Najdziwniejsza nagroda za wygranie wyścigu
Trofea w Formule 1 stanowią bardzo ważny element ceremonii dekoracyjnej. Ich wygląd różni się kompletnie w zależności od tego, gdzie rozgrywa się wyścig. Dlatego właśnie za wygranie najważniejszego z nich wszystkich – Monako, otrzymujemy statuetkę w kształcie nitki tego ikonicznego toru. Kiedy jednak uda nam się pokonać wszystkich na węgierskim Hungaroringu, naszą nagrodą jest porcelanowe naczynie, które jest w tych stronach czymś niezwykle popularnym.
Żaden z tych upominków nie budzi jednak nawet zbliżonych kontrowersji do tego, które wywołuje od 2018 roku trofeum za wygranie GP Francji. Kraj, który zorganizował pierwszy w historii wyścig rangi Grand Prix, powrócił do kalendarza F1 z torem Paul Ricard. Impreza szybko zebrała negatywne opinie za słabe ściganie. Zarówno w 2018, jak i 2019 wyścig bez większych problemów wygrał Lewis Hamilton.
Sytuacji w żaden sposób nie osłodził puchar, który Brytyjczyk otrzymał za wygranie inauguracyjnego wyścigu po powrocie Francji do kalendarza. Obok 36-latka na podium znaleźli się także Max Verstappen oraz Kimi Raikkonen. Dostali za to statuetkę goryla trzymającego oponę Pirelli. Na pierwszy rzut oka jest to tania próba reklamowa włoskiego producenta opon. Sprawa trofeum za GP Francji jest jednak bardziej złożona, niż może się nam wydawać.
Nietypowe nawiązanie
Puchar został zaprojektowany przez 55-letniego Richarda Orlinskiego. Polsko brzmiące nazwisko to oczywiście nie przypadek. Jego dziadek wyemigrował z Polski nad Sekwanę, ale Orlinski od lat nie ma już żadnych związków z naszym krajem.
Mężczyzna jest francuskim artystą wizualnym, którego wszystkie prace są dużymi figurami dzikich zwierząt. Na jego stronie możemy zobaczyć jego kolekcję składającą się z wielu rodzajów stworzeń. Można tu wymienić, chociażby wspomniane goryle, które jednak niestety trzymają w łapach nie oponę, a beczkę. Ponadto jednym z jego eksponatów jest koń, który łudząco przypomina tego, znajdującego się w herbie Ferrari. Zakup takich ornamentów na własną rękę to koszt nawet kilku-kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
Motyw goryla i jego postawa, którą przybiera na trofeum za GP Francji, jest oczywiście nawiązaniem do słynnego filmu „King Kong” z 2005 roku. Czy jednak na pewno? Internauci bardzo szybko dopisali sobie jednak dwa dodatkowe możliwe scenariusze w tej kwestii. Upamiętnienie zastrzelonego goryla Harambe, a także nawiązania do legendarnej gry Donkey Kong wydawanej na konsole Nintendo. Każdy, kto kiedykolwiek natknął się na nią, wie, że kluczowym mechanizmem tej produkcji było rzucanie beczkami przez głównego bohatera, którym był oczywiście goryl.
Dlaczego więc cała ta sytuacja dzieje się akurat przy okazji wyścigów na Paul Ricard? Tutaj wytłumaczenie jest tylko jedno. Orlinski urodził się w Paryżu, więc jest Francuzem. To właśnie jego poproszono o stworzenie trofeum za GP Francji. Nie wygląda też na to, że zmieni się to przy okazji kolejnych wyścigów na Paul Ricard. Zwłaszcza, że statuetki w kształcie goryla początkowo były co prawda znienawidzone przez wszystkich, teraz jednak opinie na ich temat dzielą się na dwa obozy totalnych zwolenników i przeciwników.
Dlaczego trofeum za GP Francji się nie zmieni?
Wielu fanów po prostu się przyzwyczaiło to widoku tych niecodziennych figurek. To dlatego, że od czasu ich wprowadzenia odbyły się już trzy wyścigi o GP Francji. Byłyby nawet cztery, lecz przez pandemię koronawirusa runda zaplanowana na 28 czerwca 2020 roku nigdy się nie odbyła. Ponadto nie da się ukryć, że nawiązują one w jakiś sposób do Francji. Przy okazji ostatniego wyścigu na Paul Ricard Max Verstappen, który wygrał, otrzymał białą figurkę, drugi Lewis Hamilton niebieską, a trzeci Sergio Perez czerwoną. Dzięki temu od lewej do prawej, utworzyły one imitację francuskiej flagi. Ponadto Red Bull dostał swoją figurkę w barwach narodowy jako zwycięski konstruktor.