Zapraszamy, więc na krótką powtórkę z historii przed tym, co czeka nas już 10 czerwca. Opowiemy po krótce o dziejach Porsche w największym wyścigu świata. Będzie to historia pewna zwycięstw, gwiazd i niesamowitych maszyn. Zobaczcie sami.
Porsche – najbardziej utytułowany producent Le Mans
Swoją historię w 24-godzinnym Le Mans niemiecki producent rozpoczął w pierwszej połowie lat 50-tych, gdy w 19. edycji wyścigu Porsche 956 wygrało zmagania w swojej klasie. Za kierownicą występowało wtedy dwóch kierowców. Auguste Veuillet i Edmond Mouche pochodzili z Francji i poprowadzili markę ze Stuttgartu do zwycięstwa w maszynie napędzanej płaskim, 4-cylindrowym silnikiem 1.1 l. Poza swoją klasą Porsche zakończyło wyścig na 20-tym miejscu. Wtedy wszystko się zaczęło i od tego momentu Porsche pozostaje w stawce nieprzerwanie, aż do dziś.
Co było dalej? Porsche po niewielkim, ale jednak sukcesie nie zamierzało kończyć przygody z 24-godzinnym ściganiem. Model 956 pozostał w stawce na kolejne lata przynosząc zwycięstwa w swojej klasie silnikowej. Przełom nastąpił w 1958 r. Wtedy Porsche po raz pierwszy zakończyło Le Mans na podium klasyfikacji generalnej. Załoga w składzie Jean Behra i Hans Herrmann za kierownicą Porsche 718 RSK ukończyła wyścig za Ferrari 250 i Astonem DB3S. Ta konstrukcja o otwartym kokpicie ważyła zaledwie 570 kg i miała centralnie umiejscowiony silnik o pojemności 1,6 l. W lata 60-te Porsche wchodziło jednak bez większych sukcesów. DNF-y oraz finisze poza top 10 uczyniły ten okres niezbyt przyjemnym dla producenta, a największym sukcesem wydawało się jedynie 5. miejsce w roku 1961.
Pierwsze podia i zwycięstwa
Od połowy lat 60-tych, gdy Porsche rozpoczęło rozwój prototypu 904 wszystko zaczęło się już kierować w dobrą stronę. Samochód powstał pod kierownictwem Hansa Tomali – inżyniera odpowiedzialnego m.in za Porsche 911. Konstrukcja miała centralnie umiejscowiony dwulitrowy silnik B4. W 1965 model ten wygrał swoją klasę i załoga Herberta Linge oraz Petera Nockera zakończyła wyścig na bardzo dobrym czwartym miejscu. Sukces udało się powtórzyć rok później, tym razem na czwartym miejscu już w rozwojowej wersji samochodu dojechali Jo Siffert i Colin Davis. Najlepszym wynikiem dla Porsche w tamtej dekadzie było podwójne podium w 1968 r. Dwie załogi w Porsche 907 i 908 uległy jedynie legendarnemu Fordowi GT40.
Kiedy w stawce pojawiło się miejsce dla samochodów o większej pojemności, co można było bezlitośnie wykorzystać na torach o charakterystyce zbliżonej do Le Mans, Porsche postanowiło wykorzystać sytuację. Inżynierowie zbudowali kompletnie nowy prototyp – Porsche 917. Pomimo początkowych problemów samochód w wersji 917K wystartował w Le Mans w roku 1970 i wypełnił cel, który od początku przyświecał projektowi. Udało się wygrać cały wyścig. Richard Atwood oraz Hans Herrmann w Porsche z kultowym malowaniem ekipy z Salzburga pokonali największy dystans. Było to pierwsze zwycięstwo Porsche w Le Mans. Wyczyn ten udało się powtórzyć jeszcze rok później. Tym razem za kierownicą 917-tki zasiedli Helmut Marko i Gijs van Lennep, którzy startowali dla Martini Racing. O pełnej historii tego legendarnego samochodu pisaliśmy w artykule, do którego link znajdziecie poniżej.
Złote lata w Le Mans
Kolejne kilka lat odbyło się już pod dyktando konstrukcji Matry, gdzie Porsche nie miało poza podiami wiele do powiedzenia. Do formy z przed lat niemiecka marka powróciła dopiero w 1976 r. Wtedy zespół Martini wystawił Porsche 936, czyli następcę kultowego 917. 936 było konstrukcją bardziej nowoczesną i przede wszystkim aktualną, jeśli chodzi o regulacje. Silnik miał 6 cylindrów, a pojemność przekroczyła 2 litry, co przy masie do 750 kg i mocy wynoszącej ok. 540 KM zapewniało świetne osiągi. Wyścig udało się wygrać w doborowym składzie Jacky Ickx i Gijs van Lennep. Porsche wygrało jeszcze kolejną edycję, a w 1978 r. samochody marki uzupełniły podium. 1979 przyniósł kolejne zwycięstwo, tym razem kultowym modelem 935. Wtedy dla Porsche Kremer Racing startowali Klaus Ludwig i bracia – Bill oraz Don Whittington.
Najlepsze dla Porsche miało jednak dopiero nadejść. Po zwycięstwie Jeana Rondeau w roku 1980, w następnym sezonie niemiecki producent powrócił na najwyższy stopień podium. Jacky Ickx i Derek Bell dokonali tego w nowym, zmodyfikowanym Porsche 936. W 1982 r. rozpoczęła się nowa era dla Le Mans. Najwyższą klasą stała się kultowa już dziś grupa C, która przyniosła jedne z najszybszych samochodów w historii wyścigów długodystansowych.
Porsche w legendarnej Grupie C
Porsche przygotowało model 956 i zespoły korzystające z tego prototypu wygrały kolejne cztery edycje wyścigu z rzędu. Konstrukcja była lekka jak na nowe standardy, bo ważyła tylko 800 kg. Sześciocylindrowy bokser o pojemności 2,65 l. był w stanie wygenerować 635 KM. Najbardziej imponujące było jednak nadwozie. Porsche generowało ogromne ilości docisku, a to za sprawą potężnego spoilera i aerodynamiki poprawionej chociażby przez zamknięcie kokpitu. Pomimo wycofania samochodu (poniekąd za to, że był zbyt niebezpieczny) passa Porsche trwała nadal.
W 1986 r. inżynierowie ze Stuttgartu przygotowali po prostu nowy model do rywalizacji w klasie. Było to Porsche 962 i konstrukcyjnie znacząco nie różnił się on od poprzednika. Znów mieliśmy do czynienia z 6-cylindrowym bokserem, moc była podobna. Z najważniejszych rzeczy – zmianie uległa pojemność (zwiększona do 3 litrów) i wymiary samochodu, bo Porsche stale stosowało układ znany z 917. Chodzi o umiejscowienie kierowcy, którego nogi znajdowały się przed przednią osią. Ten model też zaczął wygrywać. Za pomocą tej maszyny zespół Rothmans Porsche odniósł zwycięstwo w kolejnych dwóch edycjach. Oznaczało to, że Porsche wygrało 7 wyścigów Le Mans z rzędu. Do dziś jest to niepobity rekord. Podczas tych lat w konstrukcjach Porsche jeździli tacy kierowcy jak Derek Bell, Jacky Ickx, Paolo Barilla (tak, to ten gość od makaronu), Al Holbert, czy wcześniej wspomniany Klaus Ludwig.
Końcówka XX wieku też przyniosła ważne triumfy
Przez kolejne lata, pomimo, że Porsche pozostawało w stawce to ani razu aż do 1994 r. nie udało się zwyciężyć w Le Mans. Prawda jest też taka, że samochód, którym w tym właśnie sezonie Mauro Baldi, Yannick Dalmas i Hurley Haywood wygrali wyścig nie był w stu procentach konstrukcją Porsche. W Niemczech jedynie zmodyfikowano samochód pierwotnie zbudowany przez zespół Jochena Dauera, stąd też nazwa – Dauer 962 Le Mans-Porsche. Z trzeciej strony trzeba też dodać, że nie był to projekt Dauera, bo liczba 962 znikąd się nie wzięła. Samochód bazował po prostu na Porsche o tym samym oznaczeniu. Na kolejne zwycięstwa nie trzeba było długo czekać.
Po 1995 roku, w którym zwyciężył McLaren, Porsche powróciło do wygrywania znów w zmodyfikowanej przez siebie konstrukcji innego producenta. Tym razem dla ekipy Joest Racing Porsche wzięło się za prototyp zbudowany przez Tom Wilkinshaw Racing. Służył on do ścigania w klasie WSC i przyniósł dwa zwycięstwa. Joest Racing miało wówczas naprawdę świetną obsadę. Przez ekipę przewinęli się Tom Kristensen, Michele Alboreto, Alexander Wurz, Davy Jones, Stefan Johansson oraz Manuel Reuter.
Rok później Porsche weszło do klasy LMGT1 fabrycznie z załogą w składzie Laurent Aiello, Allan McNish oraz Stephane Ortelli. Samochodem, który poprowadził ekipę do zwycięstwa było Porsche 911 GT1-98 z kultowym już malowaniem. Nadwozie samochodu było niezwykle nowoczesne, bo Porsche postawiło na karbonowy monokok. Sam kompozyt był wariantem włókna węglowego, które producent nawet specjalnie opatentował. Rozwojowa wersja wyścigowej 911-tki napędzana była 6-cylindrowym bokserem o pojemności 3.2 l. Konstrukcja miała swoje lata, ale była sprawdzona i to właśnie ten aspekt okazał się kluczowy. Porsche było teoretycznie wolniejsze chociażby od konstrukcji Toyoty, ale Japończyków zgubiły problemy ze skrzynią biegów. Mercedes natomiast cierpiał na problemy z pompą oleju. Tym sposobem najbardziej niezawodne Porsche wygrało Le Mans w roku 1998.
Wielkie bezkrólewie, czyli 17 lat bez zwycięstwa w wyścigu
Jak się ostatecznie okazało, zwycięstwo 911-tki na prawie dwie dekady było ostatnim dla Porsche. Aż do 2014 roku producent ten nawet nie rywalizował w najwyższej klasie. Aby było sprawiedliwie należy wspomnieć, że konstrukcje Porsche, czyli głównie wszelkie możliwe odmiany modelu 911 startowały w Le Mans w klasach dla samochodów GT często wygrywając. Przyznać trzeba jednak, że to nie to samo i na pewno wielu fanów marki cierpiało, gdy Audi w najlepsze wygrywało kolejne edycje, a Porsche nawet nie było w stawce LMP1.
Era hybrydowa na miarę wyścigów długodystansowych
Ten stan rzeczy uległ zmianie wraz z przekształceniem samochodów LMP1 w hipersportowe hybrydy. Wtedy Porsche uznało, że to dobry moment na powrót. Nowy wówczas jeszcze model 919 był napędzany wspieranym przez potężną hybrydę silnikiem V4 o pojemności 2.0 l. Całość generowała ogromne 750 KM i była zdolna do walki z prototypami LMP1-H. Pierwsze Le Mans nie zakończyło się, co prawda sukcesem ze względu na masę problemów technicznych, ale w 2015 r. Porsche dopięło swego. Zespół w obsadzie: Nico Hulkenberg, Nick Tandy i Earl Bamber zwyciężył w 24-godzinnych zmaganiach. Była to pierwsza wygrana Porsche od 1998 r.
Rok później udało się powtórzyć sukces. Fakty są takie, że w końcówce wyścigu prowadziła Toyota. Zapewne wielu fanów może pamiętać awarię, która przytrafiła się japońskiej ekipie na ostatnich kilometrach wyścigu. Takie są jednak uroki Le Mans i przekonało się o tym już wielu kierowców łącznie z Robertem Kubicą i ekipą WRT. Koniec końców Porsche odniosło kolejne zwycięstwo. Tym razem w skład zwycięskiej załogi wchodzili Marc Lieb, Romain Dumas i Neel Jani.
Zwycięską trylogię dopełnił rok 2017. Porsche po raz kolejny odniosło zwycięstwo w całym wyścigu, a to nawet pomimo pierwszego miejsca w kwalifikacjach Toyoty. Zespół ten był wtedy najszybszy na jednym okrążeniu i właśnie w tamtych kwalifikacjach padł rekord najszybszego okrążenia w historii toru. W wyścigu natomiast Timo Bernhard, Brendon Hartley i Earl Bamber wygrali, dając niemieckiemu producentowi ostatni jak na razie triumf w Le Mans.
Dzisiejsze prototypy i rokowania na przyszłość
Warto wspomnieć, że ostateczna wersja tego samochodu po tym jak rozwinęły się konstrukcje najwyższej klasy generowała 900 KM. Trzeba o tym pamiętać i mieć świadomość, że te samochody były naprawdę przepotężne. Obecnie możliwości techniczne naturalnie też by na to pozwalały. Przy takich regulacjach natomiast o szerokiej stawce, jaką dziś obserwujemy moglibyśmy najpewniej zapomnieć. Cóż, coś za coś. Pozostaje nam jedynie czekać na zaciętą rywalizację w jubileuszowej odsłonie wyścigu. Czy Porsche wyśrubuje swój rekord? To jest Le Mans, tu wszystko może się zdarzyć, więc po prostu zachęcamy was do śledzenia wyścigu. Zmagania na Circuit de la Sarthe odbędą się już 10 czerwca.