Kolejna taka okazja do wspólnego startu
Rzadko kiedy się zdarza, aby w jednej załodze podczas danego wyścigu kibice mogli oglądać ojca i syna. W ostatnim czasie jest jednak pewna para, która wyłamuje się ze schematy. Mowa tu o Janie i Kevinie Magnussenie. Duńczyków można regularnie oglądać w akcji podczas zawodów długodystansowych. Kilka dni temu potwierdzono, że Skandynawowie wezmą udział w wyścigu Rolex Daytona 24h w jednej załodze. Z takiego obrotu spraw bardzo zadowolony jest starszy z Magnussenów.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że Kevin i ja razem wystartujemy w Rolex Daytona 24h. Po zeszłorocznym 24-godzinnym wyścigu Le Mans mieliśmy nadzieję, że pojawi się więcej okazji do wspólnego udziału w tego typu wyścigach długodystansowych. Jestem również podekscytowany, że mogę stać się stałą częścią projektu Michelin Endurance Cup MDK Motorsports – stwierdził Duńczyk w rozmowie z sportscar365.
Trzeci z kierowców – Mark Kvamme zwrócił uwagę, że mając Kevina Magnussena w załodze, ekipa ta zyskała ogromną przewagę nad innymi. W końcu aktualnych kierowców F1 jest tylko 20 na świecie, a K-Mag jest jednym z nich.
USA to szczególne miejsce dla Skandynawa
Wracając do Jana Magnussena. Stany Zjednoczone to dla niego drugi dom. To właśnie w USA startował on po tym, jak odszedł z królowej sportów motorowych. Były kierowca F1 sam to zresztą regularnie podkreśla.
– Minęły prawie trzy lata od mojego ostatniego wyścigu w Ameryce. W międzyczasie odbyłem wybrane rundy w FIA World Endurance Championship, Porsche Carrera Cup Scandinavia, Le Mans Cup oraz wyścigach duńskich samochodów turystycznych. USA było jednak moim drugim domem, odkąd w 1999 roku przerzuciłem się z Formuły 1 na IndyCar, a później zawody długodystansowe, więc nie mogę się doczekać powrotu do IMSA, bo to dla mnie wiele znaczy – zakończył.
Kierowca ze Skandynawii ma na koncie już wygraną w swojej klasie w tych zawodach. Magnussen wraz ze swoją załogą dokonał tego w 2015 roku. Jednak z pewnością start z własnym synem będzie dla niego cenniejszy od kolejnej wiktorii.