Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Russell rzuca rękawice Hamiltonowi? „Jesteśmy na równych zasadach”

George Russell zaskoczył wszystkich i już przed drugim wyścigiem o GP Arabii Saudyjskiej postanowił ukrócić pomówienia sugerujące to, że przejmie on rolę skrzydłowego w Mercedesie. 24-latek stwierdził wprost, że jest traktowany na równi z 7-krotnym mistrzem świata Lewisem Hamiltonem.

Hamilton vs Russell
Fot. Mercedes-AMG Petronas Motorsport F1 Team

Nowe wyzwanie

Przez ostatnie pięć długich sezonów fani Formuły 1 przyzwyczaili się do jasnej hierarchii w Mercedesie. Lewis Hamilton nie musiał przejmować się wyzwaniem ze strony jedynej osoby z identycznym bolidem, czyli jego partnera z zespołu. Valtteri Bottas, o którym mowa szybko przyjął rolę pomocnika. Bardziej niż walczyć o swoje zwycięstwa, miał zapewnić to, że Hamilton będzie mógł liczyć na jeden samochód pomiędzy nim a resztą stawki. Z czasem jednak konstrukcja ekipy z Brackley przestała dostarczać zadowalające osiągi.

ZOBACZ TAKŻE
Ferrari ma najlepszy silnik w stawce? Wypowiedzi napawają optymizmem

Tym samym Fin coraz to częściej narażał 7-krotnego mistrza świata na ataki ze strony Maxa Verstappena. Holender ostatecznie przełamał panowanie 37-letniego Brytyjczyka i tym samym potwierdził, że Mercedes nie jest już siłą dominującą w stawce. W tym samym czasie Bottas w końcu pożegnał się z zespołem Toto Wolffa. Jego miejsce zajął ekscytujący prospekt George Russell. Ciężko wyobrazić sobie to, że pozwoli on na podobne traktowanie jak nowy lider ekipy Alfa Romeo. Wygląda bowiem na to, że 24-latek po przyjściu z Williamsa ma stopniowo przejmować pałeczkę kierowcy numer 1 w zespole.

Internet jednak nie wybacza. Już teraz pojawiły się głosy mówiące, że Brytyjczyk co prawda przejął pałeczkę, ale nie tego kierowcy Mercedesa, co trzeba. Stało się to zwłaszcza wtedy, gdy fani zobaczyli, jak Russell w kwalifikacjach w Bahrajnie wyjechał na wszystkie okrążenia zaraz przed Hamiltonem. Robił to oczywiście po to, żeby podciągać go na prostych. Nie pomogło też to, że zrujnował swój ostatni przejazd w Q3, naciskając zbyt mocno na „kółku” wyjazdowym na polecenie zespołu.

2022 Bahrain Grand Prix, Sunday - Jiri Krenek

Fot. Mercedes-AMG Petronas Motorsport F1 Team / Znany ze świetnych kwalifikacji George Russell, nie poradził sobie w tej sesji w Bahrajnie

„Srebrna wojna” – akt numer dwa 

Russell po fatalnych kwalifikacjach, w których zajął dopiero dziewiąte miejsce, odkupił swoje winy w niedzielę. 24-latek wyciągnął wszystko co mógł, dojeżdżając na czwartym miejscu. Ponadto przez cały wyścig nie odstawał zbytnio od Hamiltona. Daje to nadzieję na to, że gdy poczuje się już pewniej w nowym bolidzie, będzie w stanie rywalizować ze swoim utytułowanym partnerem z zespołu. Podniesiony na duchu kierowca postanowił jeszcze przed drugim wyścigiem sezonu zapewnić stację BBC, że jest traktowany na równi z 7-krotnym mistrzem świata.

Jesteśmy na równych zasadach. Nie ma poleceń zespołowych, mamy całkowicie równe traktowanie, a w Mercedesie ufają nam, że wyjedziemy na tor ścigać się uczciwie. Mamy [z Lewisem – przyp. red] bardzo otwartą relację. Myślę, że ponieważ jesteśmy na zupełnie różnych etapach naszej kariery, jest między nami naprawdę silny, wzajemny szacunek. Oboje uznajemy, że nasza walka nie jest między sobą, jak może być w niektórych zespołach. Oboje chcemy wygrać, ale w tej chwili nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Musimy więc pracować razem i iść w tym samym kierunku, aby upewnić się, że nasz bolid stanie się szybszy – powiedział George Russell przed GP Arabii Saudyjskiej.

ZOBACZ TAKŻE
"Srebrna wojna", czyli historia 3 nerwowych sezonów w Mercedesie

Jeśli nie są to puste słowa i George Russell faktycznie chce pokonać swojego nowego partnera z zespołu, a nie tylko mu potowarzyszyć, to w Mercedesie może się zrobić gorąco. Wszyscy pamiętają bowiem słynną „srebrną wojnę”. Rozegrała się ona na przestrzeni lat 2014-16 pomiędzy nikim innym jak Lewisem Hamiltonem a Nico Rosbergiem. Wtedy waleczny Niemiec również nie zamierzał pozwolić sobą pomiatać i rzucił 37-latkowi najtrudniejsze wyzwanie w jego karierze. Pytanie więc, czy George’a Russella stać na to samo? 

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama