Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Ricciardo zaprzecza umowie z byłym zespołem. „Nie, nie. To plotki”

Daniel Ricciardo ma co raz mniej czasu żeby pożegnać się ze swoimi licznymi fanami. Australijczyk odchodzi z Formuły 1 za cztery wyścigi. Kierowca McLarena robi jednak wszystko aby zostać w jej wąskim kręgu. 33-latek miał już podpisać umowę z Red Bullem, czemu jednak sam zaprzeczył.

Ricciardo Verstappen Abu Dhabi 2019
Fot. Red Bull Content Pool

Zbyt ambitny plan

Na sezon 2023 Formuły 1 zostało jeszcze tylko dwa, a właściwie to jedno wolne miejsce. Czeka ono na solidnego kierowcę w garażu amerykańskiej ekipy Haas. To właśnie oni od dawna zaczepiają Daniela Ricciardo, który byłby ogromnym progresem względem męczarni z Mickiem Schumacherem. 8-krotny zwycięzca wyścigu F1 mocno się jednak wzbrania przed podpisaniem umowy z „backmarkerem”. Australijczyk zdecydował, że woli być rezerwowym w topowym zespole, aniżeli otrzymać stały angaż w ekipie dolnej części stawki. Jego plan zakłada walkę o miejsce na sezon 2024, jeśli w najbliższym roku, któryś z kierowców etatowych nie spełni oczekiwań lub postanowi zmienić otoczenie.

ZOBACZ TAKŻE
Dlaczego Ricciardo nie znajdzie zespołu na sezon 2024? | Felieton

Będzie to jednak nie lada wyzwanie. Ricciardo nie może się pochwalić pożądanymi osiągnięciami w ostatnich dwóch latach. Nie pomaga to, że mógł ich osiągnąć dość sporo, bowiem startuje w konkurencyjnym McLarenie. „Honey Badger” na nowy cel wziął sobie Mercedesa. To dlatego, że ekipa z Brackley nie ma teraz rezerwowego, ponieważ De Vries znalazł się w stawce na 2023. Tym samym Ricciardo ewidentnie zapatruje się na to, że gwiazda Lewisa Hamiltona powoli zaczyna gasnąć i po kolejnym frustrującym sezonie może mieć on dość tego zespołu, a może i nawet całego sportu.

Przy okazji kwalifikacji do GP Stanów Zjednoczonych, oglądający transmisję na Sky Sports i F1 TV – International wychwycili jednak bardzo ciekawą wymianę zdań między komentującym Davidem Croftem a Tedem Kravitzem, który krąży po padoku w celu wyciągnięcia ciekawych nowinek. Poinformował on, że Ricciardo faktycznie podpisał już umowę na zajęcie pozycji rezerwowego w sezonie 2023. Nie związał się jednak z Mercedesem, jak początkowo zakładano, a z… Red Bullem.

 

Niechciany powrót

Ta informacja zaszokowała wszystkich naocznych świadków tych słów. Red Bull co prawda też nie ma klarownej „trójki”. Nikt jednak nie spodziewał tego, że miejsce to zajmie syn marnotrawny. Ten sam jegomość cztery lata temu odszedł z zespołu w poszukiwaniu nowych wyzwań. Bez dwóch zdań zrobił to opuszczając Milton Keynes w mało przyjaznej atmosferze. Szybko zaczęto się też zastanawiać, kogo on tak naprawdę chce zastąpić. Max Verstappen jest nie do ruszenia na najbliższe 10-15 lat, a „Checo” robi fenomenalną robotę i ma kontrakt do końca 2024 roku. Okazuje się jednak, że nic jeszcze nie jest pewne, o czym zapewnił zapytany o angaż w Red Bullu Ricciardo.

Nie, nie. Na razie wszystko to tylko plotki. Czy rozmawiamy? Tak. Ale nie ma jeszcze podpisu na papierze ani niczego takiego podobnego. Nie chcę się odłączyć od sportu całkowicie. Oczywiście nic nie jest gwarantowane na rok 2024. Na przykład, nie widzę, żebym miał miejsce, o którym mogę powiedzieć, że zdecydowanie bym jeździł. Ale nadal będę w pobliżu, próbując wykonać jak najlepszą pracę, aby wrócić do gry – stwierdził Ricciardo.

ZOBACZ TAKŻE
Red Bull z podwójną koroną już w Stanach? Co musi się stać?

A co z Indy?

Równie długo co saga z poszukiwaniem zespołu dla Ricciardo na 2023 i 2024 trwa namawianie go do startów w amerykańskiej serii IndyCar. Do wspólnej rywalizacji zaprasza go między innymi były kierowca Haasa, Romain Grosjean, który jest jednym z czołowych kierowców tej serii. Australijczyk, przychodząc tam, walczyłby też z innym byłym rywalem Marcusem Ericssonem. Były kierowca Saubera wygrał w tym roku prestiżowy wyścig Indy 500. Ricciardo, który uwielbia wszystko, co amerykańskie, przyznał jednak wprost, że ta seria w ogóle go nie obchodzi.

P******ć to. Owale mnie przerażają. Moja ambicja związana z karierą w Formule 1 jeszcze się nie skończyła, więc to się liczy przede wszystkim. Nie chcę zbaczać, powiedziałbym głównie z tego powodu. Ale też przez wizję owali mówię „Nie”. Dziesięć lat temu powiedziałbym, że to robimy. Teraz jednak mogę przyznać, że nie jestem w zgodzie z owalami. [Road courses – przyp. red.] wyglądają zabawnie, ale myślę, że ponieważ nie odchodzę z F1, tak naprawdę nie daje mi to radości. Jedyne co można zrobić, to romantyzować na temat tego, jak Ameryka i to wszystko, byłoby fajne. Ale tak. To bardziej życzeniowa fantazja – dodał kierowca McLarena.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama