Zawiłe losy Niemca
David Beckmann przed sezonem nie był na liście startowej żadnego zespołu, a ostatecznie miał okazję reprezentować dwa. Niemiec w trzeciej rundzie sezonu awaryjnie zastąpił kontuzjowanego Cema Bolukbasiego. Mimo dobrego wyniku – w wyścigu głównym zajął ósme miejsce – Charouz nie przedłużył z nim współpracy i weteran F3 znów wypadł ze stawki. Nie na długo, bowiem już na Silverstone pojechał w zamian za Cordeela w Van Amersfoort Racing. Po rundzie przerwy 22-latek znów wrócił do łask, tym razem zajmując miejsce Jacka Hughesa, także w VAR.
– Bardzo pomogłem zespołowi na Silverstone, polepszyłem swoją jazdę, i dali mi szansę na kontynuowanie sezonu, za co jestem bardzo wdzięczny. To trochę dziwne, rok temu nie ukończyłem sezonu, w tym roku nie zacząłem, ale go skończę, więc można powiedzieć, że mam pełny sezon w F2 – opowiedział Beckmann.
Dobre wyniki w VAR
Współpraca między Van Amersfoort a Beckmannem okazała się bardzo owocna. Niemałą rolę odegrało jego doświadczenie w F2, który pomógł debiutującemu zespołowi zrozumieć działanie samochodu i poprawić ustawienia. W końcu przyszły także rezultaty w postaci punktów. Niemiecki kierowca czterokrotnie kończył wyścigi na punktowanych pozycjach, zdobywając łącznie 21 „oczek” na Spa-Francorchamps i Monzy.
– Mieliśmy wiele wzlotów i upadków, ale to normalne. Jako nowy zespół próbowaliśmy wielu różnych rzeczy, zbierając w ten sposób doświadczenie. Może pójść dobrze, może pójść źle. Mieliśmy kilka dobrych wyścigów, na przykład na Monzy, więc myślę, że zmierzamy w dobrym kierunku. Zrobiliśmy spory postęp – wyjaśniał kierowca. – Zespół był naprawdę miły. Znam wielu chłopaków z pracy z nimi w przeszłości. Atmosfera z inżynierami jest świetna. Dobre jest to, że na nowym zespole ciąży mniejsza presja. Ani ja, ani zespół nie walczymy o mistrzostwa, ale możemy jeździć spokojnie, co naprawdę pomaga – dodał.
Podsumowanie dotychczasowych zmagań
Poza rundami, gdzie Van Amersfoort zdobyło punkty, były też mniej lub bardziej udane wyścigi na przestrzeni sezonu. Według Beckmanna, kilkukrotnie zabrakło im szczęścia, oraz że mieli potencjał na więcej, niż udało im się osiągnąć.
– Na Paul Ricard mieliśmy przyzwoity samochód, ale miałem silne przeziębienie i sporo pecha w wyścigach. Już tam mogliśmy mieć punkty w wyścigu głównym. Budapeszt był bardzo trudny, balans nie był dobry, ale potem pojechaliśmy do Belgii, gdzie samochód był świetny, szczególnie w kwalifikacjach. Piąte miejsce nie było maksimum, trafiłem na ogromny korek na pierwszym okrążeniu, gdzie miałem najszybszy drugi sektor. Gdyby udało się dokończyć to kółko, mógłbym mieć drugie miejsce. Mieliśmy jeszcze kilka problemów w wyścigach, ale czuję że na torach z mniejszą siłą docisku i większą prędkością jesteśmy trochę lepsi. Kiedy pojechaliśmy na Zandvoort było trochę trudniej, ale dalej w porządku. Na Monzy znów było świetnie, 5. miejsce po przebitej oponie w wyścigu głównym. Naprawdę miło było finiszować w czołowej piątce – podsumował swoje zmagania w Van Amersfoort Beckmann.
Cel na Abu Zabi? Podium!
Do końca sezonu wciąż została jednak jeszcze jedna runda. VAR w Abu Zabi będzie walczyć o to, by wyprzedzić w klasyfikacji punktowej Camposa i nie zająć ostatniej pozycji w debiutanckim sezonie. Niemiecki kierowca ekipy jest dobrej myśli przed weekendem na torze Yas Marina.
– Nie jeździłem nowym układem Abu Zabi, tak jak kilku innych kierowców. Znam starą nitkę z GP3 i bardzo lubiłem ten układ. Myślę że będzie okej. Nowy długi lewy zakręt jest kolejną szybką sekcją, która będzie odpowiadała naszemu bolidowi. To powinien być przyzwoity wyścig, i myślę że możemy dwukrotnie zapunktować – podzielił się spostrzeżeniami Niemiec – wciąż mam nadzieję na podium, ale aby to zrobić musimy mieć dobre kwalifikacje, więc głównym celem jest start z pierwszej dziesiątki, a następnie skupienie się na czołowej trójce. Zdobycie podium, to jest nasz cel – zakończył Beckmann.