Connect with us

Czego szukasz?

WEC i 24h Le Mans

Ferrari pokazało swój Hypercar 499P. Oto broń na Porsche

Ferrari zaprezentowało prototyp 499P, z którym wróci w przyszłym roku do startów w FIA WEC, debiutując w klasie Hypercar. Poznaliśmy dziś specyfikację techniczną prototypu LMH oraz jego malowanie, ale nie wiemy jeszcze ostatecznie kto poprowadzi obydwa samochody.

Ferrari nazwało swój Hypercar LMH kodem 499P
Fot. Ferrari.com

Połączenie historii i przyszłości

Ferrari od samego momentu ogłoszenia powrotu do WEC prezentuje inne podejście do spuścizny historycznej względem ACO. O ile promotor nie przywiązuje wagi do historii jakiegokolwiek wyścigu poza 24h Le Mans. Tak producenci rywalizujący w mistrzostwach świata już wykorzystują ją, jak tylko to możliwe. Doskonałym przykładem tego była prezentacja Ferrari, które zaprezentowało prototyp 499P w akompaniamencie wstawek historycznych nawiązujących do poprzednich prototypów marki z Maranello. Taka oprawa w wykonaniu „czerwonych” zrobiła wrażenie i pokazała, jak wielką sprawą będzie debiut Ferrari w klasie Hypercar. Ten nastąpi już w połowie marca podczas 1000 Miles of Sebring, które otworzy przyszłoroczny sezon mistrzostw świata.

ZOBACZ TAKŻE
Czym są Hypercary, GTP, LMH i LMDh? Wiele skrótów, jedna przyszłość
Ferrari 499P LMH Hypercar od przodu

Fot. Ferrari.com

Istotne informacje o Ferrari 499P

Jako, że producent z Maranello zdecydował się na koncepcję LMH to też praktycznie cały pojazd zbudowano bez udziału organizacji z zewnątrz. Ferrari posiada oczywiście własny system MGU-K, którego baterie przeniesiono bezpośrednio z jednostki stosowanej w F1. Jednak co ciekawe, pod pokrywą znajduje się jednostka V6, ale o kącie rozwarcia 120 stopni. Do tej pory większość producentów LMh oraz LMDh decydowało się na popularny kąt 90 stopni. Jednak w przypadku 499P zdecydowano się na radykalniejsze rozwiązanie.

Teoretycznie bazowa moc jednostki to maksymalnie dozwolone przez przepisy 680 KM z czego 272 konie wygeneruje ERS. Jednak to nie będzie miało kluczowego znaczenia w wyścigach, ponieważ te wartości będą się zmieniały między wyścigami z racji zastosowania BoP. To oznacza, że jeśli promotor zdecyduje się zmniejszycć moc jednostki na dany wyścig go 499P będzie musiało sobie z tym radzić. Pierwszym sprawdzianem będzie Prolog przed 1000 Miles of Sebring na początku marca.

Kolejna rzecz, która przyciąga uwagę to tylne skrzydło, które już od początku wyróżniało się na tle rywali. O ile w Toyocie czy pojazdach LMDh można zaobserwować po dwa płaty, tak 499P ma ich aż trzy. Trzeci element umieszczono w dolnej części pojazdu, zdecydowanie niżej względem dwóch głównych części. Na szczycie samochodu umieszczono główny wlot powietrza. Środkowe elementy mają odpowiadać za dostarczenie powietrza do komór spalania. Z kolei boczne wloty na górze prawdopodobnie dostarczają powietrze do systemów chłodzących elektronikę oraz ERS . Ten zgodnie z oczekiwaniami i regulacjami został „cofnięty” względem tego, co możemy zaobserwować chociażby w ARX-06.

Żółć przyciągnęła tu sporo uwagi

To wszystko spaja nam malowanie, którego podstawą jest oczywiście czerwień. Jednak Ferrari uznało, że sam kolor czerwony byłby zbyt nudny i dlatego też płetwa rekina oraz boczne płaty tylnego skrzydła są  czarne. Natomiast pozostałych kilka elementów skąpano w kolorze żółtym. Tym samym otrzymaliśmy w miarę proste malowanie, które z jednej strony pasuje do dynamicznego wyglądu Ferrari 499P. Jednocześnie nawiązuje ono do barw 312P czyli ostatniego prototypu, którym Scuderia walczyła o zwycięstwo w Le Mans 50 lat temu. Skoro wspomnieliśmy o powrocie po pięciu dekadach przerwy to dodajmy , że numery obydwu egzemplarzy, które wystartują w FIA WEC to #50  i #51.

ZOBACZ TAKŻE
Acura ARX-06 zaprezentowana. Kiedy debiut w WEC?
Prezentacja Ferrari 49P LMH Hypercar

Fot. Ferrari.com

Co jeszcze warto wiedzieć?

Przede wszystkim, w przyszłym roku zobaczymy tylko dwie załogi fabryczne w FIA WEC, które obsłuży AF Corse. Nie wiemy, czy zobaczymy ten prototyp w IMSA Sportscar chociażby w 2024 roku. Jednak już teraz można przypuścić, że w drugim roku startów pojawi się przynajmniej jeszcze jedna załoga, w WEC, lub IMSA. W USA najprawdopodobniej może to być Risi Competitzione, które głównie wystawia Ferrari w klasach GT. Jednak w sezonie 2021 zdarzyło im się chociażby wystartować w 6h Monza z prototypem LMP2. Jeśli jednak mielibyśmy zobaczyć ten prototyp w rękach prywatnej ekipy to tu już trudno wymienić faworytów.

Jeśli chodzi o kierowców na sezon 2023 to jedno można już potwierdzić. Według branżowych źródeł Ferrari 499P nie poprowadzi Robert Kubica. Ostatecznie miano się zdecydować na obsadzenie obydwu załóg kierowcami, którzy byli związani z Ferrari przy programach GT. Obecnie pula zawodników to Alessandro Pier Guidi, Miguel Molina, James Calado, Daniel Serra, Antonio Fuoco, Nicklas Nielsen, Alessio Rovera czy Davide Rigon. Ta ósemka testowała w ostatnich miesiącach wspomniany samochód. I to spośród nich Ferrari wyłoni szóstkę, która zasiądzie za rok za sterami załóg ekipy fabrycznej. Jeszcze niedawno temu zastanawiano się czy tacy zawodnicy, jak Deletraz, Giovinazzi czy Schumacher mieliby szanse na angaż przy tym programie. Jednak ten pierwszy zdecydował się na przenosiny do USA i starty dla WTR Acura. Natomiast pozostała dwójka skupiła się na zaangażowaniu w F1 z większymi lub mniejszymi związkami z Ferrari.

 

Reklama