Najlepszy kierowca: Rafael Camara
Brazylijczyk uwielbia belgijski obiekt, o czym przekonaliśmy się już w zeszłym roku podczas zawodów Włoskiej F4. Uległ wówczas Andrei Kimiemu Antonellemu; dziś wziął rewanż na znakomitym Włochu. Camara wystartował rakietowo i tylko dwukrotnie musiał zerkać w lusterka na prostej Kemmel, kiedy Tim Tramnitz był jeszcze na tyle blisko, by mu zagrozić.
Już na trzeci kółku jeździec Premy odjechał daleko i mógł spokojnie dyktować tempo. Niemiec nie znalazł na niego sposobu, Camara bez problemu triumfował i pokazał potencjał, uśpiony w trakcie ostatnich kilku wyścigów. Fantastyczny rezultat, na którym może budować passę.
Wyjąwszy jego chwilową walkę z Tramnitzem, w pierwszej piątce działo się niewiele. Antonelli z początku ostro atakował Stenshorne’a, lecz Norweg (lider klasyfikacji) po kilku manewrach defensywnych skutecznie odegnał zagrożenie. Restart po zjeździe samochodu bezpieczeństwa nie przeszkodził mu w rozgrywaniu swojego wyścigu.
Nie przeszkodził również Maceowi Capietcie. Francuz startował 8. i nie wydawał się wystarczająco szybki, by powalczyć o większe punkty – pozornie. Reprezentant RPM zaskoczył Victora Berniera i Mayę Weug, finiszując na bardzo przyzwoitej szóstej pozycji.
Biliński poza punktami
Nasz zawodnik nie mógł dziś popisać się bogatym repertuarem wyścigowych umiejętności. Startował 14., toteż na pierwszym okrążeniu musiał bardziej uważać, by nie wpaść na żadnego rywala, niż skupić się na wyprzedzaniu. Dość szybko minął go przez to Nikhil Bohra, którego Biliński ścigał przez kolejne kilka okrążeń.
Na 18 minut przed końcem jazdy udało mu się przedrzeć przed Singapurczyka i Polak począł piąć się w górę tabeli. Od czołowej dziesiątki dzieliło go 6 sekund, lecz właśnie wówczas na tor wezwano SC po błędzie Enza Sciontiego, niwecząc na moment próby pogoni. Biliński chciał następnie zaskoczyć Santiago Ramosa, lecz sam padł ofiarą ataku Kasa Haverkorta.
Holender i Polak resztę zawodów spędzili na zażartej batalii o 12. lokatę. Walka ta była pasjonująca, ale jednocześnie uniemożliwiła dogonienie końcowej części pierwszej dziesiątki. Haverkort wyszedł z niej zwycięsko, choć Biliński nie poddawał się aż do końca.
Najlepszy zespół: Prema Racing
Włosi nie są dominującą siłą tegorocznego czempionatu, lecz dziś zapracowali na zmniejszenie przewagi R-ace GP. Przekonująca wiktoria Camary i 4. miejsce Antonellego (po walce z Lorenzem Fluxą) oznaczają, że odrabiają 4 oczka do Francuzów. Co jednak ważniejsze dla stajni, Prema dysponowała zwyczajnie lepszym tempem, zwłaszcza jeśli mowa o Brazylijczyku.
Największe zaskoczenie: Maya Weug
Hiszpanka do tej pory była w czempionacie kompletnie niewidoczna; najwyżej na mecie zameldowała się na 14. pozycji w drugich zawodach na Imoli. Na Spa sprawiła niespodziankę sezonu. Zajęła 3. miejsce w swej grupie kwalifikacyjnej i dzielnie trzymała się po starcie, walcząc o 7. lokatę z Joshuą Durksenem. Świetnym, odważnym manewrem po zewnętrznej zakrętu wieńczącego prostą Kemmel pokonała Paragwajczyka.
Capietto i Bernier, których Weug też na moment wyminęła, okazali się zbyt wymagającymi przeciwnikami. Hiszpanka spadła na 8. miejsce, które jednak dowiozła do mety. Jej 4 oczka to pierwsze punkty fińskiej stajni KIC Motorsport. Drugi jej kierowca – Oleksandr Partyshev – był statystą w trzeciej dziesiątce.
Największe rozczarowanie: Santiago Ramos
Meksykanin przyzwyczaił nas do świetnej jazdy – pozwalającej nawet na zdobycie trofeum za miejsce na podium. Na Spa nie odnalazł porównywalnego tempa. Stopniowo osuwał się w stawce i wkrótce na jego ogonie siedział Biliński. Kierowca RPM zdołał się przed nim obronić i nawet wrócił na 9. miejsce (wyprzedzając choćby Joshuę Dufka), ale potencjał był na znacznie, znacznie więcej.
Sami Meguetounif popełnił więcej błędów, a raczej jeden większy błąd. Kierowca MP Motorsport trzymał się za wspomnianym Dufkiem i usiłował wykorzystać chaotyczną rywalizację Bilińskiego i Haverkorta, którzy tasowali się przed Szwajcarem. Zaatakował, przeszarżował, wbił się w Dufka i stracił tylne koło, lądując w żwirze.
Bezpieczny Stenshorne
Norweski młody talent powiększył o 3 punkty przewagę nad Antonellim – ma ich 114, a Włoch – 84. Niedaleko za nimi znajduje się Tim Tramnitz, na którego koncie widnieje 80 oczek. Do czołowej piątki szturmem wchodzi też Camara. Dzięki 25 punktom Brazylijczyk ma ich łącznie 55 i traci tylko 13 do Kasa Haverkorta. Roman Biliński jest 18. w tabeli z 4 punktami.
Wśród ekip wciąż prowadzi R-ace GP. Dodawszy 33 punkty do ich i tak imponującego dorobku, otrzymujemy wynik w postaci 204 oczek. Druga Prema ma ich 166, a z dużymi stratami piątkę uzupełniają Van Amersfoort Racing, RPM i MP Motorsport. Dzięki Mai Weug KIC awansuje z kolei na 9. miejsce, a 10. melduje się Arden – dla nich oczko wywalczył Durksen.
Co nas czeka jutro?
Tym razem formuła weekendu została zmieniona: wyścigi odbywają się w piątek i sobotę, miast w sobotę i niedzielę. Jutro o godz. 9:30 kierowcy ruszą do kolejnych, ósmych zawodów sezonu. Na pole position ustawi się Niemiec Tim Tramnitz, który w grupie B pokonał Andreę Kimiego Antonellego. Tuż obok niego na polach startowych znajdzie się Santiago Ramos.
Roman Biliński zajął w tej samej grupie miejsce 12. – Polak ruszy tedy do startu z pozycji 23, o ile żaden z kierowców przed nim nie otrzyma kary. Zawodnikowi Tridentu może być więc trudno powalczyć o punkty, lecz w motorsporcie, a zwłaszcza FRECE, nikogo nie można spisywać na straty. Zbyt wiele tu niespodzianek.
Wyniki 1. wyścigu FRECI na Spa-Francorchamps