Ciągnie wilka do lasu
Fernando Alonso w czasie swojej bogatej kariery miał okazję dwukrotnie wystartować w legendarnych zawodach we Francji. Miało to miejsce w latach 2018 i 2019. W obu tych przypadkach wygrał je wraz z Kazukim Nakajimą i Sebastienem Buemim. Hiszpan wielokrotnie z sentymentem wspominał te zmagania i możliwe, że jeszcze w przyszłości ujrzymy go w Le Mans. Sam zainteresowany bowiem z większą chęcią wróciłby do Francji niż do Indianapolis. Po wielu niepowodzeniach w Indy 500 – przynajmniej na ten moment – Alonso postanowił odpuścić rywalizację w mistrzostwach IndyCar.
„Możemy to zrobić razem”
Spośród tegorocznej stawki kierowców F1, jest wielu zawodników, którzy chcieliby sprawdzić swoich sił we Francji. Na razie, poza Fernando Alonso, swoich sił w klasyku spróbowali Nico Hulkenberg, który w 2015 roku był nawet członkiem zwycięskiej załogi, a także Kevin Magnussen i Nyck de Vries. Duńczyk rok temu rywalizował w załodze wraz ze swoim ojcem Janem. Z kolei Holender ścigał się w Le Mans już 4 razy. Ostatnia dwójka co warte nadmienienia, rywalizowała tylko i wyłącznie w klasie LMP2.
Wszystko wskazuje na to, że prędzej czy później do Francji swoje kroki skieruje nie kto inny jak Max Verstappen. 2-krotny mistrz świata F1 zapowiedział to już kilka lat temu. Holender chciałby tego dokonać z jego ojcem Josem, co jest ich wielkim marzeniem. Alonso ma zamiar, aby z młodszym Verstappenem jednego dnia być w jednej załodze.
– Wiem, że Max chciałby wystąpić w wyścigach długodystansowych, kiedy dostanie dobrą okazję. Dlatego też ściganie w 24-godzinnym Le Mans z pewnością spodoba mu się. Jestem otwarty, aby to wspólnie zrobić. Uważam, że powinniśmy spróbować zrealizować ten pomysł, jeżeli będziemy mogli jeździć dla konkurencyjnego zespołu. Wiadomo, że on chciałby też to zrobić z jego tatą. Na tę chwilę wolę Maxa, aczkolwiek mam też dużo szacunku do Josa. Może uda mu się załatwić rolę menadżera zespołu – stwierdził Hiszpan w rozmowie z serwisem De Telegraaf.
Oczywiście do tego wszystkie potrzeba czasu. Verstappen czeka bowiem, aż stawka FIA WEC ustabilizuje się, tak żeby on mógł wybrać właściwy zespół w klasie Hypercar. Co prawda bliżej ku temu niż dalej, lecz na występ Holendra we francuskim klasyku będziemy jeszcze trochę musieli poczekać.