Mitsubishi Space Star kojarzone jest przez wielu z kompaktowym minivanem z lat 1998-2005. W 2012 roku nazwa powróciła, jednak tym razem otrzymał ją mały hatchback z pogranicza segmentów A i B, będący następcą modelu Colt. Z kolei w 2015 roku, wraz z pierwszym liftingiem, samochód zniknął z Polski, jednak powrócił do oferty w 2018 roku. W kolejnym roku przeszedł drugą, tym razem obszerniejszą modernizację. Zyskał wówczas atrakcyjniejszy wygląd z charakterystycznym dla marki przednim pasem „Dynamic Shield” i bogatsze wyposażenie. Nam przyszło sprawdzić Mitsubishi Space Star w najbogatszej odmianie Insport. Choć w przypadku japońskiego malucha słowo „najbogatszy” jest tylko metaforą – Space Star oznaczał bowiem przesiadkę do lat 90-tych ze wszystkimi tego plusami i minusami.
Mitsubishi Space Star – wygląda dość drapieżnie
Zacznijmy od wyglądu. W tym przypadku małe Mitsubishi, zwłaszcza po liftingu, może się podobać. Agresywny przedni pas z motywem „Dynamic Shield” z chromowanymi listwami łączącymi zderzak, reflektory (halogenowe) i atrapę chłodnicy oraz czerwonymi wstawkami nadawał autu nieco bojowego charakteru. W połączeniu z rzucającym się w oczy kolorem piaskowym metalizowanym (2300 zł) oraz pseudokarbonowymi nakładkami na progi i zderzaki z pakietu „InSport” za 3680 zł robiło to całkiem niezłe wrażenie. W jego skład wchodziły także chromowana końcówka układu wydechowego, narożniki zderzaka tylnego w kolorze nadwozia oraz wspomniane czerwone wstawki.
Nieco sportowego sznytu dokładały także 15-calowe felgi aluminiowe o dość oryginalnym wzorze oraz wieńczący klapę bagażnika spojler, a także… imitacja tylnego dyfuzora w kolorze nadwozia. Tylny zderzak wieńczyły także imitacje wlotów powietrza. Tak naprawdę pewnym nawiązaniem do lat 90-tych były dość mało wyszukane klamki drzwi, które jednak pasowały do obłych kształtów nadwozia i były wygodne w użyciu. Mitsubishi Space Star jest większe od typowych przedstawicieli segmentu A, a jednocześnie mniejsze od modeli segmentu B. Samochód mierzy bowiem 3845 mm długości, 1665 mm szerokości oraz 1505 mm wysokości. Rozstaw osi liczy natomiast 2450 mm. Dosyć spory jest prześwit, gdyż wynosi on 150 mm.
Kabina, czyli wycieczka do przeszłości
Prawdziwa wycieczka do przeszłości czeka nas po zajrzeniu do kabiny japońskiego malucha. Właściwie jest to mieszanka lat 90-tych i początku XXI wieku. Wnętrze zaprojektowano bez fajerwerków, kokpit jest prosty w obsłudze i czytelny. Trójramienna skórzana kierownica, klasyczne analogowe zegary czy tradycyjna dźwignia hamulca ręcznego – to może się podobać. Niestety lata 90-te mają też swoje negatywne strony. Przykładowo, dość mało wyszukanym wyświetlaczem komputera pokładowego steruje się za pomocą wystającego obok zegarów bolca, co jest nie tylko niewygodne, ale przede wszystkim niebezpieczne i przestarzałe. Zdecydowana większość konkurencyjnych modeli oferuje już sterowanie komputerem z kierownicy.
Jakość wykończenia stoi na przeciętnym, typowym dla segmentu A poziomie. Plus za obudowanie całych paneli drzwi plastikiem i tapicerką (w autach klasy mini często jest goła blacha) oraz miękkie podłokietniki na drzwiach. Ciekawostką są pseudokarbonowe wstawki (759 zł) na przełącznikach elektrycznie sterowanych szyb. Są jednak elementy, które nawet w tego typu aucie rażą. Mowa tu o gołych śrubach w uchwytach na podłokietnikach drzwi, kiepsko spasowanej dźwigni hamulca ręcznego, cienkiej podsufitce czy osłonach przeciwsłonecznych, które sprawiają wrażenie wykonanych z tektury (nie mają też podświetlenia). Przyzwyczajenia wymaga też operowanie dźwignią bezstopniowej przekładni CVT, która jest wyjątkowo duża (na szczęście obszyta skórą) i ma specjalnie uformowaną w zygzak drogę prowadzenia drążka niczym w starszych autach.
Mitsubishi Space Star – prostota przede wszystkim
Klasyczny projekt kokpitu ma swój plus w postaci łatwej obsługi. Wszystkie funkcje są łatwo dostępne (nie licząc komputera pokładowego) i czytelnie opisane. Panel jednostrefowej automatycznej klimatyzacji (standard w wersji Insport) ma spore przyciski, zaś nad nim znalazł się 7-calowy dotykowy ekran systemu multimedialnego firmy SONY (opcja za 3499 zł). Jest on łatwy w obsłudze, szybko reaguje na dotyk i współpracuje ze smartfonami oraz oferuje funkcje Android Auto i Apple CarPlay, a także kamerę cofania (w naszym egzemplarzu nie była jednak aktywna). Aby jednak zintegrować go z naszym smartfonem, należy pobrać aplikację WebLink Host App i się w niej zalogować. Nie zapomniano też o wejściu USB-A oraz gniazdku 12V. Minus za brak centralnego podłokietnika oraz umieszczenie uchwytów na kubki za daleko od kierowcy, przez co dość trudno się po nie sięga.
Kabina Space Stara jest dosyć przestronna jak na tak mały samochód. Z przodu miejsca jest całkiem sporo, zaś z tyłu akceptowalnie dla dwóch przeciętnej postury dorosłych. Przed pasażerem z przodu wygospodarowano wygodną półkę, np. na telefon i inne drobiazgi. Bagażnik liczy natomiast 235 litrów i oferuje ponadto składaną i dzieloną kanapę w proporcjach 40:60. Samochód posiadał też wyjmowaną kuwetę bagażnika z tworzywa sztucznego (239 zł), zaś pod jego podłogą umieszczono zestaw naprawczy i gaśnicę, którą jednak słabo przymocowano.
Wyposażenie wystarczające, ale nic ponadto
Wyposażenie testowanego Space Stara było wystarczające jak na samochód tej klasy. Mieliśmy bowiem wspomniany system multimedialny SONY z niezłym nagłośnieniem z 4 głośnikami, klimatyzację automatyczną, wchodzące w skład pakietu City1 (1500 zł) tylne czujniki parkowania i alarm, centralny zamek, LED-owe tylne lampy, skórzaną wielofunkcyjną kierownicę, funkcję Bluetooth, przednie lampy przeciwmgielne, zderzaki w kolorze nadwoziai dywaniki welurowe oraz immobiliser. Nie było natomiast nawigacji czy LED-owych świateł do jazdy dziennej. Przede wszystkim jednak zabrakło nam tempomatu.
Jednostka w sam raz do tego modelu
Pod maską Space Stara znalazła się 1.2-litrowa wolnossąca jednostka benzynowa R3 o mocy 80 KM i maksymalnym momencie obrotowym 102 Nm. Z racji tego, że nasz egzemplarz pochodził z początku 2020 roku, mieliśmy do czynienia z jednostką sprzed zmian (obecnie ma 71 KM). Współpracuje ona z przekładnią bezstopniową CVT, która w większości sytuacji się sprawdza i pasuje do miejskiego charakteru auta. W mieście zapewnia bowiem przyzwoitą dynamikę i zużywa stosunkowo mało paliwa. Średnie zużycie w teście wyniosło bowiem około 6,5 l/100 km, co jest akceptowalną wartością. Podczas jazdy zwykłymi drogami spalanie spadało do 6 l/100 km, zaś na autostradzie zużycie przekraczało 7 l/100 km. Przy baku liczącym 35 litrów zasięg wynosił ponad 500 km.
Dynamika pojazdu jest przyzwoita do prędkości około 120 km/h. Powyżej samochód już się męczy, robi się niestabilny, a także znacząco rośnie hałas i zużycie paliwa. Do osiągania prędkości autostradowych warto skorzystać z trybu Sport w skrzyni biegów. Wówczas jednostka wkręca się na ponad 5000 obr./min. Przekładni CVT zdarza się jednak dłużej pomyśleć i szarpnąć, a także powodować wycie jednostki napędowej. Stosunkowo niezła dynamika to efekt niskiej masy własnej na poziomie 900 kg.
Pod względem układu jezdnego Mitsubishi Space Star nie zaskakuje ani na plus ani też na minus. W mieście okazuje się zwinne i łatwe w manewrowaniu, zaś na zwykłych drogach zapewnia wystarczający komfort. Zaskakuje także pozytywnie skutecznością układu hamulcowego (mimo obecności bębnów przy tylnej osi). Wysokie i wąskie nadwozie, a także wąskie opony w rozmiarze 175/55 sprawiają jednak, że auto nie jest zbyt stabilne.
Cena na pewno nie jest atutem testowanego egzemplarza
Obecnie Mitsubishi Space Star kosztuje od 44 900 zł za bazową wersję Entry z 5-biegową skrzynią manualną. Bogatszy wariant Inform Plus oznacza dopłatę w wysokości 3000 zł. Za 54 900 zł dostaniemy wariant Invite. Przekładnia CVT wymaga dopłaty w wysokości 6000 zł. Testowany wariant Intense kosztuje już 0d 57 900 zł lub 63 900 zł za odmianę ze skrzynią CVT. Najdroższy jest wariant Instyle za 72 900 zł (występuje tylko z CVT). Nasz egzemplarz w nieoferowanej obecniej wersji Insport wyceniono na ponad 70 000 zł. Jest to zdecydowanie zbyt wysoka kwota jak na tak przestarzały samochód. Ponadto dokładne oszacowanie kwoty jest problematyczne. Bierze się to stąd, iż ceny niektórych opcji nie są podane w konfiguratorze, lecz wymagają konsultacji z danym dealerem. Przy tej kwocie 3-letnia gwarancja na samochód tylko w niewielkim stopniu ratuje sytuację. Konkurencja kosztuje podobnie lub nawet nieco mniej, a oferuje nowocześniejsze rozwiązania.
Mitsubishi Space Star 1.2 MIVEC CVT Insport- podsumowanie
Mitsubishi Space Star
-
Stylistyka
-
Przestronność
-
Jakość materiałów
-
Wyposażenie
-
Multimedia
-
Komfort użytkowania
-
Przyjemność z jazdy
-
Silnik i napęd
-
Skrzynia biegów
-
Ekonomia i ekologia
-
Bezpieczeństwo
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Mitsubishi Space Star jest dość specyficznym samochodem. Z jednej strony bowiem przekonuje do siebie ekonomią i zwinnością w mieście oraz łatwością w manewrowaniu. Drugą stroną medalu jest fakt, iż auto razi trochę archaicznymi rozwiązaniami, np. w postaci obsługi komputera pokładowego oraz ograniczoną gamą jednostek. Samochód można docenić za prostotę oraz atrakcyjny design nadwozia. Niestety Space Star to dość wiekowa konstrukcja, która ma pewne braki w wyposażeniu. Sporym minusem jest także wysoka cena pojazdu, która jest nieadekwatna do tego, co oferuje samochód. Suma summarum Mitsubishi Space Star pokazało, że jego czas już minął i przydałby się nowocześniejszy następca. Gdyby jednak auto kosztowało około 50 tys. zł, byłoby atrakcyjną propozycją.