Temat znany od dawna, ale cały czas z potencjałem
Kiedy generatory dźwięku po raz pierwszy pojawiły się w samochodach lata temu, zebrały wiele negatywnych opinii. Jednocześnie jednak droga do nich była oczywista. Normy emisji spalin sprawiły, że walka o klienta za pomocą sztucznie generowanego dźwięku mogła zdecydować, na który „silniczek” padnie wybór. Próby te często były wypaczone, czego najlepszym przykładem jest Golf R siódmej generacji, który brzmi tak sztucznie i nieprzyjemnie, że uszy więdną. Nie wspominajmy już nawet o próbach sztucznego zrobienia z 2-litrowych Diesli silników V8.
Teraz nadeszła jednak era elektromobilności i nic dziwnego, że producenci poszli w stronę futurystyczności. Mercedes ogłosił jakiś czas temu, że jego elektryczny flagowiec EQS będzie dostępny z aż dwoma opcjonalnymi ścieżkami dźwięku silnika stworzony we współpracy ze znaną firmą Burmester. To Silver Waves oraz Vivid Flux. Ten pierwszy jest bardziej „czysty” i działający na zmysły, podczas gdy drugi – jak przyznał sam niemiecki producent – stworzono dla entuzjastów samochodów elektrycznych.
W opublikowanym właśnie video można poznać tę drugą ścieżkę, która może być naprawdę sporym zaskoczeniem. Dźwięk bowiem jest niezwykle dynamiczny i przypomina… wyścigówki z „Gwiezdnych Wojen”. A dokładniej z pierwszej części kultowej sagi – „Mroczne widmo”. Z pewnością sprawdzając tę opcję nie poczujecie się jak w limuzynie marki premium, a jakbyście brali udział w wielkim wyścigu w kosmosie.
Chcecie poczuć się jak podczas wojen w kosmosie?
Niemiecki producent podaje, że dźwięk ma wzbudzać emocje i inspirować. Jest on interaktywny i zmienia się w zależności od naprawdę wielu parametrów. Podstawowe to stopień wciśnięcia pedału przyspieszenia czy prędkość. Na dźwięk ma również wpływ wybrany tryb jazdy. I tak np. w trybie sportowym jest on bardziej dynamiczny i ma więcej efektów.
Szef projektowania dźwięku Mercedesa, Thomas Kuppers, powiedział w marcu, że firma rozważała również dodanie dźwięku V8 AMG do swoich samochodów elektrycznych. Na szczęście koniec końców stwierdziła, że dźwięk tego silnika bez tego silnika pod maską byłby bez sensu. Brawo Mercedes, punkt dla was.
Ogólnie rzecz biorąc, sami nie wiemy co o tym myśleć. Samochód wyraźnie kopiuje dźwięk ze „Star Wars”, a co więcej, mamy wrażenie, że robi to dość nieudolnie. Brzmi bowiem jak zepsuta wyścigówka z „Mrocznego widma”. I czy to w ogóle jest fajne? Nie możemy oprzeć się myślom, że ktoś tu przekombinował i to wcale nie musi się spodobać. Koniec końców wzbudza jednak zainteresowanie, więc może chodzi o tani lans? Szybciej znajdziemy klientów, którzy kupią przez to samochód, niż takich, którzy zrezygnują przez tę opcję z zakupu. Posłuchajcie sami i oceńcie, polecamy porównać to z powyższym fragmentem „Gwiezdnych Wojen”.