejna wizyta na stacji ładowania (lub w galerii handlowej) czeka mnie za około 200 kilometrów. I to mówię o jeździe głównie po Warszawie, z prędkościami do 90 km/h. Na dłuższą trasę zabrakło mi odwagi.
Fot. Karol Dymkowski
Z drugiej strony, nie możemy zapominać o przeznaczeniu Peugeota e-208. To auto typowo miejskie i na dłuższą wycieczkę w kilka osób poza miasto się nie nadaje. Dlatego też nie chcę tego zasięgu uznawać do końca za wadę. Do codziennego użytkowania w mieście będzie w zupełności wystarczający i jeśli ktoś ma możliwość podłączenia go na noc do zwykłego gniazdka, to nie odczuje tego problemu i niepewności, co ja.
Jazda to przyjemność
Tego z pewnością nie można mu odmówić. e-208 to bardzo przyjemne auto w prowadzeniu. Kompletnie nie odczuwa się dodatkowych prawie 300 kilogramów w porównaniu z wersją spalinową (elektryk waży 1455 kg). Auto w zakrętach prowadzi się pewnie i przyjemnie reaguje na ruch kierownicą. Z całą pewnością nie jest ociężały… przynajmniej na równej drodze. Zmieniało się to i było bardziej odczuwalne na nierównościach. W tym przypadku już czułem, że jadę nieco cięższym autem biorąc pod uwagę, że to mały miejski hatchback. W tym przypadku zawieszenie w e-208 było nieco zbyt miękkie, a ja za takim nie przepadam.
Fot. Karol Dymkowski
Poruszanie się elektrykiem uczy planowania
Była to jednak tylko mała rysa na całości, na którą po chwili przestałem zwracać uwagę i cieszyłem się jazdą w ciszy z bardzo dobrze jadącym i skręcającym samochodem. No i nie możemy też zapominać o przyspieszeniu. Mimo, że Peugeot e-208 nie jest królem prędkości i maksymalnie pojedzie 150 km/h, to moment obrotowy na poziomie 260 Nm dostępny od samego początku, potrafi wbić w siedzenie. Jest to auto, które ma zaledwie 136 koni mechanicznych (100 kW), ale do setki przyspiesza w około 8 sekund. Co więcej, po około 3 sekundach na wyświetlaczu mamy już 50 km/h. Biorąc pod uwagę moc, taki wynik jest zdecydowanie bardziej, niż zadowalający. Mimo, że to zwykły miejski hatchback, to w momencie wciśnięcia pedału gazu mamy wrażenie, jakbyśmy jechali autem o mocy co najmniej 200 koni. To trzeba przyznać elektrykom, przyspieszenie w nich to coś wspaniałego.
Fot. Karol Dymkowski
Samochód pozwala nam na jazdę w trzech trybach – Eco, Normal i Sport. Najwięcej czasu spędziłem w trybie Normal. Właśnie wtedy, auto pozwalało mi na przejechanie tych 250-280 kilometrów. Eco był zbyt ograniczony i mułowato reagował na gaz, a Sport mnie przerażał. I nie mówię to o osiągach, a o przewidywanym zasięgu. Mimo wszystko, biorąc pod uwagę warunki pogodowe nie jest to zły wynik. Zakładam, że przy temperaturach powyżej 20 stopni celsjusza byłbym w stanie przejechać nim te 320, a może nawet deklarowane 340 kilometrów. Tryb Eco w tych warunkach w połączeniu z delikatną jazdą pozwoli na zrobienie ponad 360, a może nawet około 400 kilometrów. A to już wynik, który zasługuje na brawa.
Są pewne “ale”
Peugeot e-208 nie jest autem idealnym. Obok jego świetnego wyglądu, przyjemnych wrażeń z jazdy, dobrego wykonania i naprawdę fajnego przyspieszenia są też pewne wady, z którymi trzeba się liczyć. I tak jak mówiłem wcześniej, nie zaliczam do nich zasięgu, bo jest to auto miejskie i do takiego użytkowania pojemność akumulatorów będzie wystarczająca.
Tym, z czym właściciele będą musieli nauczyć się żyć, jest przestrzeń. Jako, że nie zostałem stworzony do koszykówki i mając 170 cm wzrostu z przodu miejsca mi nie brakowało, to osoby wyższe już mogą tak dobrze się nie czuć. A co dopiero z tyłu. Tam już nawet ja czułem się nieco klaustrofobicznie. Również nie można się spodziewać szału w przypadku bagażnika. Na codzienne zakupy i jakiś plecak lub torbę wystarczy, ale na więcej bym nie liczył.
Fot. Karol Dymkowski
Do dwóch rzeczy musiałem się też przyzwyczaić i na początku sprawiało mi to kłopot. Jedna z nich jest dosyć istotna, druga nieco mniej. Pierwszą jest mała przednia szyba (tylna zresztą też) i nieco ograniczona widoczność przez słupki A. Czasem musiałem się wychylać przy wyjazdach, żeby dokładnie zobaczyć, czy przypadkiem ktoś nie nadjeżdża. I serio ta przednia szyba wydaje się strasznie mała. Drugim, mniej istotnym rozwiązaniem, do którego się musiałem przyzwyczaić, był wyświetlacz 3D. Początkowo nieco dziwnie mi się z niego korzystało i dosyć długo zajęło mi znalezienie odpowiedniej pozycji za kierownicą, żeby wszystko było dobrze widoczne. Z czasem jednak się do niego przyzwyczaiłem. Nie byłem nim jakoś bardzo zachwycony, ale też w niczym mi nie przeszkadzał.
Fot. Karol Dymkowski
A co do środka…
Oprócz wcześniej wspomnianych słupków A, uczucia przytłoczenia i wymagającego przyzwyczajenia wyświetlacza 3D to całościowo środek w e-208 jest świetny i spodobał mi się od razu. Czuć w nim nowoczesność i świeżość, a jakość wykonania jest na bardzo wysokim poziomie. Nie zauważyłem zbyt wielu elementów, na których oszczędzano. Jedyne co mi mocno rzuciło się w oczy (i w czucie) to plastiki na tunelu centralnym przy nogach pasażera. Były one nieprzyjemne w dotyku i czuć, że nie są najlepszej jakości.
Fot. Karol Dymkowski
Tym, co mnie kupiło od razu, była kierownica. Może i jest nieco za duża, a ustawienie jej i fotela tak, aby wyświetlacz był dobrze widoczny wymaga chirurgicznej precyzji, benedyktyńskiej cierpliwości i nieugiętości w moim przypadku (ustawienie fotela, które mi odpowiadało, nie szło w parze z ustawieniem kierownicy, które by mi odpowiadało…), to jej wygląd przynajmniej w części odkupuje te grzechy.
Fot. Karol Dymkowski
Jest jeszcze jedna rzecz, która powinna być rozwiązana inaczej – sterowanie klimatyzacją. Nie rozumiem i raczej nie zrozumiem, czemu podjęto decyzję, aby sterowanie klimatyzacją odbywało się za pomocą ekranu dotykowego. Jak dla mnie jest to mało intuicyjne i zbyt mocno odwraca uwagę od jazdy.
Peugeot e-208 – Podsumowanie
-
Wygląd zewnętrzny
-
Wnętrze
-
Przyjemność z jazdy
-
Multimedia
-
Jakość materiałów
-
Zawieszenie
-
Silnik
-
Spalanie
-
Wyposażenie
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Peugeot e-208 jest autem, którego największa wada nie jest bezpośrednio związana z nim. To problem wszystkich aut elektrycznych w dzisiejszych czasach. Oczywiście da się z nimi żyć, ale nie jest to jeszcze tak wygodne, jak w przypadku aut spalinowych. Infrastruktura nie jest bowiem idealna i użytkowanie elektryków wymaga znacznie więcej planowania i dostosowywania swoich podróży. Osoby mieszkające w blokach (bez dostępu do gniazdka) i w mniejszych miastach nie będą miały z nimi łatwo. Odkładając to na dalszy plan, Peugeot e-208 jest autem naprawdę bardzo udanym. Wygląda świetnie, jest dobrze wykonany, a zasięg do codziennego miejskiego użytkowania w zupełności wystarcza. Do dalszych podróży raczej się nie nadaje, ale też nie do tego został stworzony. Nie jest wolny od wad, to jasne, ale zdecydowanie więcej znalazłem w nim zalet i jeśli chciałbym kupić małe miejskie auto elektryczne, to e-208 byłby wysoko na liście.
Artut
21 listopada 2021 at 08:40
Idę se kupić