Początki
Alex Palou po sukcesach w kartingu, w 2014 roku zadebiutował w pierwszej dla siebie single-seaterowej serii. Była nią Euroformula Open, gdzie Hiszpan reprezentował zespół Campos Racing. Kierowca z Sant Antoni de Vilamajor rozpoczął kampanię od zwycięstwa w Nürburgu. Podczas kolejnej rundy, która miała miejsce na torze Algarve Palou 2-krotnie zajął 3. miejsce. To był dopiero początek jego dobrych wyników. W następnych wyścigach Hiszpan bowiem 6-krotnie z rzędu stawał na podium. Po nieco słabszych występach w Spa i na Monzie, uczeń Adriana Camposa zakończył sezon 3. i 1. miejscem na torze w Barcelonie. Z dorobkiem 242 punktów został II wicemistrzem serii.
Nie było to jego jedyne osiągnięcie w 2014 roku. Podczas trwania sezonu Euroformuly Open, rozegrano mini cykl Hiszpańskiej F3. Do klasyfikacji liczono rundy w Portugalii oraz w Hiszpanii. Dzięki dobrej postawie podczas tych wyścigów Alex Palou zdobył tytuł wicemistrza Hiszpańskiej F3.
Awans do GP3
Z racji, iż Hiszpan z miejsca stał się czołowym kierowcą Euroformuly Open, Adrian Campos postanowił awansować go do serii GP3. Debiutancki sezon na tym poziomie był dla Palou istnym rollercoasterem. Młodziutki Katalończyk na początku sezonu pomimo dobrego tempa miał problem z konsekwentną jazdą na całym dystansie wyścigu. Wynikało to z tego, iż kierowca nie potrafił dbać o opony. Dobrym tego typu przykładem była sytuacja z sprinterskiego wyścigu na torze Spa-Francorchamps. Reprezentant zespołu Campos Racing przewodził w stawce od samego początku rywalizacji. Jednak pod koniec wyścigu spadł na 5. miejsce, gdyż rywale jadący za nim wyraźnie lepiej zadbali o swoje ogumienie. Podczas kolejnej rundy sezonu na torze Monza, doszło do niemalże kompromitującej sytuacji. Przy dojeździe na pola startowe Palou obrócił się i uderzył w bandy. Jakimś cudem jego bolid nie został uszkodzony i tym samym kierowca mógł wziąć udział w wyścigu, który ostatecznie ukończył na 10. pozycji.
Najlepszy w jego wykonaniu był bez wątpienia ostatni weekend sezonu na torze Yas Marina w Abu Zabi. Najpierw wyścig główny ukończył na 8. pozycji. Dzięki temu do drugiej rywalizacji przystępował z pole position. Te zamienił na upragnioną wygraną. Debiutancką kampanię zakończył na 10. miejscu w klasyfikacji kierowców z dorobkiem 51 punktów. Jako jedyny kierowca ze swojego zespołu zdołał wywalczyć punkty.
Wydawało się, iż dzięki doświadczeniu zdobytemu w pierwszym sezonie Hiszpan w sezonie 2016 włączy się do walki o mistrzostwo. Tak się jednak nie stało, a co więcej Palou spisał się fatalnie. Tylko raz zdołał stanąć na podium i dodatkowo w klasyfikacji końcowej pokonał go debiutujący w GP3 Stejin Schothorst, który był jego partnerem z zespołu.
Podróż do Japonii
Po nieudanym sezonie w GP3 Palou zdecydował się na nieoczywisty krok. Hiszpan bowiem postanowił wyruszyć na podbój Japońskiej Formuły 3. Zanim jednak mógł to zrobić, musiał… wyrobić sobie japońską licencję wyścigową. Jest ona wymagana do tego, aby kierowca mógł rywalizować w tej serii. Uczeń Adriana Camposa w czasie sezonu regularnie osiągał bardzo dobre wyniki. 3-krotnie zdołał bowiem wygrać wyścig, a dodatkowo dołożył do tego 7 miejsc na podium. Dzięki temu zajął 3. miejsce w klasyfikacji kierowców.
W tym samym sezonie Hiszpan wziął udział w kilku wyścigach mistrzostw World Series Formula V8 3.5. Palou 3-krotnie stanął na podium i w klasyfikacji kierowców został sklasyfikowany na 10. pozycji.
Alex Palou wystartował w F2… pod japońską licencją
Pod koniec 2017 roku Hiszpan na zaproszenie Adriana Camposa wystartował w 4 ostatnich wyścigach sezonu Formuły 2. Jednak w czasie rywalizacji w bezpośrednim przedsionku F1 Palou skorzystał z możliwości rywalizacji pod japońską flagą. Debiut kierowcy z Katalonii przypadł w czasie rywalizacji na torze Jerez. W pierwszym wyścigu zawodnik reprezentujący Campos Racing zajął 8. miejsce. Tym samym do krótszego niedzielnej gonitwy przystępował z pole position. Palou prowadził przez większą część zmagań. Jednak w samej końcówce rywalizacji zaczął tracić pozycje i ponownie musiał zadowolić się 8. lokatą.
Z racji, iż podczas dwóch ostatnich wyścigów sezonu na torze Yas Marina nie zdołał zdobyć punktów, sezon zakończył mając na koncie 5 „oczek”.
Walka o mistrzostwo Super Formuły
Po tym jak w 2018 roku Hiszpan rywalizował w Europejskiej Formule 3, Palou postanowił wrócić do Japonii. Tym razem za cel obrał sobie podbój Super Formuły. Były rywal Artura Janosza został zakontraktowany przez zespół legendarnego Satoru Nakajimy. W pierwszych kwalifikacjach reprezentant TCS Nakajima Racing zaskoczył, bowiem zajął w nich 2. miejsce. Po słabym starcie i spadku na 4. lokacie zawodnik z Katalonii na dystansie nadrobił stracone pozycje i liczył się w walce o zwycięstwo. Jednak przez awarię silnika musiał wycofać się z zawodów po 18 okrążeniach.
W Hicie zajął 6. miejsca, a w Muracie wpadł na metę jako 13. Podczas rywalizacji na torze Fuji Hiszpan zdołał odnieść swoje pierwsze zwycięstwo w Super Formule. Do zawodów rozgrywanych na torze Twin Ring Motegi Palou ruszał z pole position. Jednak nawet akrobatyczny pit-stop jego mechaników nie zdołał zapewnić mu wygranej. Kierowca zespołu legendarnego Japończyka zajął bowiem 4. miejsce. W Okayamie powtórzył ten wynik i do finału sezonu przystępował jako jeden z kandydatów do mistrzostwa. W klasyfikacji kierowców zajmował bowiem 3. miejsce ze stratą 3 punktów do Naokiego Yamamoto. Losy tytułu mistrza serii miały rozstrzygnąć na torze Suzuka.
W kwalifikacjach Palou zdołał wywalczyć swoje trzecie pole position. Po znakomitym starcie i pit-stopie przewodził stawce. Jednak w połowie wyścigu silnik zamontowany w jego bolidzie zaczął tracić moc i w efekcie Hiszpan zakończył zmagania na ostatniej pozycji. 26 punktów uzbieranych na przestrzeni całego sezonu zapewniło mu tytuł II wicemistrza serii.
Alex Palou trafił do IndyCar
Po sukcesie w Japonii Hiszpan postanowił przenieść się do serii IndyCar. Palou trafił do ekipy Dale Coyne Racing with Team Goh. Debiutancki sezon w IndyCar rozpoczął się dla niego fatalnie, gdyż w Texasie zderzył się z Rinusem VeeKayem. 2 wyścigi później na torze Road America uczeń Adriana Camposa zajął 3. miejsce, zdobywając tym samym swoje pierwsze podium w IndyCar. Dzień później był 7. Dalsza część sezonu nie była dla niego zbyt udana.
Hiszpan bowiem w kolejnych 10 startach tylko raz zdołał ukończyć zmagania w czołowej 10. Dodatkowo spadła na niego fala krytyki za spowodowanie wypadku na torze Gateway podczas okrążenia formującego. W klasyfikacji końcowej sezonu 2020 zajął 16. miejsce. Mimo to na zatrudnienie go zdecydował się właściciel jednego z najlepszych zespołów IndyCar Chip Ganassi.
Droga po tytuł
Na początku sezonu 2021 z Hiszpanii dotarły tragiczne informacje. W wyniku choroby niedokrwiennej serca zmarł Adrian Campos. Alex Palou, który na rok 2021 przeszedł do ekipy Chipa Ganassiego postanowił zrobić wszystko co w jego mocy, aby móc zadedykować sukces swojemu zmarłemu mentorowi. Podczas inauguracji sezonu na torze w Alabamie Hiszpan dzięki znakomitej strategii zdołał wygrać wyścig. Kolejny raz na podium stanął w Indianapolis podczas wyścigu na drogowej wersji toru. Kierowca zespołu należącego do Chipa Ganassiego zajął wówczas 3. miejsce. Podczas niezwykle prestiżowego wyścigu Indy 500 Palou do końca liczył się w walce o zwycięstwo. Ostatecznie musiał jednak uznać wyższość Helio Castronevesa, który minął go na przedostatnim okrążeniu.
Podczas podwójnego weekendu w Detroit rodak Fernando Alonso błysnął gigantycznym sprytem. Na ostatnich okrążeniach zdołał bowiem w odważnym stylu wyprzedzić Coltona Hertę i dzięki temu stanął na najniższym stopniu podium. Na torze Road America w samej końcówce wyścigu wykorzystał awarię w bolidzie Josefa Newgardena i odniósł tym samym swoje drugie zwycięstwo w sezonie. Gdy sytuacja w mistrzostwach wydawała się dla niego korzystna, 2 wyścigi omal nie pokrzyżowały mu szyków.
W Indianapolis pewnie jechał w czołowej 10. Jednak pod koniec zmagań padł mu silnik i musiał zakończyć zmagania. W Gateway z kolei został staranowany przez Rinusa VeeKaya i wylądował w ścianie. Po tamtej rundzie stracił prowadzenie w klasyfikacji kierowców na rzecz Patricio O’Warda. Dla Hiszpana pechowo rozpoczęła się też runda w Portland. Palou bowiem w wyniku gigantycznego zamieszania spadł na koniec stawki. Katalończyk zdołał się pozbierać i pomimo złego początku odniósł 3 wygraną. Z kolei na torze Laguna Seca zajął 2. miejsce.
Walka w Long Beach
Finał sezonu IndyCar odbywał się w miejscowości znanej z dawnego goszczenia F1. Hiszpan przystępował do zawodów z gigantyczną przewagą w klasyfikacji kierowców nad O’Wardem i Newgardenem. Tuż po starcie z rywalizacji odpadł Meksykanin, którego z zawodów wyeliminował Ed Jones. W tym momencie Palou praktycznie został mistrzem serii, gdyż jego ostatni rywal który pozostał w grze potrzebował prawdziwego cudu, aby zostać czempionem IndyCar. Zespół Chipa Ganassiego doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Na 28. okrążeniu doszło do ciekawej sytuacji, gdyż strateg ekipy pomylił kierowców.
– Ok, Felix, a więc Rahal i Helio zostali na torze. Jesteśmy w tym momencie na 9. miejscu. Patrzmy przed siebie i pamiętajmy, o co walczymy. O’Ward już odpadł – powiedział do Palou.
– 10-4 [jasne – przyp. red] – odpowiedział Hiszpan.
– Wygląda na to, że jestem za stary. Pomyliłem twoje imię. Jesteś Alex tak?
– Tak jest!
– Dobrze. 28 okrążeń za nami, staraj się to utrzymać i bądź rozważny.
– 10-4!
Jak obiecał tak zrobił. Hiszpan nie podejmował zbędnego ryzyka i zajmując 4. miejsce w Long Beach przypieczętował tytuł mistrza IndyCar, stając się pierwszym kierowcą z Hiszpanii, który tego dokonał. Zgodnie z obietnicą złożoną sobie jak i zespołowi Campos Racing, Palou zadedykował mistrzostwo swojemu zmarłemu mentorowi.
„Alex Palou to gigantyczny fenomen”
Sukces kierowcy odbił się szerokim echem w jego ojczyźnie. Sukcesu pogratulowali mu chociażby Fernando Alonso i Carlos Sainz. Ten pierwszy nie szczędził pochwał swojemu rodakowi.
– Śledziłem poczynania Alexa i powiem, że jest gigantycznym fenomenem. Wiedziałem, że zostanie mistrzem, ponieważ był niesamowicie regularny i po prostu najlepszy. Jestem z tego powodu bardzo dumny, ponieważ myślę, że posiadanie młodego Hiszpana, który odnosi sukcesy w IndyCar jest dobre dla wszystkich – powiedział w rozmowie z PlanetF1.
Alex Palou od zawsze powtarzał, iż jego marzeniem jest zostanie mistrzem IndyCar. Niezwykły upór jak i determinacja sprawiły, iż młody Hiszpan dopiął swego. W sezonie 2022 urzędujący mistrz serii dalej będzie reprezentował zespół należący do Chipa Ganassiego.