Kierowcy F1 w NASCAR. Juan Pablo Montoya w NASCAR – ciekawy epizod
Kierowcy F1 w NASCAR przewijali się nie tak rzadko jak myślicie. Dla przykładu, Impulsywny Kolumbijczyk po uciecze z F1 wrócił do ścigania w USA, ale nie od razu do IndyCar. Tam pojawił się z powrotem dopiero w 2014 roku. Najlepiej jeszcze w sezonie 2006 Montoya zadebiutował w NASCAR Cup Series w #42 Chip Ganassi Racing. Ten okres był pełen wzlotów i upadków. Zaczęło się od pojedynczego startu w Homestead. Natomiast od 2007 do 2013 Montoya startował na pełen etat. W połowie pierwszego pełnego sezonu wywalczył on pierwsze zwycięstwo na torze Sonoma. Natomiast w 2009 r. po raz pierwszy zakwalifikował się on do „The Chase”. Do tego były też sukcesy w serii meksykańskiej.
Niestety to były jedyne jego sukcesy w tej serii. Było sporo finiszy w czołowej piątce czy dziesiątce. Jednocześnie wielu kibiców tej serii zapamiętało go jako zawodnika popełniającego błędy i powodującego kolizje. Najbardziej pamiętnym momentem było rozbicie się o suszarkę odrzutową, która osuszała tor Daytona podczas Daytona 500 w 2012 roku podczas przerwy w rywalizacji. Na szczęście Juan Pablo Montoya później powetował sobie te niepowodzenia powrotem do IndyCar, gdzie znów wygrał Indy500. W ostatnich dwudziestu latach to był najpopularniejszy przypadek kierowcy F1 i IndyCar startującego w NASCAR.
Danił Kwiat wpadł tu na chwilę
Po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, sporo rosyjskich zawodników musiało zrewidować swoje plany wyścigowe. Jednym z nich był Danił Kwiat, który pierwotnie miał ścigać się w wyścigach endurance. Gdy ze stawki WEC i ELMS zniknął G-Drive operowany przez Algarve Pro to Kwiat musiał zmienić plany. Nowym pomysłem na jego karierę zostały pojedyncze starty w NASCAR Cup oraz Xfinity. W tej pierwszej klasie z pomocą przyszedł Team Hezeberg, z którym pojechał też Jacques Villenevue. Natomiast w Xfinity wystartował on z Sam Hunt Racing. To były łącznie cztery starty na torach drogowych – trzy w Cup Series i jeden z Xfinity. Przyniosły one kolejno trzy finisze na końcu stawki oraz jedno piętnaste miejsce. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i Kwiat rok później zadebiutował w FIA WEC w Premie, z którą wywalczył podium. Czy Rosjanin wróci jeszcze do NASCAR? To się okaże.
Kierowcy F1 w NASCAR. Kimi Raikkonen dobrze się tu bawi po karierze F1
Fin to jeden z najpopularniejszych kierowców F1 startujących za oceanem. On, podobnie jak Jacques Villenevue, może pochwalić się startami w każdej z trzech czołowych dywizji. W 2011 roku pomiędzy rundami WRC Kimi pojawił się w samochodach Kyle Busch Motorsport w Truck Series oraz Nationwide Series. Wtedy też w wyścigach na Charlotte Motor Speedway wywalczył on dwudzieste siódme miejsce w Nationwide oraz piętnastą lokatę w Truck Series. Biorąc pod uwagę poziom stawki oraz rodzaj toru to nie było źle. Jednak bardziej w pamięci zapadły nam jego komunikaty radiowe z wyścigu półciężarówek.
To jednak nie był jego jedyny romans z NASCAR, ponieważ w 2022 roku Kimi Raikkonen zadebiutował w Cup Series. Wtedy też Trackhouse wystawiło dla niego Camaro #91 pod brandem „Project 91”, którego założeniem jest udostępnienie samochodu NASCAR na wyścigi „popularnym zawodnikom” ze świata motorsportu. Pierwszy wyścig miał miejsce w 2022 roku w Watkins Glen, którego nie ukończył po tym, jak z toru zabrał go Ross Chastain. W 2023 roku Fin pojawi się w tym samym samochodzie na rundzie na CoTA.
Mario Andretti nie był tam jedynym Andrettim
Jeśli mielibyśmy zapytać jakiegokolwiek kibica o to, którzy kierowcy F1 startowali w NASCAR to Mario Andretti byłby jednym z najczęściej wymienianych nazwisk. Starty ostatniego amerykańskiego mistrza F1 w wyścigach stock carów to raczej poboczny epizod. Nie oznacza to, że nie ma o czym tu wspominać. Wprawdzie większość swoich wyścigów NASCAR, Mario Andretti kończył poza czołową piętnastką. Znacznie więcej startów zaliczył John Andretti, a więc bratanek Mario. John startował regularnie, głównie w latach 90-tych, między innymi w ekipie, której współwłaścicielem był Richard Petty. W tym czasie wygrał jeden wyścig w Martinsville oraz letnią Daytonę 400.
Kierowcy F1 w NASCAR. Jacques Villeneuve też tu był!
Gdybyśmy mieli sporządzić listę serii, w których ścigał się Kanadyjczyk to łatwiejszym zadaniem byłoby policzenie serii, w których się on nie pojawił. Zwycięzca Indy500 oraz mistrz świata F1 z 1997 roku ma w zasadzie kilka epizodów z amerykańską serią. Jacques Villenevue po raz pierwszy pojawił się w NASCAR w 2007 roku. Wtedy też były kierowca F1 pojawił się w Truck Series debiutując w wyścigu Bucked Up 200 na Las Vegas Motor Speedway w Toyocie #27 Bil Davis Racing. Jak rysowały się jego wyniki? W siedmiu startach zanotował on jeden finisz w czołowej piętnastce oraz oraz pięć wyścigów zakończonych pozycją poza czołową dwudziestką.
Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że wszystkie te wyścigi odbywały się na ovalu to raczej nie było najgorzej. Jeszcze w tym samym roku pojechał on w tej samej ekipie z numerem #27, ale w Cup Series. Jednakże zarówno start w Phoenix, jak i na torze Talladega nie przyniósł nic więcej, niż finisz poza czołową dwudziestką.
Następnie też spróbował on zakwalifikować się do wyścigu Daytona 500 w Cup Series w 2008 roku, ale niestety bezskutecznie. Jednak jeszcze w tym samym roku pojawił się on w drugiej dywizji znanej dawniej jako Nationwide Series, a obecnie jako Xfinity Series w domowej rundzie… w Montrealu, na Circuit Gilles Villenevue. Wtedy też wywalczył on szesnastą pozycję, a w czterech kolejnych latach w wyścigach tej serii na tym torze dwukrotnie zdobywał on trzecie miejsce i jedno czwarte. W czołowej trójce zameldował się on jeszcze w 2011 roku w wyścigu na Road America. Wówczas startował on wyłącznie na torach drogowych czy ulicznych, ale nigdy w tej dywizji nie pojawił się on na ovalu.
Później była i Daytona 500
Przed chwilą wspomnieliśmy o tym, jak Jacques Villenevue podjął nieudaną próbę startu w Daytona 500 w 2008 roku. Czternaście lat później ta sztuka mu się udała. W 2022 roku wystartował on z Team Hezeberg kwalifikując się na czterdziestym miejscu. Sam wyścig ukończył on na dwudziestej drugiej lokacie, ale z ponad jednym okrążeniem straty. Na ten moment jest to ostatni start Kanadyjczyka w czołowych dywizjach NASCAR.
Były też starty w niższych dywizjach
NASCAR to nie tylko trzy czołowe klasy, a więc kolejno Cup Series, Xfinity i Truck Series. Tego typu samochody spotkamy też w kilku innych krajach Ameryki Północnej, Południowej czy Europy. Villenevue posmakował też rywalizacji właśnie w kilku takich mistrzostwach. Chociażby w 2009, 2013 i 2014 roku startował on w pojedynczych rundach Canadian Series, gdzie finiszował w czołowej piątce, a nawet trójce. Jednak najwięcej sukcesów oraz startów doświadczył on w NASCAR Euro Series. W 2019 oraz 2021 roku regularnie finiszował on w czołowej ósemce, sporadycznie zdobywając podium. W 2021 roku zdołał on nawet wygrać dwa wyścigi, co zainteresowało wspomniany wcześniej holenderski Team Hezeberg. To ta ekipa z Euro NASCAR zabrała ze sobą Kanadyjczyka do USA, aby w 2022 roku wystartować z nim w Daytona 500.
Kierowcy F1 w NASCAR. Scott Speed pokazał prędkość
Historia zna jeszcze kilka innych przypadków startów kierowców F1 w NASCAR. Jednym z nich był Scott Speed, który podobnie jak Villeneuve, też pojawiał się w każdej z trzech czołowych dywizji. Niestety w Cup Series większość swoich startów odbył z zespołem Red Bull Toyota, który przynosił mu finisze w drugiej dziesiątce. Dla porównania, jego partner zespołowy, Brian Vickers dostał się do The Chase, a nawet wygrał wyścig. Tutaj mówimy dokładnie o sezonie 2009. Rok później wyniki obydwu kierowców znacząco się pogorszyły. Zaś sam Speed nie przejechał pełnego sezonu i czasami za kierownicą zastępował go np. Mathias Ekstrom. Co ciekawe, samochody tego zespołu pojawiły się na ulicach Warszawy podczas jednej z pierwszych edycji Verva Street Racing.
Wracając do samego Speeda to w kolejnych latach aż do 2013 roku pojawiał się on w pojedynczych rundach w różnych ekipach spoza czołówki, ale bez sukcesów. Warto jednak pochwalić to, że próbował on swoich sił i na torach drogowych i na ovalach. Więcej sukcesów doświadczył on w Nationwide Series z Michael Waltrip Racing, gdzie w 2009 roku w wybranych startach dowoził finisze w czołowej dziesiątce. Gorzej wyglądało to w 2012 roku z inną ekipą, gdzie regularnie zamykał on stawkę. Speed jedyne zwycięstwo wywalczył w Truck Series w sezonie 2009 w Dover.
Nelson Piquet Jr po odejściu z F1 musiał się gdzieś odnaleźć
Uczestnik słynnego Crashgate musiał gdzieś się podziać po zwolnieniu z Renault. Oczywiście najlepiej poradził sobie w Formule E. Jednak po drodze przyszły też starty w NASCAR i to we wszystkich trzech głównych dywizjach. Jedyny start w Cup Series nie przyniósł mu żadnego błyskotliwego wyniku. Jednakże 2011 i 2012 w Truck Series oraz 2013 w Xfinity dały mu już więcej powodów do zadowolenia. W tej pierwszej dywizji starty w Kevin Harvick Motorsports przyniosły mu finisze w dziesiątce oraz dziesiątą lokatę na koniec sezonu 2011. Rok później z Turner Motorsports Brazylijczyk postawił krok naprzód wygrywając na ovalach w Michigan oraz Las Vegas. Piquet Jr niemal do samego końca sezonu 2012 walczył o mistrzostwo, ale ostatecznie skończył na siódmym miejscu.
O ile starty w Truck Series mu służyły, tak tego samego nie można było powiedzieć o jego przygodzie w wyższej dywizji Xfinity. Tam już było nieco słabiej, ale nadal dwunasta lokata na koniec jedynego jego sezonu w tej serii to solidny wynik.
Kierowcy F1 w NASCAR. Dan Gurney dołożył swoje trzy grosze w latach 60-tych
Legendarny kierowca i konstruktor pojawił się kilka razy w Grand National Series na Daytonie. Wówczas wspomniana seria była czołową dywizją NASCAR zanim tę rolę przejęło Cup Series. Jednak to były głównie udziały w kwalifikacjach do Daytona 500, w której potem startował inny kierowca w jego samochodzie. Jednakże, gdy Gurney startował samodzielnie to te wyniki wyglądały imponująco. W około dziesięciu startach na torach Daytona, Atlanta czy Riverside aż trzykrotnie dowoził samochód w czołowej piątce. Jak Amerykanin poradziłby sobie w rywalizacji na pełen etat? Niestety tego się nigdy nie dowiedzieliśmy, ale zdecydowanie miał on potencjał. Nie gorzej poszło mu w ówczesnym IndyCar, w tym Indy500.
Swoją przygodę z czołową amerykańską serią zaliczył także Max Papis. Były kierowca Footworka spędził większość swojej kariery w USA w IndyCar oraz w NASCAR Cup, Xfinity oraz Truck Series. W tych dwóch pierwszych dywizjach głównie okupował koniec stawki, ale zdarzało mu się dowozić finisze w drugiej dziesiątce. Jedynym miarodajnym