Lord Mahaveer Raghunathan. Narodziny gwiazdy, czyli pierwsze kroki w motorsporcie
Lord Mahaveer Raghunathan urodził się 17 listopada 1998 roku w Ćennaj w Indiach. Już od lat młodości miał styczność z wyścigami. W mieście jego narodzin znajduje się bowiem tor, na którym młody Mahaveer zaczynał swoją przygodę ze sportami motorowymi. Po kilku latach w kartingu, w wieku zaledwie 14 lat, przesiadł się on do bolidu JK Asia Racing Series, gdzie w sezonie 2012 przejechał cztery wyścigi. Efekt? Dwie nieukończone rundy i dwa miejsca na samym końcu stawki. Czego innego jednak można było spodziewać się po 14-letnim debiutancie?
W 2013 r. poza startem w lokalnym wyścigu MRF Challenge Formula 1600, wystartował w serii Formula Masters China w ostatniej rundzie sezonu. Wówczas w trzech wyścigach nie udało mu się wskoczyć ani razu do pierwszej dziesiątki. Brak sukcesów wciąż można było usprawiedliwiać wiekiem oraz brakiem doświadczenia. Następnie w sezonie 2014 we Włoskiej F4 zdołał zgarnąć kilka punktów, kończąc mistrzostwa na 12. pozycji. Dużo gorzej było, gdy awansował o szczebel wyżej, do Europejskiej F3. Mahaveer przez 26 wyścigów nie zdobył ani jednego punktu, zakończył sezon na 39. pozycji. Była to lokata… ostatnia spośród kierowców regularnie startujących. Mało tego, Raghunathan przegrał nawet zawodnikami pojawiającymi się sporadycznie tj. Artur Janosz.
Sukcesy w Auto GP/BOSS GP
Mimo tragicznych wyników w Europejskie Formule 3, Mahaveer awansował o kolejny stopień. Sezon 2016 rozpoczął w GP3 w zespole Koiranen GP. Nie była to jednak długa przygoda, ponieważ bohater tekstu zakończył wszystkie sesje na ostatniej pozycji i został wyrzucony z ekipy. Po opuszczeniu GP3 Raghunathan przeniósł się do serii Auto GP, gdzie także pojechał ledwie jeden wyścig. Tym razem jednak nie przez słabe wyniki – zgarnął dwa podia – lecz przez upadek serii. Auto GP bowiem było podupadającymi mistrzostwami, a sezon 2015 nie został ukończony przez brak zgłoszeń.
W 2016 roku Raghunathan przeniósł się do serii BOSS GP, w której startują bolidy F1, GP2, F3000 i inne. Hindus zajął 5. miejsce w klasyfikacji klasy Formula, a w 2017 roku udało mu się ją wygrać. Czy oznaczało to przebudzenie talentu Raghunathana i jego początek drogi na szczyt motorsportu? Niekoniecznie. Jak można się domyślić, seria BOSS GP nie jest wyznacznikiem czegokolwiek. Często jeżdżą tam nieprofesjonalni kierowcy-pasjonaci. Dlatego na dobre wyniki z BOSS GP trzeba zawsze patrzeć z przymrużeniem oka.
Lord Mahaveer Raghunathan. Formuła 2, jak on się tam znalazł?
Prawdopodobnie nikt z nas nie usłyszałby o Mahaveeru Raghunathanie, gdyby nie niespodzianka, którą dostaliśmy w połowie marca 2019 roku. Wtedy zespół MP Motorsport ogłosił, że ich kierowcami w sezonie 2019 będą Jordan King i wspomniany Hindus. Raghunathan ścigał się jednak w 2019 roku z holenderską licencją. Nikt go nie skreślał, bowiem motorsport pamięta przypadki, gdy wyskakiwał ktoś zupełnie znikąd. Niestety zawodnik MP Motorsport pokazał się z innej strony, niż tej, z której by chciał. Pierwszy jego start podczas weekendu w Bahrajnie to rozczarowanie, ostatnie pozycje w treningu i w kwalifikacjach, po drodze rozbicie bolidu w trzecim zakręcie. W wyścigu głównym i sprincie pozycje były dość odległe. Do tego wszystkiego doszły kłopoty ze startem. W dodatku został on zdublowany na dystansie zaledwie 23 kółek, po czym wykonał jeszcze jedno okrążenie, co jest niedozwolone. To zaowocowało ukaraniem go punktami karnymi, pierwszymi z… wielu.
Uliczne perypetie
Legenda Lorda Mahaveera Raughunathana miała się dopiero narodzić, a wszystko zaczęło się podczas drugiej rundy F2 na ulicach Baku. Tam zawodnik z Indii po przestrzeleniu trzeciego zakrętu zasłynął z nieporadności przy wrzucaniu biegu wstecznego. Nie mógł on wyjechać z drogi ewakuacyjnej, pomóc musieli mu stewardzi, co było szalenie niebezpieczne, gdyż w bolidzie MP Motorsport wciąż pracował silnik. Po dwóch minutach próby wydostania się, Raghunathan w końcu wyjechał ze ślepej uliczki, niszcząc jednak w ten sposób swoją jednostkę napędową. Całe zdarzenie możecie zobaczyć na filmie poniżej.
Po tragicznych kwalifikacjach, w których stracił przeszło 2,5 sekundy do kierowcy przed nim, Mahaveer i tak był zmuszony do startu z pit lane, po tym jak nie zjechał na obowiązkowe ważenie. Może to i dobrze dla niego, uniknął w ten sposób zamieszania na starcie i po szalonym wyścigu dojechał na 11. miejscu, z ogromnymi stratami na każdym okrążeniu. Uratowały go neutralizacje, dzięki którym strata czasowa nie wyglądała tak tragicznie. Sprint zakończył na pozycji nr 13, także trzymając się większość wyścigu daleko od kłopotów, po drodze wyprzedzając Guanyu Zhou za… samochodem bezpieczeństwa.
Po słabej, ale spokojnej rundzie w Barcelonie, w której tempem był bliżej F3 niż F2, nadszedł czas na Monako. W kwalifikacjach tradycyjnie był ostatni, w wyścigu głównym skończył dwa okrążenia za zwycięzcą, po drodze wysyłając w bandy Jacka Aitkena w nawrocie przy Grand Hotelu. W wyścigu sprinterskim popisał się „wspaniałym” manewrem w T1, ścinając zakręt i wyprzedzając kilku kierowców. Ostatecznie skończył wyścig w tym samym zakręcie, w którym dzień wcześniej wyeliminował Aitkena, po kolizji z Lucą Ghiotto. Tym razem o dziwo nie był to jego błąd, nie uniknął jednak kary za wspomniane ścięcie.
Zdobycze punktowe, ale w złej klasyfikacji
Kolejne weekendy, kolejne przygody. We Francji po skończeniu kwalifikacji na ostatniej pozycji z dużą stratą do reszty stawki, Raghunathan skończył wyścig na 12. pozycji. Oczywiście na 12 kierowców którzy wyścig ukończyli. Co ważniejsze jednak, „Lord” kilkukrotnie przekraczał prędkość podczas wirtualnej neutralizacji, zbierając w ten sposób 9 punktów karnych w jeden weekend. Dodając do tego kary z Bahrajnu, Baku i Monako, miał on już na koncie 12 punktów karnych, które oznaczały zakaz startu w następnym Grand Prix. Z tego powodu Hindus z holenderskim paszportem nie pojawił się w Austrii. Wrócił jednak w Wielkiej Brytanii, gdzie ponownie odbiegał tempem od reszty stawki, podobnie wyglądało to na Węgrzech.
Niewiele zmieniło się po przerwie letniej, na Spa-Francorchamps Mahaveer dostał karę cofnięcia o 3 pozycje na starcie za niezwolnienie przy żółtych flagach. Oba wyścigi nie zostały ukończone, po tragicznym wypadku w wyścigu głównym, przenieśliśmy się do Włoch na tor Monza. Tam Mahaveer po szalonym pierwszym wyścigu zdobył swój premierowy, jedyny punkt w sezonie F2. Nie był to jednak przełomowy moment, bo już w Rosji po raz kolejny zaprezentował się fatalnie. W dodatku w Soczi wpisał na swoje konto kolejne punkty karne, tym razem za wielokrotne przekraczanie limitów toru.
Lord Mahaveer Raghunathan. Koniec przygody z F2 i… niespodziewane testy w F1
Ostatnia runda sezonu 2019 w Formule 2 odbywała się w Abu Zabi i tradycyjnie dla Raghunathana rozpoczęła się nie najlepiej. „Lord” dostał kolejną w tym sezonie karę, tym razem za próbny start na treningu, który wykonał podczas gdy dwa bolidy stały na polach przed nim, co zostało uznane za niebezpieczne. W dodatku dołożył on do swojej kolekcji kolejne punkty karne, łącznie mając ich 24, co oznaczało dla niego drugą banicję. Jednakże kara za punkty karne jest egzekwowana na następnym GP po otrzymaniu kary, więc mógł on pojechać w Abu Zabi. Wyścig główny skończył się dla niego szybko, wypadł z trasy na piątym okrążeniu. W sprincie zajął odległą piętnastą pozycję. Był to jego ostatni start w Formule 2. Wydawałoby się, że po tragicznym i upokarzającym sezonie Raghunathan nie ma już czego szukać w świecie wyścigów.
Some pictures we received of Mahaveer Raghunathan’s Alfa Romeo test from an insider 👇
Lord Mahaveer to #F1 in 2022? pic.twitter.com/jVk6veKwtP
— F1 Feeder Series (@F1FeederSeries1) August 5, 2021
„Lord” Mahaveer Raghunathan pozostawił po sobie niechlubną legendę. Gdy wydawało się, że go już nigdy nie zobaczymy… ten dał o sobie znać. Jak się okazało było to latem 2021 roku, kiedy to na Hungaroringu Alfa Romeo testowała nowe opony Pirelli używając bolidu z 2019 roku. Raghunathan wraz z obiecującym juniorem Saubera, Theo Pourchairem, nabijali kilometry w bolidzie F1. Jak tak wolny zawodnik z dość kiepską opinią wywalczył sobie wspomniany test? Na to pytanie nie odpowiedziało nawet szefostwo stajni z Hinwil. Można jednak spekulować, że chodziło o pieniądze. Chociaż niektórzy zapowiadali powrót Raghunathana do ścigania. Hindus z holenderskim paszportem był jednak wolniejszy od Pourchaire’a o ponad 2 sekundy. Gdyby Panowie spotkali się w F2 w nadchodzącym sezonie prawdopodobnie nie zobaczylibyśmy wielkiej poprawy u mistrza BOSS GP.