Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Senna kontra debiutant. Pojedynek na torze, który doprowadził do bójki

Szansę na rywalizację z Ayrtonem Senną mieli nieliczni, a takich, którzy faktycznie odważyli stawić mu czoła było jeszcze mniej. Dlatego właśnie cały świat F1 wstrzymał oddech, gdy debiutant rzucił mu rękawice. Ta postawa zachwyciła wszystkich oprócz brazylijskiej legendy…

Senna vs Irvine - Suzuka GP Japonii 1993
Fot. Formula 1 / Twitter

Nowy nabytek Jordana

Sezon 1993 nie pozostawił złudzeń względem tego, kto był w nim najlepszy. Legendarny „Profesor” Alain Prost dostał w swoje ręce genialny bolid Williamsa i wykorzystał go w pełni. Najbardziej niepocieszony tym faktem był jego wielki rywal Ayrton Senna, który stracił szansę na mistrzostwo przed wyścigiem o GP Japonii. Trzykrotny mistrz świata z Brazylii chciał się więc zaprezentować z jak najlepszej strony w dwóch ostatnich eliminacjach tamtego roku. Były one rundami „o nic”, ale Senna po prostu uwielbiał wygrywać, dlatego na torze Suzuka chciał dokonać tego za wszelką cenę.

ZOBACZ TAKŻE
Najlepsi kierowcy lat 90. w F1. Oto subiektywne TOP 10

Przed wyścigiem na tym słynnym torze zupełnie inne priorytety miała ekipa Jordana. Potrzebowali oni bowiem zastępstwa dla Włocha Emanuela Naspetiego, który w żaden sposób nie spełniał ich oczekiwań. Eddie Jordan już raz dokonał sensacyjnego zastępstwa w sytuacji podbramkowej. Dwa lata wcześniej w pamiętnym splocie wydarzeń pozwolił zadebiutować legendarnemu Michaelowi Schumacherowi. Jak wszyscy wiedzą zapoczątkowało to jedną z najważniejszych karier w historii sportu.

ZOBACZ TAKŻE
Jordan ostro o debiucie "Schumiego". "Oszukał mnie"

Tym razem było podobnie, lecz zdecydowanie na mniejszą skalę. Nie mniej jednak wyborem irlandzkiego szefa zespołu został Eddie Irvine. Wciąż młody kierowca [w momencie debiutu miał 27 lat – przyp. red.] otrzymał wtedy swoją życiową szansę. Jak pokazała historia, w dalszej części swojej kariery walczył nawet o mistrzowski tytuł, ale w 1993 roku oczywiście niewielu mówiło o nim w tym kontekście. Pracownicy ekipy Jordana byli jednak świadomi innej ważnej rzeczy. Brytyjczyk był odpowiednią osobą na ten wyścig. A to dlatego, że dotychczasowo ścigał się w japońskiej serii wyścigowej i dzięki temu znał Suzukę na wylot. 

Stare znajomości

Urodzony w Irlandii Północnej Irvine szturmem zmierzał do Formuły 1, prezentując się świetnie w seriach juniorskich. W pewnym momencie jego kariera na szczyt zatrzymała się w miejscu, więc postanowił spróbować swoich sił w japońskiej Formule 3000. Jeździł tam od 1991 roku i w 1993 robił to nadal. Obserwatorzy widzieli w nim potencjał godny kierowcy F1. Niestety na horyzoncie nie było żadnych opcji, a sam kierowca stracił zapał w walce o największe marzenie.

ZOBACZ TAKŻE
Eddie Irvine był najbardziej leniwym kierowcą F1?

Rękę wyciągnął do niego Eddie Jordan, który tak jak było wcześniej powiedziane, poszukiwał kierowcy „od zaraz”. Postanowił więc zwrócić się do swojego byłego podopiecznego, który jakiś czas wcześniej ścigał się w zespole Jordana w Formule 3000. Perspektywa debiutu Eddiego Irvine’a stała się faktem. Tak człowiek, który dał debiut Schumacherowi, opisał po latach kolejną gwiazdę Formuły 1, która rozpoczęła ściganie pod jego skrzydłami. 

Eddie Irvine 1989

Fot. Twitter / Zdjęcie Eddiego Irvine’a z 1989 roku w kasku swojego wielkiego idola Ayrtona Senny. Jest to dość wymowne względem tej historii

Znałem Eddie’go już od bardzo dawna. Nigdy nie wątpiłem w jego umiejętności na torze i poza nim. Eddie Irvine to charakternik. Nie popełnia błędów. Lubił się bawić, kochał kobiety i kluby nocne. Mój Boże on spędzał tam całe noce. Był lunatykiem, ale w te dni, w trakcie których musiał przygotowywać się do wyścigów, nigdy mnie nie zawiódł. Był świetny – powiedział Jordan.

$$$

Formuła 1 zawsze była, jest obecnie i będzie w przyszłości maszynką do robienia pieniędzy. Żeby jednak móc uczestniczyć w tym procederze trzeba mieć wiele swoich wpływów. Właśnie tego brakowało ekipie Jordana. Dlatego właśnie debiut 27-letniego Brytyjczyka był im na rękę. To dlatego, że w największym uproszczeniu przyciągał sponsorów. Eddie Jordan nie kryje, że po części to przekonało go do złożenia propozycji.

Zawsze potrzeba nam było pieniędzy. Zwłaszcza na początku istnienia zespołu. Potrzebowaliśmy kogoś, kto je miał na ostatnie dwa wyścigi, więc Irvine dostał swoją szansę. Miał bardzo dobrego sponsora, któremu zależało na tym, żeby on pojechał w wyścigu Formuły 1. Chcieli zabrać na ten wyścig wielu swoich gości – dodał Irlandczyk.

ZOBACZ TAKŻE
Zarobki kierowców F1 2021: Podwyżka Hamiltona, awans Verstappena

Konto Jordana zostało więc zasilone sporym zastrzykiem gotówki, a Irvine zasiadł w bolidzie, by przygotować się do wyścigu o GP Japonii na torze Suzuka. Kierowca nie potrzebował jednak żadnego treningu, bo miał za sobą jedenaście wyścigów Formuły 3000 w ostatnich trzech latach, a ponadto grubo ponad pięćdziesiąt dni testowych na tym słynnym obiekcie.

Złote dziecko Formuły 1

Mężczyzna mógłby więc pojechać w tym wyścigu z zamkniętymi oczami, a i tak wyciągnąłby najwięcej z każdego zakrętu. Nikt nie był jednak tego świadomy, tak samo jak tego, że w swoim debiucie Irvine naprzykrzy się dwóm kierowcom, którym na co dzień nikt nie próbował podskakiwać. Byli nimi Damon Hill oraz Ayrton Senna. Mimo to świat Formuły 1 już na pierwszym treningu w piątek zwrócił uwagę na 27-latka.

Eddie Irvine debiut F1

Fot. Twitter / Irvine szybko odnalazł się w nowym środowisku

Absolutny debiutant, w swoim pierwszym obcowaniu z bolidem klasy królowej motorsportu, zajął piąte miejsce. Wyglądało na to, że Brytyjczyk po prostu współgra z bolidem Jordana. Na ten moment wykorzystywał jednak po prostu swoją znajomość toru, która sprawiała, że mógł tam być konkurencyjny czymkolwiek. Jego czasy były wręcz zawrotne jak na bolid Jordana, którego kojarzono z dolną częścią stawki. Ich nowy kierowca był dwa razy piąty w treningach, a w sobotniej sesji czasowej udało mu się uzyskać wysoką ósmą lokatę. Nie dało się ukryć tego, że wszyscy byli w szoku oglądając te sesje. Nieznany kierowca wszedł w trakcie sezonu do jednego ze słabszych zespołów i z miejsca wciągnął go w okolicę punktów.

ZOBACZ TAKŻE
Najlepsze debiuty w F1: Kto stanął na podium w swoim pierwszym starcie?

Wszyscy budzili się w niedzielę z zapytaniem o to, czy Eddie Irvine jest w stanie utrzymać impet i zdobyć pierwsze punkty Jordana w sezonie. Jesienny okres w monsunowej Japonii zawsze dawał nadzieję na ciekawe warunki pogodowe. Tym razem też coś wisiało w powietrzu, ale nie to było głównym tematem przed rozpoczęciem zawodów. Nagłówki skradło to, że po raz kolejny w pierwszym rzędzie ustawili się Ayrton Senna i Alain Prost. Dwukrotnie w przeszłości na Suzuce doszło między nimi do kontaktu, raz chwilę po starcie z dwóch pierwszych pozycji. Wiele osób spodziewało się więc kolejnego starcia tytanów. Tymczasem startujący z ósmej pozycji debiutant miał prosty plan na swój wyścig. Dobrze wystartować i unikać kłopotów.

Debiut marzeń

Wyścig ruszył. Senna wyszedł na prowadzenie, ale to za jego plecami zadziało się coś niesamowitego. Debiutujący Irvine pojechał na limicie zewnętrznej linii pierwszego zakrętu i wyprzedził Dereka Warwicka, a także dwóch przyszłych mistrzów świata – Damona Hilla oraz Michaela Schumachera. To było niesamowite. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem na to, jak nowy kierowca Jordana pędzi na piątej pozycji po punkty. Chwilę później Irvine jeszcze bardziej zaszokował obserwujących, ponieważ…. objął prowadzenie.

ZOBACZ TAKŻE
Połowa punktów w F1. Historia zna tylko 6 takich przypadków

Niestety zrobił to dlatego, że zespół nie ściągnął go na zmianę opon. Na Suzuce znienacka zaczęło padać, więc wszyscy kierowcy rzucili się do pit-stopu w celu założenia opon odprowadzających wodę. 27-letni debiutant z Jordana został na dodatkowe okrążenie, męcząc się niemiłosiernie na slickach. Kiedy w końcu udało mu się zmienić na deszczówki, stracił wszystko to, co udało mu się wypracować wcześniej. W takich sytuacjach nie wolno jednak płakać nad rozlanym mlekiem, tylko próbować minimalizować straty. To właśnie zrobił Irvine, który z właściwym ogumieniem zaczął frunąć nad torem.

ZOBACZ TAKŻE
Tegoroczne opony Pirelli poprawione. Problemy z Silverstone to przeszłość

Szybko objechał kierowców niewartych uwagi, ale w pewnym momencie na jego drodze znalazł się rywal, którego nie można pominąć. Przyszły mistrz świata Damon Hill, który prowadził najlepszy bolid w stawce. Takowy stworzył bowiem Williams, który był w tamtym sezonie na szczycie. Skład był prowadzony do sukcesu przez „Profesora” Alaina Prosta i 33-letniego wówczas Damona Hilla. W omawianym GP Japonii Brytyjczyk nie był najmocniejszym ogniwem. Dlatego właśnie na swoją ofiarę upatrzył go sobie jego debiutujący rodak Eddie Irvine.

Rywale

Panowie wdali się w naprawdę emocjonującą walkę o czwartą pozycję. Irvine cierpiał ze względu na okropny ból pleców w niedopasowanym bolidzie, ale mimo to wyprzedził swojego doświadczonego rywala w świetnym stylu. Damon Hill przyznał po czasie, że dla niego ten pojedynek był bardzo personalny.

Walczyłem z Irvine’m wciągnięty w starcie o czwartą pozycję. Potyczka z Eddiem była całkiem fajna i zabawna. Ścigaliśmy się w Formule 3, więc wiedziałem, jak z nim rywalizować i jaki jest w padoku. Wiedziałem jaki ma charakter i że albo żyjesz z nim w zgodzie, albo nie. I w moim przypadku właśnie chyba nam „nie kliknęło”. Kiedyś wylał na mnie drinka z premedytacją. Zaskoczył mnie tym. Tylko dwie osoby potraktowały mnie w ten sposób. On i Michael Schumacher. Sami wyciągnijcie z tego wnioski – powiedział mistrz świata z 1996 roku.

ZOBACZ TAKŻE
Hill rozumie sędziów. Większy rygor zapewni "lepsze wyścigi"?

Wracając na Suzukę, pojedynek o czwarte miejsce wciąż trwał, dlatego, że Hill nie chciał dać za wygraną. Tymczasem jednak za jego plecami pojawiło się zdecydowanie większe zagrożenie. Był to lider wyścigu Ayrton Senna, który chciał zdublować obu kierowców.

Senna i Ci pozostali

Gdy kierowcy widzą niebieskie flagi, powinni natychmiast odpuścić, by pozwolić szybszym bolidom ominięcie ich bez problemów. Tak wygląda to obecnie, lecz wtedy w 1993 roku zasady nie były tak jasne. Ponadto jednak Eddie Irvine ani myślał komukolwiek oddawać pozycję. Nawet tak ważnej personie, jaką był Senna. To dlatego, że cała jego uwaga była skupiona na obronie przed Hillem. W końcu jednak Senna jakimś cudem prześlizgnął się przed bolidy Williamsa i Jordana. Nie budował jednak przewagi.

Senna vs Hill vs Irvine GP Japonii 1993

Fot. Twitter / Na torze Suzuka doszło do nietypowego starcia

To zdenerwowało debiutanta, który czuł, że przez blokującego go McLarena stanie się łatwym celem dla Damona Hilla. Zrobił więc coś, do czego odwagi nie mieli nawet najwięksi w tym sporcie. Rzucił się w pogoń za brazylijskim trzykrotnym mistrzem świata i oddublował się. Zrobił to w agresywny sposób, na hamowaniu do szykany po legendarnym zakręcie 130R. To w tym samym miejscu parę lat wcześniej Senna zderzył się z Prostem, co do dziś jest jednym z najsłynniejszych momentów w historii Formuły 1.

 

Wszystko wskazywało na to, że w tym przypadku może być podobnie. Senna był poirytowany całą sytuacją i z dużo większą złością niż za pierwszym razem próbował odzyskać swoją pozycję. Zrobił to i szybko zaczął oddalać się z zasięgu dużo słabszego Jordana. Wyścig wciąż jednak się nie skończył, a Irvine dalej naciskał. Pod koniec zawodów Ayrton Senna rozluźnił się i „dryfował” do mety. Ni stąd, ni zowąd wyprzedził go…. Eddie Irvine, który dawał z siebie 110% i osiągnął swój cel. Udało mu się oddublować. Wyścig dobiegł końca. Brazylijczyk wygrał, a 27-letni debiutant zdobył punkt zajmując szóste miejsce. Wszyscy powinni być więc zadowoleni.

Upust złości

Senna zdecydowanie nie był. Na okrążeniu zjazdowym i po wyjściu z bolidu nie wyglądał jak ktoś, kto właśnie wygrał swój czterdziesty wyścig w karierze. Pozując do zdjęć, a także celebrując na podium, starał się uśmiechać, ale było widać, że jest zniesmaczony tym, co się wydarzyło. Każdy, kto znał Sennę wiedział dokładnie jakim typem człowieka był. Jeśli uznawało się jego większość i nie wchodziło w drogę, to był w stanie traktować takową osobę z szacunkiem. Jeśli jednak ktoś zachodził mu za skórę, to od razu był w jego oczach skończony.

ZOBACZ TAKŻE
GP Makau 1983 w F3: Jak Ayrton Senna zaczarował świat motorsportu?

Na konferencji prasowej po wyścigu Ayrton Senna udzielił ikonicznej wypowiedzi, która na zawsze zostanie zakotwiczona w historii Formuły 1. – Miałem w wyścigu wiele strasznych momentów z kierowcami z końca stawki. Po prostu niezwykle nieprofesjonalne zachowanie. Prowadzisz wyścig, a taki gość utrudnia Ci wyprzedzenie go przez trzy, cztery, pięć okrążeń. Wyprzedza, atakuje, uderza kołami, robi błędy, które mnie spowalniają, a ja prowadzę wyścig! Dubluję gościa, więc jestem zawiedziony tym brakiem profesjonalizmu – powiedział kierowca McLarena.

 

Brazylijczyk dodał, że liczy na wyciągnięcie konsekwencji względem Irvine’a. Wściekły mistrz świata z 1991 roku postanowił jednak dokonać samosądu. Zachęciły go do tego docinki ze strony kierowcy Ferrari, Gerharda Bergera. Senna zaczął więc szukać swojego nowego wroga po padoku.

W czerwonym narożniku Ayrton Senna

Eddie Irvine był w pokoju Jordana, gdzie odbywał masaż po bolesnym dla jego pleców wyścigu. Ku jego zaskoczeniu, a także wszystkich obecnych w pomieszczeniu, nagle w drzwiach pojawił się Ayrton Senna. Doniesienia świadków wskazują na to, że Brazylijczyk kipiał ze złości i był cały czerwony na twarzy. Dziennikarz i przyjaciel Irvine’a Adam Cooper jako jedyny nagrał dźwięk tego, co się wtedy wydarzyło.

Z jego magnetofonu można usłyszeć to, że Senna zaczął otwarcie wytykać błędy swojemu rywalowi. Następnie zaczął go dość mocno obrażać. Najmocniejszym słyszalnym „insultem” są słowa: Jesteś ch****, a nie kierowcą wyścigowym. Jeden z najlepszych kierowców w historii ruszył w kierunku drzwi, lecz nagle zmienił zdanie i rzucił się na Brytyjczyka. Senna zaczął bić bez opamiętania, a intensywne odgłosy walki są najwyraźniejszą częścią nagrania.

ZOBACZ TAKŻE
Ayrton Senna i jego premierowy triumf w F1

Pracownicy McLarena, którzy przyszli ze swoim kierowcą i czekali „pod drzwiami” wpadli do pokoju. Obezwładnili 33-latka, który był w absolutnej furii i wyprowadzili go z pomieszczenia. Ayrton Senna za swój haniebny akt otrzymał karę w zawieszeniu na dwa wyścigi, lecz pojawił się już na kolejną rundę w Adelajdzie, gdzie zresztą wygrał.

Pokłosie walki Senna vs Irvine

Przed rzeczoną ostatnią rundą sezonu o GP Australii Senna wciąż był mocno rozwścieczony całą sytuacją. Jeden z najlepszych, jak i nie najlepszy kierowca w historii Formuły 1 nie rozumiał, dlaczego tak wiele osób poparło Irvine’a, a nie jego. Na konferencji prasowej Brazylijczyk dalej ciągnął temat, próbując dowieść swojej racji i winy debiutującego Brytyjczyka. Dużo osób żartowało z całej sytuacji, a najlepiej zrobili to mechanicy McLarena. Zawiesili oni na bolidzie McLarena rękawice bokserskie. Nie byle jakie, ponieważ były one sygnowane flagą brazylijską, a także nazwiskiem Senny.

Ayrton Senna McLaren dekoracje rękawice bokserskieAyrton Senna McLaren dekoracja

Ostatecznie jednak przy okazji wizyty na torze Estoril w 1994 roku trzykrotny mistrz świata pamiętnie wyciągnął rękę do zgody z Irvinem. 28-letni już kierowca został w Formule 1 dzięki swojemu genialnemu debiutowi, który poszedł w świat, a także kolejnej dobrej postawie w Adelajdzie. Mężczyzna nie mógł się posiąść z radości, że nadal będzie mu dane ścigać się z najlepszymi, w tym i jego idolem Ayrtonem Senną.

 

Niestety tego ostatniego został pozbawiony już w maju tamtego roku, kiedy to 34-latek zginął w wypadku na Imoli. Wydarzyło się to zaledwie kilka miesięcy po tym, gdy na torze Suzuka debiutant wyprowadził go z równowagi. Śmiertelny incydent w zakręcie Tamburello sprawił, że nigdy nie dowiedział się on, że w październiku 1993 roku zrugał i pobił przyszłego kierowcę Ferrari, który będzie stanowić realne zagrożenie dla Mikki Hakinnena w walce o tytuł w 1999 roku.

4.7/5 (liczba głosów: 4)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama