Niespełniony sen
Miało być pięknie, a jest źle i to bardzo. Początek przygody George’a Russella z Mercedesem układa się zupełnie nie po jego myśli. Młody Brytyjczyk, który ma aspiracje do tytułu, pojawił się w Brackley w momencie, w którym najbardziej nieomylna ekipa w stawce popełniła koszmarny błąd konstrukcyjny. Mercedes ma ogromny problem ze swoimi osiągami, co odbija się na dotychczasowych wynikach. Dwadzieścia dwa punkty, które 24-latek zdobył w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej, nie są najgorszym dorobkiem na świecie. Wiadomo jednak w jakich okolicznościach zostały one zdobyte, a także, że Mercedes powinien mu pozwolić na dużo więcej.
Na ten moment konstrukcja W13, jak i pracownicy ośmiokrotnych mistrzów świata wśród konstruktorów nie są mu w stanie zapewnić oczekiwanych rezultatów. Sytuacja miała się poprawić w Australii, gdzie Mercedes rzekomo chciał wrócić na swoje miejsce. Dwunasta i jedenasta lokata Russella w piątkowych treningach nie napawają jednak żadnym optymizmem. Tak Brytyjczyk opisał swój dotychczasowy występ w Australii.
– Bez dwóch zdań mamy problem z „porpoisingiem” [podskakiwanie bolidu na prostych – przyp. red]. Największy w zakręcie numer dziewięć. Myślę, że na razie musimy sobie z tym poradzić. Wierzymy, że to najszybszy sposób na pokonanie toru. Ale może tak nie jest. Musimy dalej zagłębiać się w dane i rozumieć co się dzieje. Zaatakowaliśmy zmiany w ustawieniach i z lewej i z prawej, a nawet ze środka, a i tak wszystko przyniosło podobny rezultat. Musimy więc spróbować zrozumieć, co się dzieje – powiedział George Russell.
(Może) Lepsze jutro
Brytyjczyk bez wątpienia oczekiwał czegoś innego po przyjściu do Mercedesa. Jego obecna sytuacja zgoła przypomina to, z czym mierzył się przez ostatnie trzy sezony w Williamsie. Wtedy też, oczywiście na zupełnie inną skalę, jego zadaniem było wyciągnięcie jak najwięcej się da z nieciekawej sytuacji, w której znajdował się jego zespół. Jak na razie 24-latek radzi sobie z tym bardzo dobrze. Wiele osób na ten moment chwali jego postawę i fakt zdobycia większej liczby „oczek” od Hamiltona. Być może uda mu się to też w Australii, bowiem jak sam twierdzi, znalazł już odpowiedni balans samochodu, co zawsze jest dobrym fundamentem.
– Nie jesteśmy w pozycji, w której chcielibyśmy być. Przed nami jest sporo samochodów ze środka stawki i oczywiście dość daleko nam do czołówki. Musimy więc dziś ciężko popracować i zrozumieć co nas ogranicza. Samochód był w porządku, nie było tak źle. Przyznam, że to było trochę dziwne, ale na miękkich oponach ciągle się poprawiałem i poprawiałem. Wiem, że zrobiło to kilku kierowców, ale wydawało mi się to trochę bardziej ekstrawaganckie w moim wykonaniu – stwierdził kierowca Mercedesa.
A tricky #FP2 in cooling conditions, to wrap up Friday at the #AusGP – work to do, so we’ll dig into the data tonight 👊 pic.twitter.com/KNnSwsYcPe
— Mercedes-AMG PETRONAS F1 Team (@MercedesAMGF1) April 8, 2022
Koniec pewnej ery
Optymizmu brakuje zdecydowanie po drugiej stronie garażu Merecedesa. Lewis Hamilton znalazł się w pozycji, z której pamiętają go tylko i wyłącznie starsi fani Formuły 1. Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy 37-latek nie jest w stanie walczyć o zwycięstwa. Jednakże nie działo się to, odkąd w jego ręce trafił dominujący bolid Mercedesa. Można więc dokładnie zrozumieć, dlaczego jest on zdecydowanie bardziej sfrustrowany i pozbawiony chęci walki w porównaniu do Russella, który jeszcze nie zaznał smaku zwycięstwa. P7 rano i druzgocące P13 w drugim treningu sprawiły, że 7-krotny mistrz świata ani myślał kryć swojej złości przed kamerami.
– Niewiele możemy zrobić. Tak to właśnie jest, więc po prostu musimy jechać. To po prostu frustrujące, ponieważ próbujesz naciskać, coś wyrwać, a nawet gdy zrobisz przyzwoite okrążenie, to i tak tracisz 1,2 sekundy. Więc jest ciężko. W tej chwili nic, co zmieniamy w samochodzie, nie poprawia naszej sytuacji. To jest okropne. Wsiadasz nastawiony bardzo optymistycznie, a potem wprowadzasz zmiany, a bolid nie chce się poprawiać. Wprowadziliśmy kilka zmian w drugim treningu. Pierwszy był lepszy. Drugi okazał się dla nas nieco trudniejszy. To jest naprawdę wymagający samochód – powiedział rozczarowany Lewis Hamilton.
Hamilton stracił wiele zdrowia psychicznego na zeszłorocznej walce z Maxem Verstappenem. Już wtedy pojawiły się głosy, nawet z ust Toto Wolffa, mówiące o tym, że może on nie wrócić do Formuły 1. Obecna kampania rysuje się na jeszcze trudniejszą dla 7-krotnego mistrza świata. Nie wiadomo więc, czy nie okaże się tą ostatnią dla utytułowanego kierowcy. Zwłaszcza jeśli George Russell dalej będzie prezentować się lepiej i zdobywać więcej punktów dla zespołu.