Bagnaia kontra Quartararo to nie jedyna istotna walka w MotoGP
Oczywiście najważniejszym pojedynkiem najbliższego weekendu będzie walka o mistrzostwo świata w MotoGP. Jednak tu sytuacja jest jasna. Fabio Quartararo musi wygrać wyścig, aby móc w ogóle przyglądać się temu, gdzie dojedzie Pecco Bagnaia. Nawet jeśli ten warunek się spełni to i tak Bagnaia musiałby przyjechać najwyżej na piętnastej pozycji, by Quartararo mógł obronić tytuł. Brak zwycięstwa Francuza, lub finisz Włocha wyżej, niż na piętnastej lokacie daje mistrzostwo zawodnikowi Ducati.
Co ciekawe to Bagnaia nie jest jedynym zawodnikiem, który może pokonać Fabio Quartararo w końcowym rozrachunku. Jeśli na przykład GP Walencji wygraliby Aleix Espargaro lub Enea Bastianini, a Francuz dojechałby poza czołową trzynastką to ktoś z tej dwójki może zgarnąć wicemistrzostwo sprzed nosa zawodnika Yamahy. Tu jednak należy dodać, że zawodnicy Aprilii oraz Gresiniego tracą kolejno 23 i 24 punkty do „El Diablo”. Oznacza to, że ich sytuacja w walce o drugie miejsce wygląda identycznie, jak ta, w której znaleźli się Quartararo i Bagnaia. To znaczy, że Espargaro oraz Bastianini musieliby wygrać zawody, aby w ogóle móc marzyć o statusie „pierwszego przegranego”.
Potrójna walka o trzecie miejsce
Jeśli jednak walka o dwie pierwsze pozycje okaże się nie być wystarczająco interesująca to jeszcze mamy dla was kilka innych pojedynków. Następni w kolejce są Aleix Espargaro, Enea Bastianini, ale tym razem towarzyszyć im będzie Jack Miller. W przypadku dwóch pierwszych sytuacja jest prosta. Mianowicie Enea Bastianini musi dojechać w punktach przed Aleixem Espargaro. Wówczas to „Bestia” pokona zawodnika Aprilii identyczną liczbą punktów, ale znacznie większą liczbą wygranych. Natomiast Miller wmiesza się do tej walki tylko wtedy, gdy ten wygra GP Walencji, a Espargaro i Bastianini przyjadą nie wyżej niż kolejno na czternastej i piętnastej pozycji. Jak widać, prawie każdy w czołowej piątce mistrzostw walczy o coś innego. Jednak co ciekawe, w przypadku każdego z nich działają podobne scenariusze.
KTM kontra Pramac – walka na dwóch płaszczyznach
Dalej mamy kolejny ciekawy pojedynek. Przed GP Walencji Binder oraz Oliveira walczą kolejno z Zarco oraz Martinem o odpowiednio szóste i dziewiąte miejsce. Łączy ich jeszcze to, że przed ostatnią rundą obydwa te duety dzielą dwa punkty. To oznacza, że walka w klasyfikacji zespołowej o trzecie miejsce też jest zacięta. Zespół KTM obecnie ma cztery „oczka” przewagi nad Pramac Racing, więc w tym wyścigu każdy punkt będzie na wagę złota. Jeśli w Walencji Zarco, lub Martin dojadą na podium to kolejno Binder lub Oliveira stracą swoje pozycje w punktacji jeśli tylko dojadą za nimi.
Jeżeli jednak dany zawodnik Pramac Racing dojedzie na miejscu czwartym, lub niższym przed rywalem z KTM-a, wtedy sprawy mają się inaczej. Wówczas Binder oraz Zarco lub Oliveira oraz Martin zrównaliby się punktami. Wtedy Binder przegrałby z Zarco przez mniejszą ilość podiów, a Oliveira utrzymałby dziewiątą lokatę dzięki dwóm wygranym w deszczu. W przypadku walki zespołowej to rozdział na te dwa duety nie ma wówczas zastosowania. Wtedy Pramac musi zdobyć przynajmniej o pięć punktów więcej niż fabryczny duet KTM-a. Zrównanie się punktami byłoby korzystne dla austriackiej ekipy z racji dwóch wspomnianych wygranych.
Aprilia kontra Yamaha, Suzuki kontra Honda
Poza klasyfikacją indywidulaną oraz zespołową mamy też walkę w kategorii konstruktorów. Wprawdzie Ducati już dawno temu zgarnęło u mistrzostwo świata, ale sprawa drugiej oraz piątej lokaty nadal pozostaje otwarta. Aprilia obecnie dzierży drugie miejsce przed Yamahą. Jednak ta traci do marki z Noale zaledwie pięć oczek. To jest różnica, która sprawia, że wicemistrzostwo Yamahy jeszcze jest realne. Większa różnica występuje między Suzuki a Hondą. Jeśli w Walencji wygrałby Marquez, a Mir i Rins nie zmieściliby się w czołowej dwunastce to wtedy Suzuki spadnie na ostatnią lokatę. Jednak jeżeli Honda nie zdołałaby wygrać to wówczas kolejność nie ulegnie żadnej zmianie.
Moto2: Augusto Fernandez versus Ai Ogura
Wspomnijmy jeszcze o Moto2, bo w tym roku rzeczywiście warto. Zazwyczaj mistrza świata klasy pośredniej poznajemy jeszcze przed finałową rundą sezonu. Jednak w tym roku Moto2 ponownie dostarczyło nam walkę o mistrzostwo do samego finału. Jeszcze przed azjatycką częścią mistrzostw w walce liczyli się Aron Canet, Tony Arbolino czy Celestino Vietti. Niestety ostatnie wyścigi boleśnie zweryfikowały szanse tej trójki na mistrzostwo świata. Tym samym na placu boju pozostali nam Augusto Fernandez i Ai Ogura. Obecnie tę dwójkę dzieli dziewięć i pół punktu na korzyść Hiszpana.
Co to oznacza? W takiej sytuacji Ai Ogura do szczęścia w przypadku wygranej potrzebuje finisz Fernandeza poza podium. Jeśli Japończyk ukończy GP Walencji na drugiej lokacie to wtedy jego rywali musiałby wypaść poza pierwszą piątkę. Trzecie miejsce na mecie dałoby mu tytuł dopiero, gdy obecny lider punktacji skończy na jedenastym miejscu, lub niżej. Czwarte, piąte lub szóste miejsce Ogury na mecie też daje mu mistrzostwo świata. Jednak w takim układzie Fernandez musiałby finiszować poniżej kolejno trzynastego, czternastego, lub piętnastego miejsca na mecie. Jeśli zawodnik Honda Team Asia przyjedzie siódmy, lub niżej to mistrzem świata automatycznie zostaje Fernandez.