Broń obosieczna, ale…
Okres gwarancji można w pewnym sensie uznać za broń obosieczną. Przede wszystkim wymaga ona serwisowania samochodu w autoryzowanych serwisach, co może być bardziej kosztowne niż u niezależnego mechanika. Często za dłuższą gwarancję trzeba także dopłacić co nieco przy zakupie. Często to loteria – można zostawić mnóstwo pieniędzy u danego dealera przez wiele lat, a w zamian nie otrzymać nic specjalnego poza poczuciem bezpieczeństwa.
Są jednak także inne przypadki. Możecie bowiem kupić problematyczny samochód i zaoszczędzić wiele tysięcy złotych na kosztownych naprawach, łącznie z wymianą drogich elementów, takich jak silnik czy skrzynia biegów. Tak właśnie jest w historii właściciela tej Kii Sorento, o której historii mogliśmy dowiedzieć się dzięki Redditowi.
Ten klient nie miał szczęścia do egzemplarza
Amerykański klient kupił ją w 2012 roku, kiedy Koreańczycy dopiero rozkręcali swój biznes i walczyli o klientów ofertą 10-letniej gwarancji bez limitu kilometrów. Co więcej, w tym konkretnym przypadku klient otrzymał spory pakiet usług za darmo, który obejmował m.in. wymiany oleju. I on naprawdę chętnie z tego pakietu korzystał – przez dekadę pokonał bowiem 978 tysięcy kilometrów (!!!), podczas których wymienił olej aż 203 razy.
Zaskoczeni? To nie koniec tej historii, a jej początek. W tym czasie dokonano bowiem również dziewięciu wymian silnika i dwudziestu wymian skrzyni biegów. Prawdopodobnie z tego powodu olej był wymieniany tak często, by uniknąć poważniejszych problemów. Silnik pochodził bowiem z rodziny Theta II, która była przedmiotem pozwu zbiorowego w USA z powodu nadmiernego zużycia oleju.
Ogólnie rzecz biorąc, nie świadczy to dobrze o samochodzie Kii, zwłaszcza że Amerykanin podróżował głównie autostradami. Miło jednak, że koreański producent samochodów dotrzymał słowa i nie robił klientowi problemów z korzystaniem z gwarancji.