Connect with us

Czego szukasz?

IndyCar

Patricio O’Ward: Kim jest meksykański straszak na Daniela Ricciardo?

Podczas gdy w Formule 1 Daniel Ricciardo i Lando Norris reprezentują barwy McLarena, tak w IndyCar podopieczny zespołu z Woking pisze swoją własną historię. Kim jest Patricio O’Ward? Co widzi w nim Zak Brown, a także dlaczego McLaren tak dba o niego? Zapraszamy do zapoznania się z historią sympatycznego Meksykanina.

Patricio O'Ward i wygrana wTexasie
#5: Pato O’Ward, Arrow McLaren SP Chevrolet celebrates winning the XPEL 375

Patricio O’Ward i początki jego kariery

Monterrey to ponad milionowe miasto w Meksyku. Kibicom sportów motorowych na pewno jest kojarzone z serią CART i przemysłową panoramą wokół toru. To właśnie tam na świat przyszedł Patricio O’Ward. „Pato” rozpoczął swoją karierę w 2005 roku od kartingu. Po siedmiu latach startów na tamtym poziomie, przesiadł się do single-seaterów. W 2013 roku Meksykanin startował w Latam Fórmula 2000, Formula Renault 1.6 NEC i Pacific Formule F2000. 

ZOBACZ TAKŻE
IndyCar: Poznaj bliżej świat amerykańskiej formuły

Kolejnym krokiem była rywalizacja we Francuskiej Formule 4. „Pato” w trakcie kampanii zdołał raz wygrać wyścig i dodatkowo raz stanąć na podium. Dzięki regularnej jeździe, mimo iż nie wystartował w pierwszych sześciu wyścigach sezonu, to zdołał w klasyfikacji końcowej zająć siódme miejsce.

Powrót do Ameryki

Meksykanin zdecydował jednak, iż warto wrócić do Ameryki. W sezonie 2015/16 Pato rywalizowała w nowopowstałej meksykańskiej serii jaką była NACAM Formula 4. Zawodnicy rywalizowali po torach umiejscowionych w całym Meksyku – od Puebli po tor w Mexico City. Podobnie jak we Francji, O’Ward nie jechał tu pełnego sezonu. Był jednak na tyle regularny, iż pomimo opuszczenia aż 9 wyścigów… został II wicemistrzem serii! To dobitnie pokazało, iż Meksykanin na tle innych kierowców ze swojego kraju wyróżnia się. Wtedy zaczęły się głosy, że jego kraj doczeka się drugiego Sergio Pereza w F1 lub w IndyCar.

Patricio O’Ward miał fenomenalny sezon 2017 w IMSA Sportscar Championship

Na sezon 2017 Meksykanin wstąpił do drabinki, która prowadzi do IndyCar. Starty w Indy Lights nie były jednak jedynym programem, który realizował. Popularny Pato bowiem startował w wyścigach sportscarów, a konkretniej zaliczał pełny sezon w serii IMSA Sportscar Championship. Wraz z Jamesem Frenchem, Kylem Massonem i Nichollasem Boullem reprezentował ekipę Performance Tech w klasie Prototype Challenge.

Jak się okazało, była to bardzo udana kampania. Załoga oznaczona numerem 38 zdominowała sezon. Na 8 wyścigów wygrała aż 7, a w tym jednym niewygranym – kończącym sezon Petit Le Mans na Road Atlanta – zajęli trzecie miejsce. Z racji, iż Masson i Boulle nie startowali w pełnym sezonie, to mistrzami zostali French i właśnie O’Ward. Warto dodać, iż był to ostatni sezon klasy w tej serii. Od 2018 roku bowiem PC zniknęło z IMSA Sportscar. Rolę juniorskich prototypów IMSA przejęła wtedy w pełni seria IMSA Prototype Challenge z samochodami LMP3.

Patricio O’Ward mistrzem Indy Lights

W sezonie 2017 Meksykanin zadebiutował w serii Indy Lights. Jednak biorąc pod uwagę, iż bardziej był skupiony na walce o mistrzostwo w swojej klasie w serii IMSA Sportscar Championship, tamten rok spędził bardziej na nauce. W klasyfikacji końcowej zajął bowiem 15. miejsce. Na rok 2018 O’Ward przystępował z mistrzowskimi ambicjami. Rodaka Sergio Pereza przygarnęła ekipa Andretti Motorsport. Zespół ten w USA znany jest z wyławiania młodych talentów. 

Patricio O'Ward po zostaniu mistrzem serii Indy Lights

Fot. IndyCar

Widocznie jej włodarze dostrzegli coś więcej w jeździe Meksykanina. Inaczej po prostu by go nie zatrudnili. I rzeczywiście szefostwo Andretti Motorsport nie pomyliło się. Patricio O”Ward zdominował bowiem serię Indy Lights. Rodak Pereza w bezpośredniej konfrontacji pokonał Coltona Herte, który także uznawany jest za gigantyczny talent. Jak się okazało, postawa Meksykanina w Indy Lights zaowocowała wielką nagrodą o jakiej pewnie nawet nie śnił.

Debiut w IndyCar

Wyścig na torze Sonoma Raceway był ostatnim w kalendarzu IndyCar w sezonie 2018. Patricio O’Ward został zaproszony przez zespół Harding Racing właśnie na tę rundę. Wielu było ciekawych co pokaże ten zawodnik w debiucie. Ku zaskoczeniu wszystkich Meksykanin w sesji kwalifikacyjnej zajął piąte miejsce. To było coś niesamowitego. Nawet sam zainteresowany nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. W wyścigu co prawda O’Ward spadł o 4 miejsca, lecz nie ulegało to złudzeniom, że pokazał się on ze świetnej strony. Meksykanin był komplementowany za szybką i dość mądrą jazdę. Zauważono, że potrafi on wytrzymać trudnie psychicznie sytuacje. Tym samym na sezon 2019 do swojej akademii włączył go Red Bull, a sam zainteresowany został zatrudniony przez zespół Carlin do startów w całym sezonie serii IndyCar.

O'Ward i Sonoma 2018

Fot. IndyCar / Meksykanin w akcji w czasie weekendu na torze Sonoma

Z ziemi amerykańskiej do japońskiej

W połowie sezonu jednak zmieniono mu plan wyścigowy. Po serii skandali z Danem Ticktumem na czele w japońskiej Super Formule postanowiono, aby miejsce Brytyjczyka zastąpił bohater artykułu. Super Formula to druga najszybsza seria wyścigowa na świecie. Wielu kierowców miało problem z zaaklimatyzowaniem się w niej od razu. Dobrym przykładem jest tutaj Pierre Gasly, który w 2017 roku przez pierwsze kilka wyścigów był out-siderem.

Patricio O'Ward Okayama 2019

Fot. Super Formula / Meksykanin w czasie wyścigu na torze Okayama

Podobne problemy miał O’Ward. Meksykanin w wyścigach na torze Fuji i Twin Ring Motegi zajął 14. miejsce. Dużo lepiej było w Okayamie. Tam bowiem zawodnik ekipy Mugen wpadł na metę jako 6. Jednak pomimo tego, w ostatniej rundzie sezonu zastąpił go Juri Vips. Jakby tego było mało rozstał się z Red Bullem, lecz wkrótce potem przygarnął go McLaren.

Epizod w F2

W 2019 roku zawodnik ekipy MP Motorsport – Mahaveer Raghunathan musiał przymusowo opuścić jedną rundę F2, po tym jak uzbierał wystarczająco dużo punktów karnych. Holenderska ekipa zgłosiła się po Meksykanina. Niestety O’Ward nie grał w Austrii pierwszej roli. Wszystko pokrzyżowała alternatywna strategia, która po prostu nie miała prawa wypalić. W efekcie rodak Pereza zajął odległe 19. miejsce. W wyścigu sprinterskim było ciut lepiej, bowiem „Pato” zdołał dojechać do mety na P14. Był to jedyny weekend zawodnika w bezpośrednim przedsionku F1.

Meksykanin i jazda w F2

Fot. Red Bull Junior Team

Świetny sezon 2020, lecz bez zwycięstwa

Meksykanin na rok 2020 podpisał kontrakt z ekipą Arrow McLaren SP. Kampania ta była świetna w wykonaniu, bowiem został on uznany za odkrycie roku. W klasyfikacji generalnej zajął czwarte miejsce z czterema podiami na koncie. Co ciekawe O’Ward miał dwie spore szansy na zwycięstwo. Do drugiego wyścigu rozgrywanego na torze Road America Meksykanin przystępował z pole position. Prowadził przez większą część wyścigu, po czym w samej końcówce zbliżył się do niego Felix Rosenqvist. Szwed zaatakował kierowcę Arrow McLarena SP na 2 okrążenia przed końcem. Zawodnicy jechali bok w bok przez kilka zakrętów, lecz górą z pojedynku wyszedł Szwed.

 

Podobna sytuacja miała miejsce na owalu w Gateway. Meksykanin do momentu ostatniego pit-stopu prowadził w wyścigu. Wtedy jednak przez zbyt wolną pracę mechaników musiał uznać wyższość Scotta Dixona. Jakby tego było mało szalonym atakiem po zewnętrznej w samej końcówce wyścigu minął go Takuma Sato, który zastosował swoje motto „Nie ma ataku, to nie ma szansy”. Tym samym popularny „Pato” wpadł na metę jako trzeci. Wszyscy jednak wiedzieli, iż pierwsza wygrana to tylko kwestia czasu.

Walka o mistrzostwo w sezonie 2021

W sezonie 2021 O’Ward dwukrotnie cieszył się z wygranej. Meksykanin bowiem triumfował w Texasie i Detroit. W szczególności na uznanie zasługuje to co kierowca zrobił w tym drugim mieście. Świetnie wykorzystywał nadarzające się okazje i po restartach mijał rywali jak tyczki. Nie bał się ryzykować i co ciekawe w obu tych wyścigach kierowcą, który wypuścił z rąk wygraną był Josef Newgarden.

ZOBACZ TAKŻE
O'Ward wygrał zakład z Brownem i poprowadzi bolid F1

Druga część sezonu nie była jednak już tak udana jak pierwsza. Po wakacyjnej przerwie O’Ward bowiem tylko raz zdołał stanąć na podium. Miało to miejsce na torze Gateway. W kilku tych wyścigach podopieczny McLarena miał także pecha. W Nashville zderzył się z Alexandrem Rossim, a w Portland walkę o wygraną pokrzyżował mu wyjazd samochodu bezpieczeństwa w złym momencie. Totalną katastrofą okazał się decydujący wyścig w Long Beach, do którego przystępował jako wicelider mistrzostw. Krótko po starcie Meksykanina storpedował szalonym atakiem Ed Jones. W jego wyniku w bolidzie zawodnika z Monterrey doszło do awarii skrzyni biegów co pozbawiło go szansy na walkę o mistrzostwo. Ostatecznie w klasyfikacji kierowców zajął 3. miejsce.

Josef Newgarden_ Pato O'Ward and Alex Palou

Fot. IndyCar / Przed wyścigiem w Long Beach w walce o tytuł liczyli się Newarden, O’Ward i Palou

Żeby być obiektywnym Meksykaninowi zdarzały się też wpadki. Chociażby na ostatnim okrążeniu wyścigu Indianapolis 500, dał się ograć Simonowi Pagenaudowi tracąc tym samym podium. Niemniej jego jazda była bardzo dokładna i przemyślana. 

Test bolidem F1 i co dalej?

Za wygranie wyścigu IndyCar zgodnie z umową Zak Brown dał mu poprowadzić bolid Formuły 1 na testach posezonowych w Abu Zabi. W trakcie sesji O’Ward pokazał się z bardzo dobrej strony. Dzięki temu prawdopodobnie zobaczymy go w kilku piątkowych sesjach treningowych w sezonie 2022. Szef McLarena dodatkowo publicznie powiedział, iż jego podopieczny ma dwuletnie okno na awans do królowej sportów motorowych.

ZOBACZ TAKŻE
Superlicencja FIA - wszystko, co musicie o niej wiedzieć

Biorąc pod uwagę fakt, iż Daniel Ricciardo jest nierówny, a Lando Norris jest krok od zawieszenia za uzbierane punkty karne, McLaren chce mieć w gotowości własnego kierowcę, który w razie czego zastąpiłby jednego z etatowych zawodników. Tym samym Patricio O’Ward w pełni ma wyrosnąć na straszaka dla zakontraktowanych kierowców. Sam zainteresowany dolewa oliwy do ognia. Dla serwisu motorsport.com, Meksykanin powiedział, iż jeżeli zwolni się miejsce w zespole F1, a Zak Brown zwróci się właśnie do niego to bez wahania przyjmie tę ofertę. Nie bez znaczenia jest fakt, iż Zak Brown jak i Andreas Seidl wypowiadają się o kierowcy w superlatywach. Warto, więc przyglądać się sytuacji w zespole z Woking i zapisać sobie gdzieś na kartce nazwisko „O’Ward”, gdyż ten zawodnik być może przy odpowiednich wiatrach w przyszłości trafi do królowej sportów motorowych. Czas pokaże.

4.2/5 (liczba głosów: 4)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama